Miłości, ty jesteś jak zdrowie, ile cie trzeba cenić ten tylko się dowie, kto cie stracił. W doświadczenia bogaci kochać pragnący… (wpisz dowolna nazwę).
Parafrazując inwokację z
mickiewiczowskiego klasyka chciałem podsumować moje rozważania na temat
miłości. Pewnie do tego tematu będę wracał nie jednokrotnie, gdyż jak już
wcześniej wspomniałem miłość jest wszędzie .Tak naprawdę siedzi we wszystkim co
robimy. I choćbyśmy zaprzeczali to właśnie o nią tak naprawdę chodzi.
Dzisiaj wielu ją zatraciło. Wielu
z tych zatraconych nie wie że ją straciło. Żyją sobie dalej po swojemu jak im
się podoba, tak jakby w jakimś śnie pogrążeni. Żyją? Może bardziej odpowiednie
słowo wegetują? Albo nie wiem. Po prostu są, ale taj jakby nieobecni. Zanim
poznałem Miłość, nie sądziłem, że to coś słabego. Ale dziś patrzę na tych
ludzi. Widzę jakby spali. Myślą… tylko czy myślą, czy to już zaprogramowana
maszyna do czynienia tego co karze reklama, czy… hmm, no właśnie - antyMiłość.
A ci co już wiedzą co stracili? O
tak, oni są wygrani w pewnym sensie. Znają swój ból i będą go leczyć zabijając go
w sobie albo dadzą mu ujście i powrócą.
Na koniec chciałbym zaprezentować swój krótki wiersz:
CO WIDZISZ?
„Patrzysz mi w oczy,
W Głębie oceanu niezmierzoną duszy mej nastrojów czytnik mętny,
Co widzisz? Czy widzisz? Czy jestem?
Powiedz!
Jak wstydzisz się ludzkich opinii o twych myśli głębinę,
możesz mi wyszeptać na ucho,
Tłumy nie dosłyszą tylko słów twych potok spłynie do serca
mego.
Rozważę to co powiesz.
Albo i nie rozważę tylko na grunt mych uczuć, sypnę ziarno
słów twoich by rozkwitło we mnie.
Kochasz powiadasz i miłość we mnie widzisz?
Jaką to miłość widzisz, jak ja może kochać niczego nie
kocham?
Bo cóż mi po miłości skoro tyle bólu i konania w świecie
telewizorni i internetu.
Nie miłości chyba nie ma.
Jest mówisz i mówisz, że słowa twoje we mnie kiełkować jak
baobab chiński będą,
Korzenie najpierw nie widoczne we mnie zapuszczą latami,
By wybuchnąć jak wulkan i zalać mnie lawą prawdy o niej
Ale o kim ty mówisz?
O miłości która we mnie drzemie?
Zaraz dlaczego ja kim a nie czym, pytam?
Twe słowa jak płyty tektoniczne trzeć będą się we mnie by,
Jak już uderzą raz a porządnie tsunami wywołają,
I na fali którą zaleje moją pustynie użyźniając ją jak Nil
Wyda plon i ja wtedy też
Patrząć w lustro widząc odbicie swe źrenice swe powiem
Zaprawdę miłość widzę
W Głębi oceanu niezmierzonej duszy mej nastrojów czytniku
mętnym”
(prawa autorskie wiersza zastrzeżone)
5!
Wieczny
B.R. E13