...czyli o Blogu roku 2012
Hej :D Jeżeli mnie znasz. Jeżeli
mnie naprawdę lubisz. Jeżeli kibicujesz mi w tym co robię...
Tak
właśnie zaczynała się wiadomość, którą wysłałem na facebook'u do dużej liczby
moich znajomych. Wiadomość dotyczyła akcji, w której blog wziął udział. Mianowicie
chodzi o coroczny konkurs „Blog roku”. Dzisiejszy post jest jednocześnie
podziękowaniem, jak również spisem planów na nowy miesiąc.
Po
pierwsze chcę podziękować Bogu. Za to, że zawsze podsuwa mi pomysły, gdy mi ich
brakuje. A jak już są, to pozwala je zrealizować. Po drugie dziękuję wam.
Jeżeli przeczytałeś(-łaś) jakiś fragment felietonów i to wniosło coś do twojego
życia, albo ci się po prostu podobało lub się nawet uśmiechnąłeś(-łaś). Za
twoją odpowiedź dzięki.
Nigdy
nie lubiłem ceremonii uścisków. Najczęściej wtedy, gdy mamy do czynienia z
jakąś „szychą” i samo wręczanie kwiatów trwa pół godziny. Napisałem jednak, że
powiadomię o wynikach w konkursie. W
kategorii „pasje i zainteresowania” jestem w pierwszej pięćdziesiątce pośród
808 zgłoszonych do niej blogów. Oddaliście 52 sms-y. Bardziej na mnie, niż na
bloga, więc tym bardziej dziękuję. Oczywiście to było za mało. Szczególnie do
490 głosów oddanych na zwycięzcę głosowania. Wyżej ode mnie są pasjonaci
E-czytników, kotów, koni i biegania. Najbardziej cieszy mnie, że 52 złote
zostaną przekazane na integracyjno - rehabilitacyjne obozy dla dzieci z ubogich
rodzin i dzieci niepełnosprawnych.
Czemu
wziąłem udział w konkursie? Oczywiście nie dla wygranej. Szczególnie, że blog
powstał ponad 2 miesiące temu. Chodziło o pokazanie bloga moim znajomym. Nawet
bardziej o zobaczenie ich odbioru. Tego czy im się podoba, czy w ogóle chcą go
czytać i na koniec czy potrafią go wesprzeć. Odpowiedzi na te pytania daje mi
siłę do dalszego rozwijania tego miejsca. Przygoda w pisaniem dopiero się
zaczyna.
Trzeci
etap głosowania nie jest już dla mnie. 10 blogów z danej kategorii ocenią teraz
eksperci. Szczególnie pozdrawiam p. Kasię Zielińską. Z tego względu, że raczej
szybko tego bloga nie przeczyta. Ciężko wybierać, która pasja jest najlepsza. Bo
dla kogoś motoryzacja to całe życie. Z drugiej strony codziennością może być
prowadzenie własnej stajni. A gdzie tutaj jeszcze miejsce dla Boga? Życzę
najlepszego wyboru. I pozdrawiam innych blogerów. Powodzenia.
Teraz też
jest dobry moment na podsumowanie ponad 2 miesięcy. Pożyczalnia okazała się
super dziełem. Nie mówię teraz o blogu. Chodzi mi o wszystkie akcje różańcowe,
które nabierają rozpędu. Pamiętam pierwsze hasło „7 7 7” - „Od 7 listopada,
przez 7 dni, by sprawić człowiekowi 7 uśmiechów”. Dwie akcje za nami, trzecia w
tym miesiącu. „Różaniec na sesję” - drugi projekt cały czas trwa. Okazuje się,
że z pozoru nawet śmieszne akcje przerodziły się w świetnie działającą „bombę”
modlitewną. Niektóre świadectwa są poruszające. Zachęcam do dzielenia się nimi.
Trzeci projekt przed nami. Może czas wyjść na ulicę. Zobaczymy.
Ponad
3500 wejść na bloga. W ciągu tych 73 dni dużo się wydarzyło. Powstały cztery
etykiety dzielące posty. „21 paciorków”- „zabawy” z różańcem. „Owce w raju”- o
miłości. „W trampkach do nieba”- wzrastanie pełną parą. „Wydestylować wodę”- zaglądanie w Ewangelię.
Po prawej stronie pojawił się rozbudowany pasek z gadżetami, które ułatwiają
poruszanie się po blogu, plus bonusy. Jak również zdjęcie, co dwa tygodnie, w
nagłówku. Połączone z podpisem pod tytułem. Mówią one wam o treści tego co
dzieje się na stronce.
Blog
cieszył się świetnym odbiorem. Czas patrzeć teraz w przyszłość. Zostawię was w
niepewności. Zawsze lubiłem niespodzianki. Najważniejszą z nich mogę zdradzić.
Zmianę nazwy na „W trampkach do nieba”. Pożyczalnia to dzieło, które niech
będzie przede wszystkim kojarzone z różańcem. Temu ma służyć. Nasze tytułowe
trampki zostaną połączone z cotygodniowymi spotkaniami w DA FRAncesco. Dalsze
ogłoszenia zostawię na inną okazję. Czekajcie cierpliwie.
Dziękuję...