sobota, 23 lutego 2013

Blondynka w strunach E01

Muzyka powinna zapalać płomień w sercu mężczyzny i napełniać łzami oczy kobiety”

Ludwig van Beethoven


                Mam ostatnio taki czas najprostszej radości, gdy usłyszę w radiu piosenkę, z którą mija mi cały dzień.  Ostatnio zachwycił mnie nieznany mi wcześniej męski wokal. Ten głos od razu mnie urzekł, więc znalazłam po tekście wykonawcę. Ed Sheeran – brytyjski wokalista i autor tekstów. Poszukałam innych jego piosenek i niektóre są naprawdę przepiękne.  Jedną z nich, którą nucę sobie ostatnio cały czas jest „She”. Cała prawda o naszych relacjach z facetami. 


                Blondynka i struny – tak to ja – gitara i śpiew to, to w co uciekam przy każdej złej chwili, ale i przy tych radosnych. Śpiewając i grając najchętniej robiłabym wszystko. Zdawałabym egzaminy, rozmawiałabym z ludźmi. Patrząc z punktu czasu właśnie to robię, no może oprócz zdawania egzaminów. Codziennie, gdy wstaję rano, piosenkę, którą pierwszą zanucę jest piosenką dnia. Śpiewając przez cały dzień jedną i tą samą nutę, odreagowuję sobie trudy dnia codziennego, ale i wkurzam najczęściej moją koleżankę z mieszkania, która przez cały dzień mnie słucha. Śpiewając i grając pokazuję siebie jako kobietę, to co czuję, co myślę i jak funkcjonuję w tych czasach.

                Muzyka – nie ważne jaki rodzaj – ważne, by tak jak powiedział Beethoven zapalała płomień w sercu mężczyzny i napełniała łzami oczy kobiety. Dzisiaj skupię się na kobietach. Łzy kojarzą nam się z cierpieniem, ale czy tylko? Kobiety płaczą z różnych powodów – złości, zranienia, cierpienia, nieradzenia sobie z problemami, ale również i ze szczęścia i radości. Najpiękniejsze wśród łez to łzy szczęścia… Doświadczyłam ich, gdy podczas długiej wędrówki w górach, na szlaku bardzo rzadko uczęszczanym przez turystów, zabrakło mi wody. Modliłam się do Anioła Stróża i nagle pod koniec dnia, gdy już brakowało mi sił na wędrówkę usłyszałam szum, piękny szum wody… Ten dźwięk był przepiękny. Z ciężkim plecakiem biegłam co sił w nogach do „czegoś”, co wydawało tak piękne dźwięki. To była muzyka, która napełniła łzami szczęścia moje oczy. Ale, by usłyszeć takie dźwięki nie trzeba szukać daleko, wystarczy wsłuchać się w codzienny szum miasta czy wsi, ludzi ciągle biegnących i wiecznie spóźnionych, nie mających czasu dla siebie , a co dopiero dla innych.

                Wróćmy jednak do Eda Sheerana, a właściwie do jego pięknej piosenki, mówiącej o miłości. Tak o miłości, my kobiety je uwielbiamy. Słuchając takich piosenek wyobrażamy sobie najpiękniejsze, romantycznie sytuacje z naszym wybrankiem lub tym wymarzonym księciem. Piosenka wpadła mi w ucho ze względu na ostatnie doświadczenia w moim życiu. Jeżeli kogoś się kocha to po co go oszukiwać. Po co trzymać kogoś w niepewności? Być z kimś tylko dlatego, że boimy się samotności. To jest niszczące nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla tej drugiej połówki.  Czy my kobiety znamy tak dobrze naszym mężczyzn? Czy wiemy czego pragną, jakie są ich marzenia? Czy nie przymuszamy ich do pewnym zachowań, by NAM było lepiej? Pozwólmy im się wykazać, a zarazem wygadać. Szczera rozmowa jest podstawą każdej relacji - przyjaźni, miłości czy koleżeństwa. Kobietom, sama rozmowa przychodzi łatwo, w niektórych przypadkach bardzo łatwo. Umiemy mówić czego nam potrzeba, co jest nie tak. A jak to jest z mężczyznami? Mężczyźni boją się trudnych rozmów, z resztą tak jak kobiety. Ale facet nie powie od razu szczerze o co mu chodzi, co go gryzie, co mu przeszkadza. Dusi to w sobie i jest to jak tykająca bomba, która kiedyś wybuchnie. Postarajmy się jednak rozbroić ten ładunek i zapobiec katastrofie. Włóżmy też „coś większego” w nasze relacje. Mężczyznom często brakuje naszego zrozumienia, lubią czuć się ważni, silni. Nie zabierajmy im tego. Zapomnijmy o byciu egoistkami i dajmy im poczuć się prawdziwymi mężczyznami, niech wiedzą, że naprawdę są nam potrzebni. Czy tak naprawdę słuchamy naszych mężczyzn i staramy się ich zrozumieć?

                Przez ten tydzień, zastanówmy się nad tym, jak wyglądają nasze rozmowy z bliskimi nam osobami. Czy wsłuchujemy się w ich potrzeby, czy tylko udajemy, że słuchamy? Czy umiemy słuchać? Czy można nam zaufać?

PS Mam nadzieje, że fascynacja Ani muzyką wpłynie na kogoś z Was pozytywnie lub negatywnie. Właśnie tak zaczynamy nowy cykl pod nazwą „Blondynka w strunach”. Zdradźmy od razu kim jest jedna z moich ulubionych blondynek. Mam cały czas przed oczami jej ekscytację, gdy w bardzo spontaniczny i energiczny sposób zacząłem wyjaśniać jej mój pomysł. Po prostu prawdziwa kobieta. Życzę wam wszystkim tej radości, którą można zobaczyć w oczach Ani Czerneckiej. Jeżeli tej energii nie dostrzegliście to na pewno możecie ją usłyszeć.


Na koniec dziękuję oczywiście tytułowej Blondynce i czekam razem z wami na następne odcinki. Odsłona druga w sobotę :D A dzisiaj kończąc, dodatkowo tekst naszej piosenki. Zachęcam do ponownego przesłuchania i wczytania się przy tym w tekst.