„Tam na dole zostało wszystko to, co Cię męczy
Patrząc w górę wokoło świat wydaje się lepszy…”
Idąc pod górę tak jak w piosence KSU często jesteśmy zmęczeni, źli, rozgoryczeni. Jednak to, co nas czeka na górze - właśnie to sprawi, że się uśmiechniemy.
Nasze życie możemy postrzegać jako jedną wielką podróż. Wsiadamy w samochód i gnamy przed siebie, idziemy czy też jedziemy, nie zwracając uwagi na otaczający nas świat. Pędzimy autostradą wymijając innych, zostawiając ich daleko za sobą. Czasem jednak warto się zatrzymać. Życie jest drogą. Często krętą, wyboistą, osadzoną kamieniami – przeszkodami do pokonania, ale i prostą, tzw. „ekspresówką” czy też autostradą, kiedy wszystko idzie po naszej myśli.
By coś osiągnąć wielu z nas zmaga się z kamieniami porozrzucanymi na ścieżce życia. Często są one niewielkie. Radzimy sobie z nimi bez żadnego problemu, ale zdarzają się też takie, które całkowicie nas przygniatają. To one nas ranią, sprawiają, że często chcemy zrezygnować, zawrócić. Wtedy tracimy siły, chęci ale i sens zadając sobie pytanie: Po co nam ta wędrówka? Czy naprawdę dążymy do tego, czego pragnęliśmy na początku naszej drogi? Czy nie lepiej się poddać i zmienić kurs na łatwiejszy, prostszy do pokonania? W końcu to dzięki nim nabieramy doświadczenia, czujemy, że żyjemy. Warto się jednak z nimi zmierzyć. Nasz byt nie może składać się tylko z dróg usłanych różami, bardzo rzadko bywa, że gnamy autostradą czując radość chwili. Te problemy, trudy, te kamienie dają nam siłę. To one dają nam poczucie tego, że czegoś w życiu dokonaliśmy.
Moim oddaniem codziennych trudów i złych emocji są wędrówki po Bieszczadach. Biorę ze sobą plecak, który jest wypełniony codziennymi doświadczeniami, troskami i idę, by zrzucić z siebie ten ciężar. Wchodząc pod górę pokonuję dodatkowe trudności – zmęczenie, wiatr, deszcz czy też rażące słońce. Ale, gdy już wejdę na połoniny to czuję ogromną ulgę, wolność i szczęście. Rozglądam się wokół i widzę piękno przyrody, która mnie otacza, ciszę i taki wewnętrzny spokój. Natomiast, gdy patrzę w dół widzę te wszystkie rzeczy, które mnie męczą. I leżąc na połoninach nie chcę nawet myśleć o schodzeniu w dół, że muszę znowu wrócić do tej rzeczywistości pełnej chaosu, smutku i szumu codziennego życia.
Niestety powrót jest nieodłącznym elementem tej wędrówki. Nie możemy uciekać od tego, co nas boli i rani, wręcz przeciwnie musimy się z tym zmierzyć. Musimy odnaleźć w sobie odwagę, by pokonywać te trudności.
Patrząc na nasze życie jako na jedną wielką wędrówkę starajmy się dążyć do naszego życiowego celu, czyli zdobycia Góry, którą jest Niebo.
Ania Czernecka