„Tylko o jedno proszę Cię, przed samotnością ukryj mnie”.
Samotność… Tak bardzo się jej
boimy. Dlaczego? Dlaczego boimy się być sami? W ogóle co to jest samotność?
Przecież nawet jeśli nie spotkaliśmy naszego wybranka/ naszej wybranki mamy
rodzinę, przyjaciół, znajomych. A zapomniałam o Najważniejszym – mamy naszego
Boga, niezależnie od naszego wyznania
jest przy nas i czy chcemy, czy nie czasami nieświadomie modlimy się do Niego.
Ale wracając do samotności – dlaczego tak bardzo się jej boimy? Piosenka
zespołu Dżem obrazuje mi to w pewien sposób.
Parę lat temu postanowiłam sobie,
że jeżeli przed 30-stką nie wyjdę za mąż to wyjeżdżam do Afryki. Skąd takie
postanowienie? Czyżby ze strachu? Wtedy myślałam, że jak się ma 30 lat to jest
to taka faza przejściowa do staropanieństwa, która nam kobietom trochę źle się
kojarzy. Ale czy tylko w taki sposób musimy odbierać ten stan?
Parę miesięcy temu przydarzyła mi się pewna historia. Otóż pojawił się w moim życiu ktoś, do kogo zawsze coś czułam. Przez pewien czas dawał mi nadzieję, że coś z „tego” może wyjść. I nagle zrezygnował. Mimo tego, że stchórzył i źle się zachował to i tak cieszę się, że tak się sprawy potoczyły. Podczas naszego spotkania usłyszałam słowa, które dały mi dużo do zrozumienia. „Przestań wreszcie myśleć tylko o innych. Pomyśl wreszcie o sobie, może byś wreszcie coś ze sobą zrobiła, zacznij się rozwijać.” Przecież nie chcę być egoistką, ale co ja robię dla siebie? Myślałam o tym przez dłuższy czas. Zawsze jest coś lub ktoś ode mnie ważniejszy. Ale chwila, chwila. Przecież ja się w tym, co robię spełniam. A w związku? Robimy wszystko dla tej drugiej osoby, a dla siebie? Myślimy też o sobie? Może to brzmi trochę egoistycznie.
Spotkanie z tym chłopakiem pokazało mi, że teraz jest czas dla mnie. I nie myślcie, że będę myślała tylko o sobie. Jest to czas realizowania moich najskrytszych marzeń, potrzeb. I nie czuje się z tym źle, że w tej chwili nie mam przy sobie tego Wybranka. Ten czas samotności „związkowej” odbieram jako czas dla mnie. Akurat teraz spotykam wielu wspaniałych, dobrych mężczyzn. Ale po co mam być na przymus z osobą, której nie kocham? Tylko dlatego, że boje się być sama? Boję się co pomyślą inni? Koleżanki wychodzą za mąż, zakładają rodziny, a ja tkwię w cały czas w jednym miejscu. Ale czy tylko w ten sposób trzeba to odbierać?
Tak wielu z nas jest w związkach tylko dlatego, że boimy się być sami. Jak to sami? Przecież świat nam się do góry przewróci. Tu już wchodzimy na drogę przywiązania, o którym napiszę kiedy indziej. W związku, tak bardzo chcemy by ta druga osoba wypełniała nasz cały czas, ale to nie ta droga. Musimy mieć coś, co nie jest związane z naszą drugą połówką. Coś, co robimy dla siebie.
Obecnie mam czas realizacji swoich marzeń i pragnień. Wierzę, ze gdzieś na Ziemi jest ten Mój Jedyny Umiłowany, ale przyjdzie na to czas, by Go poznać i ułożyć sobie życie z Nim. Może jest mi przeznaczone, bym była sama i faktycznie wyjadę do tej Afryki. :) Ten wyjazd nie będzie decyzją podjętą pod wpływem strachu przed byciem samym. Wierzę, że będzie to decyzja świadoma, podjęta po wielu przemyśleniach. Czas to pokaże. Życzę każdej/każdemu z Was, którzy czują się samotni lub nie są w żadnym związku o wykorzystanie tego czasu jak najlepiej i najefektywniej.
PS Ania o
sobie - Pochodzę ze Stalowej Woli. Studiuję geografię na Uniwersytecie Jana
Kochanowskiego. Na co dzień obdarowuję każdego uśmiechem i dobrym głosem. Lubię
podróżować i zwiedzać najpiękniejsze i najdziksze zakątki Polski, a w
szczególności moje ukochane Bieszczady.
„Ania
dobra dusza, zawsze uśmiechnięta, ma ciekawe pomysły, zapalony podróżnik nie
tylko palcem po mapie, ale też w terenie. Kocha góry, śpiew, grę na gitarze,
otwarta, szczera i kochana!” - mówi Patrycja.
I
jeszcze ja na koniec. Dziękuję Aniu i czekam z niecierpliwością do następnej
soboty :D