czwartek, 24 października 2013

Nie bój się bać


Filmowy krytyk Peter Rainer napisał w „Christian Science Monitor” o filmie „1000 lat po Ziemi” następującą notkę: „Niemożliwym jest, aby ten film traktować poważnie. Przynajmniej nie aż tak poważnie, jak on sam traktuje siebie”. Filmowy świat okrzyknął najnowszą produkcję z udziałem Willa Smitha najgorszym filmem roku. Ja także nie zachęcam do pójścia do kin, nawet pomimo jakości efektów specjalnych, czy pomysłu na kataklizm. Ciekawsza jest relacja głównych bohaterów - historia troski ojca o syna. Mając tylko siebie muszą się zmierzyć z własnymi lękami.
 
Z filmu zapamiętałem tylko jeden moment. Ciekawe spostrzeżenie generał Cyphera Raige'a, gdy ten chce zmotywować swojego syna w walce o życie. Powiedział mu: - „Strach nie jest prawdziwy. Może on istnieć tylko w naszych myślach odnośnie przyszłości. Jest to wytwór naszej wyobraźni”. Może postać grająca przez Willa Smitha ma rację. Może skupiamy się na strachu o sytuacjach, które jeszcze się nie wydarzyły - reakcji szefa po naszej pomyłce, jutrzejszego egzaminu, randki z nowo poznaną dziewczyną/facetem. Zastanów się - boisz się obecnej chwili, czy konsekwencji jakie ona przyniesie? Warto pomyśleć o hollywoodzkim podejściu do tematu strachu. Twierdzi ona, że boimy się przyszłości, ewentualnie przeszłości. Nie boimy się tego, co jest teraz.

Możliwe, że w dzieciństwie bałeś się potwora mieszkającego w szafie. Może widok pająka na ścianie wywoływał u ciebie paniczny strach. Albo ciemność nie pozwalała ci spokojnie zasnąć. Teraz masz już kilkanaście albo kilkadziesiąt lat a nadal się czegoś boisz. Świat wmawia ci, że dzisiaj nie można się bać, że jesteś duży. Ja chcę ci jednak powiedzieć „Nie bój się bać”. Właśnie taką nazwę miały rekolekcje akademickie w dniach od 21 do 23 października.

Na drugie rekolekcje na dobry początek zaproszono wyjątkowych gości do Kapucynów. W poniedziałek i wtorek na Mszy św., a w środę przed adoracją, o 18:30 wspólnota ICHTIS z Wrocławia prowadziła katechezę. Po niej odbywały się spotkania z gośćmi, którymi byli Danuta Glanda i Dariusz Basiński. Zaś uczestnikami miały być osoby mające portki pełne strachu (taki był pierwszy tytuł rekolekcji). Chyba się udało, bo przybyłe osoby należało liczyć w setkach.

W poniedziałek wszystko zaczęliśmy Mszą św. Osoby ze wspólnoty ICHTIS przygotowały pewną scenę wprowadzającą w temat śmierci. Na ławce w płótnach leżał młody chłopak. Gdy zasnął, spod ławki wyłoniły się osoby ubrane na czarno. Brat Szymon, prezbiter wrocławskiej wspólnoty, z mikrofonem zaczął wtedy strzelać po kościele do ludzi pytaniami: - „Boisz się śmierci? A wierzysz w Boga? Wierzysz w niebo?”. Najczęstsza odpowiedź była następująca: - „Tak, boję się śmierci. Tak wierzę w niebo”. Po czym kapucyn powiedział odchodząc do ambony: - „Czyli boisz się śmierci, a jednak wierzysz w życie wieczne”. Czyli chyba nie do końca w nie wierzymy.

Po Mszy odbyło się spotkanie z Darkiem Basińskim. Współtwórca Mumio podzielił się z nami swoim życiem. Sam powiedział, że przyjechał nie przygotowany. Mówił o szczególnych trudnościach w relacji z ojcem, z teściami. Opowiadał o swoim doświadczeniu w walce z bulimią. Wspomniał sylwetkę Roberta „Litza” Friedricha, a dokładnie pobyt u jego rodziny. Podkreślił znaczenie wspólnoty i Jezusa w jego życiu.  Spotkanie było pokropione oczywiście humorem obecnym w tworzonych przez niego reklamach Plusa. Przyszedł jako prawdziwy facet. Był strasznie prawdziwy, bo nasza obecnośc nie przeszkadzała mu puszczać co chwilę dymek z designerskiego e-papierosa.

Wtorek był wielkim zapytaniem o podjęcie decyzji. Bohaterem ewangelizacyjnej scenki był Andrzej. Osoba, która nie potrafiła podjąć żadnej decyzji. Stał on nieruchomo na środku kościoła przed prezbiterium. Podchodziły do niego jego bliscy z różnych okresów życia. Jednak mężczyzna nie potrafił dokonać wyboru. Brat Szymon wspominał jak często boimy się konsekwencji swoich wyborów. Często zapominamy, że Jezus pobłogosławi nam każdy wybór. Byleby było w niego wpisane dobro. Życie nie polega na tym, że musimy za wszelką cenę realizować Jego boski plan. Mamy wybrać jedną z dróg, w które wpisana jest  miłość.

Po Mszy na akademickiej salce odbyło się spotkanie z Danutą Glandą - specjalistką psychologii klinicznej, psychoterapeutką i pedagogiem. Jego tematem przewodnim był lęk społeczny. Pani psycholog mówiła na temat przyczyn fobii, wliczając w nie samotność, ucieczkę, relacje, nieśmiałość, a nawet zaczerwienienie. Głównie przyczyny lęku spowodowane są zatem ekspozycją na podjęcie jakiegoś działania. Wykład podsumowała jednak teza, że lepsza jest zła decyzja od braku decyzji. Najlepszą profilaktyką stresową jest rozmowa. Natomiast modlitwa nie może zastąpić relacji. Spotkanie było urozmaicone małym pokazem pirotechnicznym (zapalenie serwetek od świec).

Środowy dzień rekolekcji zaczął się od historii o czterech królach i jednym podwładnym. Osoby były zamknięte w jednej komnacie, z której było tylko jedno wyjście dużymi drzwiami. Władcy w komiczny sposób kłócili się o granice swojego królestwa. Raz chcąc je poszerzyć, raz oddać. Zrobić w końcu wszystko byleby nie zginąć, dlatego za namową parobka opuszczają komnatę. Przez długi czas jednak nie chcą tego zrobić z lęku o własne nawrócenie. Taki był właśnie temat ostatniego dnia. Brat Szymon przypomniał nam, że nawrócenie jest bolesne. Trzeba dawnego siebie zostawić przybitego do krzyża, a dalej żyć ze zmartwychwstałym Chrystusem. Chrześcijaństwo jest bowiem albo łatwe, albo niemożliwe. Musisz tylko podjąć decyzję jakie będzie dla ciebie.

Uprzedzam, że teraz będę subiektywnie narzekać. Poniedziałkowa katecheza zaczęła się klapą. Scenki zupełnie nie było słychać. Gdyby nie prowadzący konferencję, nie domyśliłbym się o czym naprawdę była. Z gadania br. Szymona właściwie mało wyciągnąłem. Zespołowi zdarzały się wpadki podczas części stałych. Przeszkadzało mi również, że Darek palił jak smok. Pani Danuta prowadziła spotkanie jakby miał to być nudny wykład. Nie miałem ochoty na uczestniczenie w rekolekcjach. Czułem, że są one zupełnie nie dla mnie. Gdyby nie zapisy do projektu „7 7 7”, które zawsze odbywały się na sam koniec, wychodziłbym przynajmniej dużo wcześniej. Przyszła mi nawet taka myśl we wtorek, że to najgorsze rekolekcje w moim życiu. Jednak Jezus ma sposób nawet na takiego krytyka jak ja. 

Ostatnim punktem spotkania była adoracja Najświętszego Sakramentu połączona z uwielbieniem. Duszpasterz „Francesco” - brat Adam wyjaśnił jak będzie wyglądała modlitwa. Wspomniał, że w różnych salkach będzie odbywała się modlitwa wstawiennicza. Polega ona na tym, że najczęściej dwie osoby modlą się nad tobą nakładając na ciebie swoje dłonie. Kojarzy się ona z Duchem Świętym, bo jest charyzmatyczna. Po wytłumaczeniu z czym mamy do czynienia, brat Adam przyniósł Pana Jezusa. Nasz akademicki zespół zaintonował pieśń. Piosenki na przemian śpiewał z kieleckim gospelem GOoD NEWS. Po przywitaniu się z Jezusem zdałem sobie sprawę, że chcę iść na modlitwę wstawienniczą. Od razu wpadłem na intencję - o usunięcie lęku, bo w ostatnich dniach było go u mnie dużo. Chwilę później zostałem uwolniony od strachu. Wracając do auli pozostało mi wychwalać Boga. Pojawiła się następna myśl, żeby oddać swoje życie Jezusowi. Myślałem, że już to zrobiłem. Jednak nie mogłem sobie przypomnieć ani jednego takiego momentu. Dlatego na głos wypowiedziałem to zawierzenie. W przyszłości może się okazać, że były to najważniejsze rekolekcje w moim życiu. Najwyższa pora na podziękowanie Jezusowi i wszystkim, którzy przyczynili się do odbycia się tych rekolekcji.

Na koniec chciałbym przytoczyć obraz z jednego z moich ulubionych filmów animowanych. Coś mi się wydaje, że ze strachem jest jak ze straszeniem w „Potworach i spółce”. Niby wszystko się zgadza, z szaf dzieciaków wychodzą przerażające monstra. Jeden ma okropne zęby, drugi kilkanaście par oczu. Potwory są powodem okropnego krzyku u dzieci. Jednak gdy monstra ze straszenia wracają do swojego świata, perspektywa się zmienia. Okropne zęby to tylko sztuczna szczęka, oczy są doklejone. Może warto otworzyć szafę własnych lęków i wreszcie ją przewietrzyć. Może właśnie dlatego w jednej ze swoich piosenek napisałem kiedyś, że „strach to tylko myśl”. Po przeczytaniu tego felietonu powinieneś się już nigdy więcej nie bać. Jednak do prawdy brakuje tylko jednej osoby - Szatana. Ale jeśli postawimy życie na Jezusa to i z nim sobie poradzimy.


PS Chcesz podzielić się własnym świadectwem z rekolekcji „Nie bój się bać”. Przyślij świadectwo na pozyczalnia@gmail.com. Czego bałeś(-łaś) się w dzieciństwie? Czego boisz się teraz? Jakie są twoje sposoby na pokonywanie lęków? 

Zdjęcia pochodzą z filmu „Monster, Inc.”. Znalezione na serwisach filmweb.pl, bestiariusz.pl.