wtorek, 10 grudnia 2013

Boży rytm S02E01

Rozpoczynam drugi sezon „Bożego rytmu” Po paru miesiącach ciężkiej i czasochłonnej pracy przyszedł czas na powrót na łamy bloga. Choć obowiązków mi kurcze nie zmalało to znalazłem kapeczkę czasu, by się z wami podzielić moimi przemyśleniami na tematy poruszane przez raperów w piosenkach. Dziś delikatnie przybliżę to o czym będę pisał w tym sezonie. 

Cykl będzie się pojawiał co 2 tygodnie. A jak się uda to nawet co tydzień. W każdym bądź razie kolejny odcinek przed Bożym Narodzeniem będzie. 

Niedawno wydałem płytę 7/7. Konwencja jej jest taka że jest to siedem grzechów głównych kontra siedem cnót głównych. Oprzeć chce  właśnie na tej konwencji ten sezon „Bożego rytmu”. Do każdego odcinka dodam dwa tracki. Jeden mój z w/w płyty (promocja musi być :p) oraz jeden innego rapera odnoszący się do danego tematu. Myślę że może to zaciekawić parę osób, ponieważ postaram się wyjaśnić na czym opierałem się pisząc kolejne utwory, dopasowując je do grzechu tudzież cnoty. 



Przez ten długi okres przerwy nabrałem wiele cennych doświadczeń które zamieszczę w tekstach. Całe te długie 6 miesięcy odbywało się na zasadzie testowania mojej cierpliwości przez naszego Stwórcę. Nie zawsze mi się to podobało. Szczerze to prawie wcale mi się to nie podobało, bo wolałem swoje życie takie jakie mi się już ułożyło. Ale nie, Pan Bóg wie lepiej. Sztoby się Łukaszek nie zakorzeniał mocno w wartościach tego świata, wywrócimy mu ten jego sielankowy spokój, jak nie pościelone łóżko podczas pobudki w wojsku. I tak zacząłem żyć z dnia nadzień. Bez planów ( większych, bo i tak gówno z tego wyjdzie a nie chce mi się już zawodzić ciągle J ), bez głębokich wyobrażeń, bez poczucia stabilności w wymiarze materialnym, bo w duchowym jak najbardziej spoko. W sumie może czasami jest to i dobre jest, choć wkurzające jak nie wiem. Stąd taka moja tęsknota ciągła  za moją Ziemią Obiecaną (spokojem i stabilnością), bo czuje się jak Izrael szargany latami po pustyni. 

Cóż nie ma się co rozczulać nad sobą, wziąć się w garść trzeba. Jak się coś zmieni to się po wkurzam, po bluźnię, po kłócę się z Najwyższy a i tak zrobię ( jeszcze) co prosi> Bo cóż mi pozostało, w końcu to On mi dał nowe życie i uwolnił mnie z objęć promili, jestem mu cos winien. I to on wie najlepiej co dla mnie lepsze bo już nie raz to udowodnił. Ale to nie oznacza że nie będę się z nim wykłócał bo może kiedyś ulegnie dopasowując swój plan do mojego :p

Trzymajcie się do zobaczenia za 2 tygodnie. Wjeżdżamy z Pokorą a dziś do posłuchania daje numer Molesty przy którym zawsze się dłużej zatrzymuje by pomyśleć 

Pokój!

Wieczny