Jest rok 2050. Amerykanie zaczynają kolonizować Marsa. Azja
staje się gospodarczym liderem. Unia Europejska chyli się ku upadkowi. Połowa
Polaków wyemigrowała z kraju. Natomiast podchodząc na ulicy do urodziwej
blondynki możemy tylko zgadywać - facet czy kobieta?
Niedawno u kieleckich kapucynów odbyło się spotkanie z bratem Maciejem Zinkiewiczem, absolwentem filozofii na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Kapucyn podjął temat współczesnej, poeurowizyjnej kultury. Czarno na białym zarysował swoje podejście do "kobiet z brodą". Skupił się na filozoficznym podejściu do stawiania obyczajowych granic. Bo przecież filozofia to krytyczne spojrzenie na świat.
Obyczajowe wyuzdanie
Spotkanie zaczęło się anegdotką
z wizyty u dentystki. Brat na kozetce, unieruchomiony, ze ślimakiem w ustach. Ona
zza maski, nieskrępowana, z autorytetem
w ręce. Dentysta z racji zawodu wygra każdą dyskusję. Dentystka wymianę zdań
zamieni na niekończący się audiobook. W dodatku znajoma kapucyna, dlatego pozwoliła
sobie na popołudniowe wydanie komentarzy dnia. Opowiadając o półfinale
Eurowizji największe emocje skupiła na kobiecie z brodą. Trochę zawstydzona
rozpoczęła nowy wątek: - Bo z dalekiego kadru, z tymi lokami, w brodzie,
długiej sukni to ona wyglądała jak... Pan Jezus.
Czy coś jest złego w piosence,
która wygrała 59. konkurs Eurowizji? „Rise Like A Phoenix” niesie pozytywne
przesłanie. Mówi o naszych problemach - „budzimy się na gruzach, spacerujemy po
szkle”. Pokazuje reakcje otoczenia - „nie wiedziałbyś nic o mnie”. Nawołuje do
walki - „i kiedy tylko się odrodzę, wiedzcie, że powstanę jak feniks”.
Przesłanie jest piękne. Wszystko tylko zależy od narracji, środowiska, motywów.
Z eurowizyjną otoczką większość okrzyknie piosenkę hymnem wolności, szczęścia
lub mniejszości seksualnych. Bez niej usłyszymy prozę życia, problemy, nawet
depresję. Nawiązując do dentystki - myślę, że kilku cytatów nie powstydziłby
się nawet Jezus.
Natomiast złe jest to, co
próbuje się nam wepchać tak przy okazji. Dostajemy świecący produkt, w pudełku wypchanym
genderową farsą. Br. Maciej nazwał postępowe ideologie terminem gnozy. Kiedyś
ruchu religijnego, którego wyznawcy mieliby sami się zbawić. Dzisiaj
inteligentnej manipulacji, której wyznawcy nie dadzą się zbawić innym. Bo awangardowe
środowisko próbuje od nowa namieszać w naturalnej seksualności. „Gender chce
stworzyć niebo już tutaj. Bez Boga, swoimi siłami”. Jak zaczynamy je demaskować
to słyszymy, że są prześladowani. Zgadzając się na to budujemy mit, próbujemy
im nawet współczuć.
Szczególnie nasze wkręcenie było
widać podczas dyskusji po spotkaniu. Młoda matka podzieliła się, że dziecku
należy wyjaśnić, że dwójka trzymających się za ręce gejów to normalność. Użyła
złego porównania („tak samo jak tłumaczymy dzieciom o niepełnosprawnych”) i się
zaczęło. Starszy pan rzucił, że „trzeba ich leczyć”. Ktoś użył słowa wolność. Po uspokojeniu
dyskusji, było dużo konkretnych pytań. Jak mamy reagować na ulicy? Jak
tłumaczyć dzieciom? Czy to dobre czy złe? Każdy niech na nie odpowie samemu.
Definiowanie pojęć
Po Eurowizji w kraju nad Wisłą
nie byłoby osoby, która nie słyszałaby o Conchitcie Wurst (z niemieckiego
kiełbasa). Wszyscy mieli na jej temat swoje zdanie. Ale każdy miał problem już
na samym początku wyrażaniu poglądu. Bo jak odmieniać ją, jego... to? Fakty -
Thomas Neuwirth wziął udział w 2006 roku w austriackiej wersji Idola. Zajął w
nim 2. miejsce. Przez ponad 8 lat zajmował się muzyką. Jego single zajmowały
niszowe pozycje na austriackich listach przebojów. Ostatecznie stworzył swoje alter
ego - drag queen. Media wykreowały go na przedstawiciela mniejszości
seksualnych. Jako 25-latek wystartował w eliminacjach do Konkursu Piosenki
Eurowizji. Dalszą część historii już znacie.
Ks. Marek Dziewiecki, psycholog,
nazwał Eurowizję „festynem ideologicznym”. Może kiedyś było to wydarzenie
muzyczne promujące takie gwiazdy jak Domenico Modugno, ABBA, Céline Dion. Ale
dzisiaj bardziej przypomina targowisko próżności, gdzie europejskie przekupki
wybierają w kategorii najdziwniejsze. Przypomina, bo bliższej mu do
inteligentnego call center. Dzwonią do ciebie, że ceramicznym nożem możesz
pokroić wszystko. Po wydaniu kilku stów dostajesz nóż, z którym twoja kuchnia
zostaje wypełniona frustracją. Bo Eurowizja jest tępa. Najgorzej, że łapią się
na nią setki milionów widzów.
Powtarzane wielokrotnie kłamstwo
uważane jest za prawdę. Podczas spotkania na akademickiej salce padło
porównanie do komunizmu. System w założeniu miał stworzyć raj. Danie władzy
robotnikom było świetnym hasłem. Jednak nikt nie wyjaśnił tłumom pojęć. Rzucać
na prawo i lewo wykrzyknikami jest prosto. Tylko jeszcze brakuje wyjaśnienia,
co stoi przed pionową kreską wykrzyknika. Bo wolność nie oznacza swawoli,
przysłowiowego „róbta co chceta”. Bo tolerancja nie oznacza akceptacji.
Każdego powinniśmy wysłuchać.
Ale nie każdemu możemy pozwalać na zamienianie słów w czyn. Swawola jednej
jednostki nie może niszczyć wolności drugiej. Nie powinniśmy oceniać człowieka.
Dzisiaj musimy głośno definiować jego czyny - są dobre czy są złe. Jednak trzeba
podkreślić jedno - każdemu należy się szacunek.
Fragment zdjęcia pochodzi z fashionphotographyblog.com.