Ostatnie mecze FC Barcelony i Realu Maryt w Champions League pokazały piękno footbool'u. Dokładniej jego nieprzewidywalność. Ponad miesiąc temu Watykan również przypominał rozgrywki Ligi Mistrzów. Bukmacherzy ścigali się w obstawianiu faworytów. Media z ekscytacją podawały informacje na temat potencjalnych kandydatów. Z jednej strony - liczne komentarze, rozmowy ze specjalistami i przeszukiwanie historii. Z drugiej - oszczerstwa, podważanie autorytetu i traktowanie wszystkiego jako świeckich wyborów. Widz mógł pomyśleć, że Watykan stworzył jakąś własną ligę.
Konklawe to nie zawody
piłkarskie. Jednak wybór nowego Piotra dał nam wszystkim więcej emocji niż
niejeden piłkarski spektakl. Ludzie na ulicach zaczęli rozmawiać tylko na jeden
temat. Facebook zaważał od ilości komentarzy. Zaś studenci w akademiku chcieli
wykrzyczeć dobrą nowinę. Na korytarzu rozlegał się głos - „Argentyna wygrała!”.
Pasjonaci futbolu musieli zareagować inny sposób. Takimi głosami podzieliłem
się w jednym z ostatnich nr „Niedzieli” (nr 15/2013).
Rozbawił mnie ostatnio jeden
rysunek, udostępniany na facebook'u. Wszyscy w Kaplicy Sykstyńskiej czekają na
wybór z pełną powagą. Kardynał, który przewodniczy konklawe, czyta imiona
zapisane na kartkach. Nagle twarz kardynała przybiera kolor czerwony. Z
wyrzutem pyta wszystkich: „Kto to napisał?”. Na kartce znalazło się nazwisko kandydata
- „Messi”. Karykatura nakierowała mnie na pytanie - „Z czym kojarzy nam się Argentyna?”.
Warto poznać rodzinne strony Franciszka.
Państwo srebra przejęło nazwę
od łacińskiego argentium. Wszystko z
powodu europejskich konkwistadorów, którzy poszukiwali tutaj swojej szansy na
wzbogacenie się. Ponoć legenda zrodziła się od tubylców, których mieszkania
miały opiewać w przedmioty ze srebra. Kolonizacja spowodowała zmiany społeczne,
kulturalne i religijne. Dając dzisiaj republikę, język hiszpański i katolicyzm.
8 kraj na świecie pod względem powierzchni. 29 pod względem liczby ludności. Uważany
przez specjalistów za kraj rozwijający się i dość bogaty. Niestety posiadający
bardzo duże problemy z ogromną liczbą ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie.
Wybór nowego Piotra jest dla
mieszkańców Argentyny szansą, jaką dla nas był wybór Jana Pawła II. Franciszek
musi stanąć w walce z zagrożeniami świeckich reżimów, globalizacją i władzą
pieniądza. Dlatego wybór imienia najbiedniejszego z biednych. Wszystko po to,
żeby zwrócić uwagę po pierwsze na problem skrajnej biedy. Po drugie, przede wszystkim dając jednak sygnał
podkreślający rady ewangeliczne: ubóstwo, czystość i posłuszeństwo. Dając
nadzieję całemu światu, ale chyba najbardziej swoim rodakom.
Argentyna Polakom najczęściej
kojarzy się z piłką, tangiem, i „Zbuntowanym Aniołem” - serialem, który miał w naszym
kraju ogromne rzesze fanów. Perypetie rudej dziewczyny zdarzyło mi się oglądać.
Tango też może raz zatańczyłem. Jednak dla Argentyńczyka dobrem narodowym jest
football. Nie ma co się dziwić, że Batistuta, Maradona i Messi to nazwiska,
których nie trzeba przedstawiać. Dwa tytuły Mistrza Świata, najczęściej zdobyty
puchar Copa América (odpowiednik
naszych Mistrzostw Europy) i piłkarze grający w najlepszych klubach. Jednak
drużyna narodowa przeszła do historii z powodu finezyjnych zagrań. A może
dzięki najbardziej wymyślnemu, czyli „ręki Boga” Maradony. Ja jednak zapamiętam
najbardziej chłopca „o złotych butach” z graczy w niebiesko-białych koszulkach.
Podczas ŚDM
2011 w Madrycie miałem okazję zobaczyć Messi'ego na żywo. Mianowicie w
Barcelonie, kilka dni po spotkaniu z papieżem, odbywał się mecz pomiędzy
gospodarzami a SSC Napoli. Mówili, że nie ma już biletów. Że nie ma możliwości,
bo zagrają o Puchar Gampera. Okazało się, że za kilka euro, w dniu meczu,
zdobyliśmy bilety przy samej murawie. Niemożliwe, a jednak. Zobaczyć na żywo
jak Argentyńczyk strzela dwie bramki. Bezcenne.
Koszule biało-niebieskie to nie wszystko. Flaga „słońca” powiewa nad malowniczymi
terenami. Od południowych lodowców, przez środkowe prerie, po północne wyżyny.
Rośliny tropikalne, zwierzęta, które możemy podziwiać tylko w zoo. Parki
narodowe i dzika przyroda, którą wcześniej zamieszkiwali Indianie. Dzisiaj
opiekują nią się raczej gauchos.
Odpowiadają oni kowbojom. Pracują na tzw. pampach,
czyli równinach o charakterze trawiastym. Może być ich niestety coraz mniej, bo
tylko 12 % ludności mieszka na obszarach wiejskich. Trzeba jednak im
szczególnie podziękować, bo jako jedyni na świecie obchodzą 8 czerwca Dzień
Polskiego Osadnika. Pokażmy, że możemy razem stworzyć polsko-argentyńską
przyjaźń.
Dzisiaj na nowo spoglądamy na Argentynę. Papież Franciszek jest teraz
naszym najważniejszym rozgrywającym. Kościół jest jak drużyna piłkarska. Może warto
polecieć do Brazylii na Światowe Dni Młodzieży i poczuć atmosferę radości.
Zobaczyć na twarzach Argentyńczyków uśmiech, że pomimo wielu problemów potrafią
walczyć. Bierzmy z naszych południowych braci (i sióstr) przykład. Słuchając
przy tym naszego trenera w niebie i idąc za przykładem kapitana w bieli. Dążmy
do najważniejszego zwycięstwa - zbawienia.