niedziela, 28 kwietnia 2013

Kapitan w bieli


Ostatnie mecze FC Barcelony i Realu Maryt w Champions League pokazały piękno footbool'u. Dokładniej jego nieprzewidywalność.  Ponad miesiąc temu Watykan również przypominał rozgrywki Ligi Mistrzów. Bukmacherzy ścigali się w obstawianiu faworytów. Media z ekscytacją podawały informacje na temat potencjalnych kandydatów. Z jednej strony - liczne komentarze, rozmowy ze specjalistami i przeszukiwanie historii. Z drugiej - oszczerstwa, podważanie autorytetu i traktowanie wszystkiego jako świeckich wyborów. Widz mógł pomyśleć, że Watykan stworzył jakąś własną ligę.
 
Konklawe to nie zawody piłkarskie. Jednak wybór nowego Piotra dał nam wszystkim więcej emocji niż niejeden piłkarski spektakl. Ludzie na ulicach zaczęli rozmawiać tylko na jeden temat. Facebook zaważał od ilości komentarzy. Zaś studenci w akademiku chcieli wykrzyczeć dobrą nowinę. Na korytarzu rozlegał się głos - „Argentyna wygrała!”. Pasjonaci futbolu musieli zareagować inny sposób. Takimi głosami podzieliłem się w jednym z ostatnich nr „Niedzieli” (nr 15/2013).

Rozbawił mnie ostatnio jeden rysunek, udostępniany na facebook'u. Wszyscy w Kaplicy Sykstyńskiej czekają na wybór z pełną powagą. Kardynał, który przewodniczy konklawe, czyta imiona zapisane na kartkach. Nagle twarz kardynała przybiera kolor czerwony. Z wyrzutem pyta wszystkich: „Kto to napisał?”. Na kartce znalazło się nazwisko kandydata - „Messi”. Karykatura nakierowała mnie na pytanie - „Z czym kojarzy nam się Argentyna?”. Warto poznać rodzinne strony Franciszka.

Państwo srebra przejęło nazwę od łacińskiego argentium. Wszystko z powodu europejskich konkwistadorów, którzy poszukiwali tutaj swojej szansy na wzbogacenie się. Ponoć legenda zrodziła się od tubylców, których mieszkania miały opiewać w przedmioty ze srebra. Kolonizacja spowodowała zmiany społeczne, kulturalne i religijne. Dając dzisiaj republikę, język hiszpański i katolicyzm. 8 kraj na świecie pod względem powierzchni. 29 pod względem liczby ludności. Uważany przez specjalistów za kraj rozwijający się i dość bogaty. Niestety posiadający bardzo duże problemy z ogromną liczbą ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie. 

Wybór nowego Piotra jest dla mieszkańców Argentyny szansą, jaką dla nas był wybór Jana Pawła II. Franciszek musi stanąć w walce z zagrożeniami świeckich reżimów, globalizacją i władzą pieniądza. Dlatego wybór imienia najbiedniejszego z biednych. Wszystko po to, żeby zwrócić uwagę po pierwsze na problem skrajnej biedy. Po drugie,  przede wszystkim dając jednak sygnał podkreślający rady ewangeliczne: ubóstwo, czystość i posłuszeństwo. Dając nadzieję całemu światu, ale chyba najbardziej swoim rodakom. 

Argentyna Polakom najczęściej kojarzy się z piłką, tangiem, i „Zbuntowanym Aniołem” - serialem, który miał w naszym kraju ogromne rzesze fanów. Perypetie rudej dziewczyny zdarzyło mi się oglądać. Tango też może raz zatańczyłem. Jednak dla Argentyńczyka dobrem narodowym jest football. Nie ma co się dziwić, że Batistuta, Maradona i Messi to nazwiska, których nie trzeba przedstawiać. Dwa tytuły Mistrza Świata, najczęściej zdobyty puchar Copa América (odpowiednik naszych Mistrzostw Europy) i piłkarze grający w najlepszych klubach. Jednak drużyna narodowa przeszła do historii z powodu finezyjnych zagrań. A może dzięki najbardziej wymyślnemu, czyli „ręki Boga” Maradony. Ja jednak zapamiętam najbardziej chłopca „o złotych butach” z graczy w niebiesko-białych koszulkach.

Podczas ŚDM 2011 w Madrycie miałem okazję zobaczyć Messi'ego na żywo. Mianowicie w Barcelonie, kilka dni po spotkaniu z papieżem, odbywał się mecz pomiędzy gospodarzami a SSC Napoli. Mówili, że nie ma już biletów. Że nie ma możliwości, bo zagrają o Puchar Gampera. Okazało się, że za kilka euro, w dniu meczu, zdobyliśmy bilety przy samej murawie. Niemożliwe, a jednak. Zobaczyć na żywo jak Argentyńczyk strzela dwie bramki. Bezcenne. 

Koszule biało-niebieskie to nie wszystko. Flaga „słońca” powiewa nad malowniczymi terenami. Od południowych lodowców, przez środkowe prerie, po północne wyżyny. Rośliny tropikalne, zwierzęta, które możemy podziwiać tylko w zoo. Parki narodowe i dzika przyroda, którą wcześniej zamieszkiwali Indianie. Dzisiaj opiekują nią się raczej gauchos. Odpowiadają oni kowbojom. Pracują na tzw. pampach, czyli równinach o charakterze trawiastym. Może być ich niestety coraz mniej, bo tylko 12 % ludności mieszka na obszarach wiejskich. Trzeba jednak im szczególnie podziękować, bo jako jedyni na świecie obchodzą 8 czerwca Dzień Polskiego Osadnika. Pokażmy, że możemy razem stworzyć polsko-argentyńską przyjaźń. 

Dzisiaj na nowo spoglądamy na Argentynę. Papież Franciszek jest teraz naszym najważniejszym rozgrywającym. Kościół jest jak drużyna piłkarska. Może warto polecieć do Brazylii na Światowe Dni Młodzieży i poczuć atmosferę radości. Zobaczyć na twarzach Argentyńczyków uśmiech, że pomimo wielu problemów potrafią walczyć. Bierzmy z naszych południowych braci (i sióstr) przykład. Słuchając przy tym naszego trenera w niebie i idąc za przykładem kapitana w bieli. Dążmy do najważniejszego zwycięstwa - zbawienia.