Wrzesień to chyba najbardziej znienawidzony miesiąc w
dziejach. Na lekcjach historii pokazywany na czerwono, z powodu rozpoczęcia II
wojny światowej. Wspominając o nim, w głowach uczniów można usłyszeć dzwonek.
Wrześniowe kartki z kalendarza zdejmują uśmiech z min niejednego rodzica. Nawet
pogoda już robi się jakaś taka inna, zwiastując nadchodzącą jesień. Ostatni
swoje emocje wyrażą zapewne  studenci.
Może przeżyją szok, gdy z samego rana przywita ich szkolny logotyp Google.
Ostatni dzwonek - za chwilę sesja poprawkowa!
Bo przecież wakacje to najgorszy czas na naukę. Część
studentów ciężko haruje, zbierając ogórki w Niemczech, sprzątając pokoje
hotelowe w Norwegii, albo standardowo zmywając gary w Anglii. Szczęśliwcy mają
trzymiesięczną labę. Głównie opalają się na plażach w Europie Zachodniej.
Odpoczywanie przerywają im tylko atrakcje turystyczne. Spacerują po paryskim
Luwrze, albo podziwiają park Gaudiego w Barcelonie. Bardziej przyziemna jest
oczywiście opcja patriotyczna. Albo pływamy łódkami po Mazurach, albo pomagamy
rodzicom np. przy szeroko pojętych  pracach
związanych z gospodarstwem domowym. Nie ma po prostu miejsca w wakacyjnym
czasie na słowo - nauka.
Można czekać na cud, że podczas drugiego terminu egzaminu
profesor zaproponuje ocenę trzy za darmo. Jednak sesja poprawkowa to już nie
przelewki. Wizja składania prolongat, a tym bardziej podania o warunek, nie
jest różowa. Liczenie na niespodziankę to też nie najlepszy pomysł. Chociaż
mojemu koledze spełniło się egzaminowe marzenie. Zapamiętał ukazywane się w
czasie sesji liczne obrazki internetowe z podpisem „pan da trzy”. Ostatni
termin z ostatnich. On i cztery pozostałe osoby w sali. Odważył się wyrazić
swoje marzenie w postaci pytania. Do dzisiaj chwali się egzaminową tróją za
obecność.
Na pocieszenie mam pewną historię o Złotym Buddzie,
wyczytaną na marginesie w kuchennej prasie dla pań. Coś dla studentów historii
od pani Katarzyny Grocholi. W 1957 roku mnisi z Tajlandii musieli przestawić
glinianą statuetkę Buddy, gdyż przeszkadzała w budowie autostrady. Dźwig nie
mógł podnieść figury, a całą operację utrudniał deszcz. Zdecydowano się
przerwać działania, zaś posąg owinięto brezentem. W nocy jeden z mnichów
zaświecił latarkę - Budda błysnął. Okazało się, że posąg był oblepiony gliną
przez mnichów syjamskich, wszystko przez panujący przed wiekami konflikt. Mnisi
zobaczyli szczerozłotą statuę Buddy ważącą dwie i pół tony. Dzisiaj oczyszczona
z gliny, stoi w małej świątyni w Tajlandii. Złoty posąg wyceniono na dwieście
milionów dolarów. Tyle o szczęściu.
Przechodzimy do meritum. Dużo osób pytało się już w czerwcu
- czy będzie wrześniowa edycja „Różańca na sesję”. Po dwumiesięcznych voyage'ach, czas
wracać do Internetowej działalności. Na przesłanie tegorocznych ŚDM w Brazylii
przyjdzie jeszcze czas. Najpierw sprawy priorytetowe. Studenci czas zaliczyć
semestr! Pomysł projektu jest banalny. Zamierzamy życzyć studentom zdanych
egzaminów. Dlaczego w tak ważnej intencji, nie zwrócić się do Pana o pomoc. W
skrócie - studenci modlą się za siebie nawzajem. Dla potrzebujących
modlitewnego wsparcia w czasie wrześniowej defensywy, szczegóły na samym dole.
PS Najważniejsza część
to nasz plan. Aktualizacje codziennie na blogu w zakładce „Aktualności”:
http://sebastian-banasiewicz.blogspot.com/p/aktualnosci.html. Wypatruj aktualizacji, tabel i przyślij swój egzamin na
maila: pozyczalnia.francesco@gmail.com
Może masz jakieś własne sposoby, jak poprawić wizję
nadchodzącego września? Komentarze jak zwykle do dyspozycji.