
Może
doszedłeś(-łaś) już do nieszczęścia. Kiedyś byłem na dnie. Potem uświadomiłem
sobie, że muszę spróbować z niego wyjść. Później zdecydowałem wybrać się w
drogę z osobą, która jest dawcą prawdziwego szczęścia. Właśnie to mój wybór był
tutaj przełomowy. Bóg dał nam wolną wolę. Więcej szanował to, że długo wolałem
leżeć w szambie. Jest setki powodów, dziesiątki blokad, niepozwalających nam
kroczyć drogą Chrystusa. Nawet już myślałem, że dzisiaj kieruje się Jego
planem. Odkrywam jednak na nowo - kroczę zupełnie inną drogą, swoją drogą.
Początkiem
tej przygody jest uwierzenie w Boga. Nie myślę wcale o zawierzeniu Bogu. Zadam
tobie pytanie. Czy kiedykolwiek, tak naprawdę, w głębi swojego serca, powiedziałeś:
Wierzę w Jezusa? Nie chodzi mi o recytowanie z głowy słów na niedzielnej
Eucharystii. Stanąłeś kiedyś przed tabernakulum, najlepiej tego w swoim sercu,
i wykrzyczałeś: Wierzę w Boga. Do ciebie należy decyzja. Mogę wybrać strach i
ukrywanie się, albo próbę podjęcia najpiękniejszej przygody swojego życia.
Zacznij już dzisiaj. Nie czekaj, bo może sie okazać, że nigdy nie zrobiłeś
nawet pierwszego kroku.
Pomyślałem,
że warto zacytować tutaj jedną z anegdot. Ostatnio odkurzyłem książki Hołowni,
zaczynając od pierwszej - „Kościół dla średniozaawansowanych”. Historia dotyczy
specjalisty od mariologii. Kaznodzieja podczas jednego z kazań, porównywał
Matkę Bożą do przeróżnych roślin i przedmiotów codziennego użytku. Na koniec,
rozglądając się po kościele, wykrzyknął: „Maryja jest jak zegar!”. Wierni zamarli
w oczekiwaniu na pointę, bo metafora była zaskakująca. Sam kaznodzieja również
zamarł. Cisza nie trwała długo. Doktor mariologii z przekonaniem podjął wywód w
miejscu, w którym go przerwał. Dodał: „Ona też mówiła Bogu: TAK, TAK, TAK... ”.
Najważniejsze
wakacje mojego dotychczasowego życia to jedna wielka podróż. Jednak wyprawa
jest dopiero przepięknym początkiem zawierzenia. Przede
wszystkim jest ona mówieniem Jezusowi: TAK - rób ze mną co zechcesz, TAK -
kieruj mnie swoimi ścieżkami, TAK - ja Tobie ufam. Chciałbym się z Tobą
podzielić tym doświadczeniem. Papież Benedykt w orędziu na tegoroczny Światowe Dni Młodzieży w Rio de Janeiro
napisał o dwóch obszarach ewangelizacji XXI wieku. Pierwszy dotyczył Internetu
i szeroko pojętych mediów. Jako drugi wyróżnił podróżowanie. Właśnie przez
takie ciągłe migracje można pokazywać Jezusa, nie tylko w różnych miejscach.
Chodzi raczej o przeróżne sytuacje, które się z nimi wiążą. Spróbuję to
przekazać na przekroju przeżytych dwóch miesięcy.
Drogi czytelniku, blog
to nie podręcznik zrób-to-sam. Jest to tylko
zaproszenie do powiedzenia Jezusowi TAK. Bóg już wielokrotnie próbował sprawić,
żebyś w niego uwierzył. Pamiętasz jak bliska tobie osoba pomogła ci
bezinteresownie. Może nie zwróciłeś uwagi, że obok kościoła przechodzisz
każdego dnia. Albo ktoś podsunął ci tego bloga. Nic nie zaspokoi twojej duszy. Musisz wykorzystać którąś
z okazji, zdarzających się na co dzień. Spróbuj chociaż raz pozytywnie
odpowiedzieć na zaproszenie Boga. Zaproszenie do Jego miłości.
Ksiądz
Pawlukiewicz dostał kiedyś nietypową pokutę. Miał w swoim domu zamknąć drzwi,
zgasić światło, wyciszyć myśli. W takiej intymnej chwili, miał wypowiedzieć czule
swoje imię. O, nic prostszego - pomyślał - to ma być pokuta. Zamknął się w
swojej izdepce.
Po czym szepnął: Piotr. Właściwie to
wyszły pierwsze litery, po czym usta zasłonił dłońmi. Nie bójmy się uklęknąć
dzisiaj. Prosto z serca powiedzieć czule do Jezusa: Wierzę w Ciebie. Robiąc to
szczerze, z ogromną intymnością, mogę zacząć wyjątkową relację. Życie po tym
doświadczeniu nie wygląda już tak samo.

PS Brazylia już za chwilę. Zdjęcia pochodzą z filmu „Yes
man”. Gorąco polecam, szczególnie na deszczowe popołudnie. Zdjęcia pochodzą z
serwisów: bedeviant.com, www.huffingtonpost.com, nzfilmfreak.wordpress.com i
www.joblo.com.