Mój brat był na rekolekcjach prowadzonych przez o. Adama. Poniżej jego świadectwo.
Zadzwonił. Wracając do Trójmiasta, brat dzielił się ze mną
wrażeniami z Malborka. Najlepszą historią była ta o Jaguarze.
Kiedyś dominikanin głosił rekolekcje wielkopostne pt. „Placek
z rodzynkami”. Zainspirowana treścią, jedna z pań upiekła mu takie ciasto.
Zaśmiał się wtedy, że jeżeli słowo ma taką moc, to on poprosi teraz o samochód.
Następnego dnia młodzież zostawiła mu w zakrystii pocztówkę z samochodem i
podpisem: „Ojcze, bez jaj”. Opowiadał później tę historię w jednej z parafii w Irlandii. Następnego dnia przed kościołem czekał na niego nowy Jaguar...
Osłupiały zakonnik podziękował za prezent. Z uwagi na śluby ubóstwa nie mógł go
przyjąć. Wtedy pracownik firmy tych sportowych aut zaproponował mu chociaż
wspólną przejażdżkę. Tej nie odmówił.
„Pojechałem na ostatni dzień rekolekcji do Parafii
Miłosierdzia Bożego w Malborku – relacjonuje Dawid. – Wysiadłem z pociągu,
zacząłem pytać przechodniów, jak dojechać do kościoła. Włączyłem
GPS, pokazał 2,5 km. Ale zapytałem przypadkowego chłopaka, czy wie gdzie
jest ten kościół. Odpowiedział, że to jego parafia i może mnie tam zaprowadzić.
Zaczęliśmy rozmawiać. Mówił, że był w poniedziałek na mszy za jego mamę i dzisiaj
miał już tam nie iść. Ostatecznie stwierdził, że to jakiś znak i dzięki mnie
pójdzie. Został. Widziałem go w kościele.
Poszedłem do zakrystii. Zapytałem, czy mogę służyć na mszy.
Założyłem albę. Kręciło się trochę osób. Później kościelny stwierdził, że tyle ludzi
to na święta tutaj nawet nie ma. Bocznymi
drzwiami wszedł Szustak. Od razu widać brzuszek i klasyczną bluzę z Tesco.
Stanął obok mnie i tak na siebie patrzymy. Wyciąga rękę, coś tam gadamy. Msza
św. Konferencja trwała z 1,5 h. Mega śmieszna, jak to u niego. Później w
zakrystii mnie pobłogosławił. Przybiliśmy piąteczkę i każdy w swoją stronę
głosić dobrą nowinę”.
– – –