Nareszcie ktoś zadał mi to pytanie.
Czekałem na nie aż do trzeciej edycji „Różańca na sesję”. Bo każdy, kto
chociaż raz w życiu się o coś modlił, powinien znać na nie odpowiedź. „Czy mamy prawo modlić się o powodzenie na egzaminach? Czy mamy oczekiwać
dobrych rezultatów? A jak nie wyjdzie to mamy sobie racjonalizować, że widocznie
boski zamysł był inny, czy, że się po prostu nie nauczyliśmy?”. Strzał w
dziesiątkę w istotę modlitwy. W poniższym przewodniku dla modlitw niespełnionych
za słowo egzamin można stawić coś istotnego.
Zawsze
przed sesją egzaminacyjną uświadamiałem sobie jak bardzo jestem do tyłu z
materiałem. Do tego dochodziło zaliczanie przedmiotów, dokańczanie projektów,
bieganie po wpisy i niekończący się stres. Właśnie wtedy wołałem o jakąś pomoc,
jakiś moment wytchnienia. Najłatwiej było zapchać niebiańską skrzynkę masą
próśb. Bo jak nie Pan Bóg pomoże to kto inny? Dzisiaj odkrywam, że w tych moich
błaganiach byłem tylko nierozsądnym egoistą.
Bóg
dał nam rozum właśnie po to, byśmy nie wiedząc czy wątpiąc - pytali
„Czy
mamy prawo modlić się o powodzenie na egzaminach? Czy mamy oczekiwać dobrych
rezultatów?”. Jasne, że mamy prawo. Jezus chce z nami przeżywać naszą
codzienność. Do oczekiwania dobrych wyników też mamy prawo. Ale dobrych według
Boga. Jak studenci proszą naszego duszpasterza akademickiego br. Adama o
modlitwę za egzamin to on uśmiechając się odpowiada: „Jak umiesz to zdasz. A
jak Bóg chce, żebyś nie zdał to nie zdaj”.
Powiedzmy, że nasza egzaminacyjna prośba
trafia do boskiej centrali z napisem "priorytet". Bóg zna doskonale
naszą przeszłość i teraźniejszość, zna nas. Doskonale wie, czy dany egzamin
jest naprawdę taki ważny. Często nie musi robić nic. Nie nauczyłeś się to
dostajesz dwóję. Bo modlitwa to nie magia, czy ołtarzyk samospełniających się
próśb. Może wreszcie, po setce wcześniejszych razy, zaczniesz się przygotowywać
wcześniej i dokładniej.
Poradnik
dla modlitw niespełnionych
„A jak nie wyjdzie to mamy sobie
racjonalizować, że widocznie boski zamysł był inny, czy, że się po prostu nie
nauczyliśmy?”. Przykładowo przed nami ostatni termin egzaminu. Niezaliczony
oznacza skreślenie z listy studentów. Jeżeli jesteś na właściwym kierunku, we
właściwym czasie, taka jest wola boża to nawet jeżeli nie umiesz to za Jego
przyczyną profesor nie przyjedzie na egzamin, sala wykładowa się zapali, albo w
systemie ocen pojawi się błąd. Jak się przyłożymy to najczęściej odbędzie się to
mniej widowiskowo. Akurat pytania ci podpasują, wykładowca zmniejszy próg
zaliczenia, albo koleżanka podpowie coś ciekawego.

Postawmy to pytanie dobitnie, prawie z
pychą. „Ale ja chcę wiedzieć, czy niezaliczony egzamin to wola Boża?”. W takich
sytuacjach staram się zamknąć się w czterech ścianach. Dopytuję się
wewnętrznego głosu sumienia, czy coś jest nie tak. Jeżeli nie jest to próbuję
to zmienić. Pamiętając, że Jezus nie jest policjantem, który za karę wystawi
mandat i odejmie punkty. Spróbuj z Nim naprawdę pogadać, a nie od razu proś o
zmniejszenie skutków swojej głupoty.