środa, 20 lutego 2013

Modlitwa w akademiku E01


                 Wpisując w przeglądarkę internetową pytanie - „Dlaczego ludzie się nie modlą?”, doszedłem do pewnego spostrzeżenia . Wujek google nakierował mnie na to, że my sami nie znamy odpowiedzi na to pytanie. XXI wiek pomieszał nasz sposób patrzenia na świat. Okazuje się, że lepiej radzimy sobie z pytaniem - „Dlaczego ludzie w ogóle się modlą?”. Internauci mają ciekawe spojrzenia. Może nie jest z nami jednak najgorzej. Bo przecież modlitwa jest jedną z potrzeb człowieka.

                 Najczęstszy powodem naszych problemów w naszej relacji z Bogiem jest „brak czasu”. Okazuje się, że dzisiaj większość ludzi nie skupia się na rzeczach dla nich ważnych. Zastępując „zapychaczami” kolejne godziny następnych dni. Cytując klasyka - stwierdzenie „nie mam czasu” nie oznacza jego braku, a nieumiejętność gospodarowania nim. Okazuje się, że słowa filozofa są dzisiaj dosadnie trafne. Przykład z dnia pisania tej części. Mój kolega właśnie obronił tytuł inżyniera. Ostatnio, rzeczywiście siedział nad nauką. Ale zapytałem się go o pomoc w jednym z moich projektów. Na to usłyszałem jak „nie ma czasu”, jest bardzo zajęty i może dopiero za tydzień.

                Mieszkając w akademiku Pśk doskonale widać czym zajmują się młodzi ludzie. Większość z nich potrafi zauważyć, że codzienna impreza to nie prawdziwe życie. Natomiast spożywane w cyklicznych ilościach trunki to nie poranna dawka kawy. Co nie zmienia faktu, że tego często nie wprowadzają w życie.  Najczęściej zapominają jednak o z pozoru błahych problemach. Zobaczmy moich współlokatorów i często mnie. Co zrobić gdy pojawia się tak zwana „nuda”? Większość ludzi to najczęściej wzrokowcy, dlatego do codzienności wielu weszło już przeglądanie tak zwanych „obrazków z podpisami”. Traktują oni laptopa jak bożka, którym możemy wypełnić dowolną ilość danego nam czasu. Marnotrawić go przeglądając następne strony popularnych „demotów”. Śmiejąc się z widzianych po raz kolejny wpadek ludzi na YT. Czy wypełniając życie grami online lub najbardziej popularnym u nas LoL-em. Ostatni przypadek pominę, bo jak o nim nie słyszałeś to dobrze dla twojego czasu.

                Wyolbrzymiając okazuje się, że dla Boga nie ma już miejsca. Bo przecież trzeba zrobić najpierw wszystko o co woła do nas świat. Najpierw obowiązki, ale szybko się ukazuje, że na nich długo się skupić nie można. Może warto właśnie szukać czasu w przerwach. Błędne jest więc myślenie, że Bóg jest dyrektorem wielkiej spółki i musimy wygospodarować specjalny moment w ciągu dnia. Jeżeli tego nie zrobimy to Prezes się zezłości. Mamy więc następny obowiązek. Czynimy znak krzyża, podejmujemy refleksję nad fragmentem Pisma, rozpalamy kadzidełko i jeszcze chwilę medytujemy. Zachowujemy się wtedy jak pracownik w jakiejś boskiej korporacji, gdzie myślimy w kategorii „coś za coś”. Bóg nie posiada stawki godzinowej.

                Trzeba kombinować. Jeżeli chcemy mieć z kimś jakiekolwiek relacje to musimy dla tej osoby znaleźć czas. W duszpasterstwie akademickim mamy takie powiedzenie, że jeżeli ktoś mówi, że nie może czegoś zrobić to my odpowiadamy, żeby spróbował w „nie czasie”. O co tak naprawdę chodzi w tym sloganie. Mam duży problem z porannym wstawaniem. Powiedzmy, że jestem już bliski spóźnienia. Oczywiście nic nie zjadłem, a o modlitwie już nawet nie pomyślałem. Piękny jest taki poranek, gdy prawie biegnąc, jedną z pierwszych rzeczy, którą robię jest szczera do bólu modlitwa. „Sorry, znowu nawaliłem, ale cieszę się, że i tak mogłem wstać”. Moja koleżanka dojeżdża na uczelnię komunikacją miejską z drugiego końca miasta. Najczęściej wracając, modli się fragmentem z Pisma Świętego na dany dzień. Niektórzy w korkach odmawiają różaniec. Inni podczas porannej rozgrzewki słuchają „modlitwy w drodze”. Chrześcijaństwo jest dla wymagających.

PS Zdjęcia w tym cyklu należą do Kasi Kaczmarczyk. Witamy ją gorąco po przerwie.