Na
przełomie maja i czerwca biskupi opuszczają swoje siedziby, by nawiedzać
parafie w swojej diecezji. W Kielcach jest identycznie. Jednym z takich
kościołów będzie ten, którym opiekują się bracia kapucyni. Przez cały rok kandydaci
przygotowywali się poprzez niezliczoną liczbę różnych praktyk i sprawdzianów. Msze
Św., nabożeństwa, modlitwy, egzaminy, indeksy. Czasami przypominało to wypełniony
po brzegi sezon piłkarski. Jednak to co odróżnia ich od większości z nas to koniec
okresu treningowego. Wtedy przystąpili do ostatniego zgrupowania. 70
kandydatów, 20 animatorów, masa rodziców. Trzy spotkania, 2,5 godziny każde, na
tematy fundamentalne. Wszystko oparte na Kursie Alfa.
Zacznijmy
od początku. W telegraficznym skrócie chodzi o kurs, który ma za zadanie
przekazać fundamentalne treści na temat chrześcijaństwa. W wydaniu studenckim
zawierał on bardzo dużo pozytywnej energii, szczyptę szaleństwa i zapadające w
pamięć dynamiki. Każde spotkanie zaczynało się wspólną kolacją uczestników.
Warto zaznaczyć tutaj spotkanie drugie, czyli może i najlepszą pizzę jaką
jadłem. Później następował „wykład”. Zaś po nim rozchodziliśmy się w swoich
grupkach, aby podzielić się spostrzeżeniami. Na koniec wspólna modlitwa i
ogłoszenia. Forma dość prosta. Za to jakie rezultaty.
Warto
podkreślić jedno, bardzo wyjątkowe słowo. To co wyróżniało ten czas od
pozostałych przygotowań kandydatów. Pokazaliśmy dzięki niemu chyba clou sprawy.
Bo tak samo w całym chrześcijaństwie chodzi naprawdę o spotkanie. Boga z
człowiekiem. Później jednej osoby z drugą. Właśnie wtedy okazuje się, że może
się stworzyć jakaś relacja, a nawet więź. Tak więc podczas kolacji nie
spoglądaliśmy na kanapki, a na siebie. W czasie wykładu grupowo przelewaliśmy
wodę z kubeczka do kubeczka i tak przez 13 osób (jedna z dynamik).
Zawiązywaliśmy przy tym grupę. Natomiast dzieląc się mieliśmy szansę wreszcie się
spotkać. Zdejmowaliśmy wtedy wzajemną nieśmiałość, oraz maski w których
przyszliśmy. Podkreślenie jakości spotkania uargumentuję wypowiedzią jednej z
kandydatek - „byliście po prostu autentyczni”. Tej samej dziewczynie podczas
zakończenia kursu z oczu płynęły łzy. Prawda zawsze się obroni.
Na
początku chciałem napisać list , ale pomyślałem, że wszystko, co chciałbym
przekazać młodym osobom idącym do bierzmowania najlepiej wyrażę w formie
świadectwa. Zacząłem nawet pisać, ale wyszło kazanie. Dlatego zacząłem od nowa.
Zwrócę tylko do początku, który brzmiał tak - „Drodzy Bierzmowani, prawie
Bierzmowani”. Podczas całego Kursu zwracałem się do nich - kandydaci. Drugi
wykład naszych spotkań zaczynał slajd z tekstem - „Duch Święty - co On
nawyrabiał”. Podczas tego tematu jedna z animatorek zadała pytanie - Co zrobić,
aby zostać napełnionym Duchem Świętym? Na rzutniku ukazała się odpowiedź -
„Modlitwa (bierzmowanie), pragnienia i chęci”. Dlatego zmiana nazwy adresata.
Po osobach, które poznałem mogę śmiało powiedzieć, że gimnazjaliści mają to „pragnienie
i chęć”. Jednak jak każdy młody człowiek, tak i oni potrzebują motywacji.
Strasznie ważny też jest kogoś kto wskaże im drogę. Strasznie ubolewam nad tym,
że często za przygotowanie kilkudziesięciu, czasem setki kandydatów do
bierzmowania odpowiada jedna osoba. Nie ma wtedy czasu, żeby poznać jednostkę.
Więc „rozsądnym” rozwiązaniem wydaje się ciągłe zadawanie pytań.
Został
już tylko ostatni czynnik, start dorosłości chrześcijańskiej, czyli
bierzmowanie. To w jaki sposób Duch Święty działa w tym wyjątkowym momencie
zostawmy Jemu. Faktem jest, że pragnienie przyjęcia Jego darów sprawia, że po sakramencie
zaczyna się fascynująca przygoda. Otwartość na Boga, a zarazem świadomy wybór,
może znacząco wpłynąć na całe życie. Nabiera ono wtedy kolorów.  Natomiast Bóg zaczyna w nas działać, prawem
Jego miłości.
PS Pozostaje mi tylko zaprosić do nowo powstałego mini-serwisu dla bierzmowanych. Mam nadzieję, że pomoże wam on chociaż trochę przybliżyć sylwetkę Ducha Świętego ;p
http://sebastian-banasiewicz.blogspot.com/2013/06/dla-bierzmowanych-2013.html
