Tak łatwo to powiązać z panią
Agnieszką, która napisała piosenkę o tym samym tytule. W zamyśle autorki być może
chodziło o ogół ludzkości. Ja natomiast nazwałem tak grupę ludzi.
Jaka? Otóż SĄ to ludzie którzy,
by poczuć miłość rzucają się w żar. Żar
namiętności głównie. Popełniają wiele błędów. Są niestali. Niecierpliwi. Nie
czekają. Rozważają, dają się jej rozwinąć. Tylko ogień od początku, na żywioł,
na pohybel. Kończy się zazwyczaj tak szybko jak się zaczęło, albo jeszcze
szybciej. Albo może chwilę dłużej się popalić.
Porównałbym tu ogień takiej miłości do zapałki. Pstryk zajarało się parę minut i zgasło.
Nikt z nich nie bierze nawet pod
uwagę tego, że przy okazji rani mnóstwo osób wokoło siebie. To tak jakby palący
się człowiek wpadł w tłum ludzi. Zapewne kogoś poparzy i to sporą grupę osób.
Chcą kochać. Ale nikt ich nie
nauczył. Nikt im nie pokazał jak to się robi, więc tak nieumiejętnie podchodzą
do tego nazywając jej imieniem to co nią nie jest, a to niesie ze sobą wiele
zranień i nieporozumień. Właśnie od tej grupy osób wywodzi sie pozostała
grupa.. ale o niej za tydzień.
Zapraszam dziś na finał przeglądu
kabaretów KOKS który organizowany jest w Kielcach. Wraz z „Po prostu Kabaretem”
gdzie jestem akustykiem, wystąpimy na nim.
Pozdro
Wieczny
B.R. E11