niedziela, 1 grudnia 2013

Adwent na dwie ręce - Jana i Mikołaja

Adwent to jeden z moich ulubionych liturgicznych okresów. Świetny symbol dla naszego życia. Obraz, na którym można zobaczyć własną drogę. Zapytać - dokąd tak się śpieszę? Czy może idę w kierunku stajenki betlejemskiej - symbolu nieba? Może rzeczywiście chcę iść za wskazującą drogę Gwiazdą? Jeżeli odpowiadam twierdząco to czemu ciągle zbaczam, a to po duchowego fast fooda na przydrożnej stacji, albo na chwilę wstąpię do jednej z dzisiejszych galerii szczęścia. Jeżeli pragnę dobrze przeżyć Adwent to muszę się wyrwać z codziennego zgiełku. Oderwać się od potopu masowych informacji. Wyzbyć się swoich pragnień...

Po usłyszeniu tych słów znajomi kapłani puknęliby mnie zaraz w czoło, że Adwent to raczej kościelny młynek. Dopytując, że skoro jestem taki mądry, to jakie znalazłem recepty na ten czas duchowego zwrotu. Bo przecież znowu z samego rana o szóstej rano dzieci będą wyciągać rodziców na roraty. Po nich będą konsumować czekoladki z adwentowego kalendarza (oczywiście pierwszego dnia dochodząc już do drugiego tygodnia). Parafie w pocie czoła stworzą bijące światłem neonów dekoracje. Jedni będą przebierać się za królów i tworzyć żywe szopki. Drudzy pomiędzy tysiącami lampek w galeriach obkupią się prezentami. Na koniec i tak wszystkich przebiją moi akademiccy współbracia. Już przygotowali swój kalendarz z czterech sześciopaków. Przecież liczba dni Adwentu się zgadza - odpowiedzieliby studenci Politechniki. 

Dalej czeka nas nadmiar wrażeń przygotowanych dla dzieci. Przebrani w czerwone wdzianka faceci z szarą brodą wręczą maluchom upominki. Panowie staną w kolejce po karpia. Panie odkurzą stojące na półce książki kucharskie. W telewizji w przerwie hitu z osamotnionym „Kevinem” Mikołaj znowu poprowadzi ciężarówkę czarnego napoju. Natomiast edycję „Mam Talent” wygrywa Ukrainka malując piaskiem najpierw scenę z Betlejem, a później na niej napis „Wesołych Świąt”. Fani kina z wytęsknieniem czekają na następną część „Hobbita”. Internauci zasypywani są masą rekolekcji online. W Kościele zakończyliśmy wyjątkowy Rok Wiary, a już mamy nowy rok liturgiczny, rekolekcje, nabożeństwa, przedświąteczne spowiedzi, rozdawanie opłatków i świec, a w myślach kolęda. Setkami wrażeń z każdej strony świat, jak co roku, chce nam zasypać prawdziwy obraz Adwentu. Faktyczny czas oczekiwania na narodzenie Jezusa.

Ks. Mieczysław w książce „Maliński na każdy wieczór” poświęcił Adwentowi cały rozdział. Przeciwstawił w nim dwie zupełnie inne postacie. Bo Adwentem jest z jednej strony jak Jan Chrzciciel - półnagi święty, nawołujący do nawrócenia. Z drugiej jak św. Mikołaj - dobroduszny staruszek, rozdający dzieciom prezenty. Cel grudnia w Kościele jest jeden - Bóg będący Miłością. Ale drogi do tej Miłości mogą być różne. Dlatego jest to również moja odpowiedź - wybranie własnej drogi nawrócenia. Proszenie o wybranie jej dla nas przez Jezusa. Albo surowe życie, albo radosne obdarowywanie. Dwie ścieżki, które tylko pozornie się wyłączają.

Jan to przecież osoba, która naucza, zapowiada. Z jego naukami możemy iść na pustelnię. Odpoczywać w otoczeniu modlitwy, umartwienia, Słowa Bożego. Razem z nim zadać sobie pytania o rzeczy podstawowe, może ostateczne. Jaki jest sens mojego życia? Dlaczego w ogóle się urodziłem? Jak chciałbym żyć? Jak wygląda koniec, śmierć? Czym jest niebo, czyściec, piekło? Człowiek skupienia i pokuty.

Mikołaj to człowiek, który ciągnie biegnie. Znajduje się w centrum, przy ludziach, żyje w środowisku. Chce odpowiedzieć na stawiane przez świat pytania czynem. Jest bezinteresownie zwrócony na najuboższych.  Zatroskany o los biedaków tego świata - chorych, głodnych, bezdomnych. To sposób bycia oparty na dzieleniu się. Czasem nawet ze swojego niedostatku.

Ks. Maliński ładnie spuentowałby całe to rozważanie. „Dwa oblicza chrześcijaństwa. Na pozór przeciwstawne, na dwóch krańcach tej samej Ewangelii. A właściwie te dwie postacie stanowią pełnię chrześcijaństwa. Bo trzeba być i Janem, aby być Mikołajem”. Wybór drogi zależy od ciebie.


PS Kontynuacją tego posta będzie debiutujący jutro cykl "Adwentowo-hobbickie rozważania" (tagi: prowadzony przez mojego kiedyś kierownika duchowego; franciszkanin; klimaty Shire z Władcy Pierścieni; hobbit; symbol drogi).

Druga propozycja to ciąg dalszy "Adwentu na dwie ręce " (tagi: pomaganie innym; święta; Boże Narodzenie; jałmużna; pokuta; prezenty). Do wyboru, do koloru. Jeden dla Janów, drugi dla Mikołajów.

A tobie jak kojarzy się Adwent? Masz już jakieś postanowienia? :p

Rysunek Martyna Czarny.