piątek, 7 lutego 2014

Przewodnik po modlitwach niespełnionych

Nareszcie ktoś zadał mi to pytanie. Czekałem na nie aż do trzeciej edycji „Różańca na sesję”. Bo każdy, kto chociaż raz w życiu się o coś modlił, powinien znać na nie odpowiedź. „Czy mamy prawo modlić się o powodzenie na egzaminach? Czy mamy oczekiwać dobrych rezultatów? A jak nie wyjdzie to mamy sobie racjonalizować, że widocznie boski zamysł był inny, czy, że się po prostu nie nauczyliśmy?”. Strzał w dziesiątkę w istotę modlitwy. W poniższym przewodniku dla modlitw niespełnionych za słowo egzamin można stawić coś istotnego.


Zawsze przed sesją egzaminacyjną uświadamiałem sobie jak bardzo jestem do tyłu z materiałem. Do tego dochodziło zaliczanie przedmiotów, dokańczanie projektów, bieganie po wpisy i niekończący się stres. Właśnie wtedy wołałem o jakąś pomoc, jakiś moment wytchnienia. Najłatwiej było zapchać niebiańską skrzynkę masą próśb. Bo jak nie Pan Bóg pomoże to kto inny? Dzisiaj odkrywam, że w tych moich błaganiach byłem tylko nierozsądnym egoistą.

Bóg dał nam rozum właśnie po to, byśmy nie wiedząc czy wątpiąc - pytali

 Czy mamy prawo modlić się o powodzenie na egzaminach? Czy mamy oczekiwać dobrych rezultatów?”. Jasne, że mamy prawo. Jezus chce z nami przeżywać naszą codzienność. Do oczekiwania dobrych wyników też mamy prawo. Ale dobrych według Boga. Jak studenci proszą naszego duszpasterza akademickiego br. Adama o modlitwę za egzamin to on uśmiechając się odpowiada: „Jak umiesz to zdasz. A jak Bóg chce, żebyś nie zdał to nie zdaj”. 

Powiedzmy, że nasza egzaminacyjna prośba trafia do boskiej centrali z napisem "priorytet". Bóg zna doskonale naszą przeszłość i teraźniejszość, zna nas. Doskonale wie, czy dany egzamin jest naprawdę taki ważny. Często nie musi robić nic. Nie nauczyłeś się to dostajesz dwóję. Bo modlitwa to nie magia, czy ołtarzyk samospełniających się próśb. Może wreszcie, po setce wcześniejszych razy, zaczniesz się przygotowywać wcześniej i dokładniej.

Poradnik dla modlitw niespełnionych

„A jak nie wyjdzie to mamy sobie racjonalizować, że widocznie boski zamysł był inny, czy, że się po prostu nie nauczyliśmy?”. Przykładowo przed nami ostatni termin egzaminu. Niezaliczony oznacza skreślenie z listy studentów. Jeżeli jesteś na właściwym kierunku, we właściwym czasie, taka jest wola boża to nawet jeżeli nie umiesz to za Jego przyczyną profesor nie przyjedzie na egzamin, sala wykładowa się zapali, albo w systemie ocen pojawi się błąd. Jak się przyłożymy to najczęściej odbędzie się to mniej widowiskowo. Akurat pytania ci podpasują, wykładowca zmniejszy próg zaliczenia, albo koleżanka podpowie coś ciekawego.

W pytaniu użyto jednego z moich ulubionych słów - racjonalizować. Bo my to byśmy tak chcieli, żeby znać przyczynę wszystkiego. Bóg ma dla nas swój wyjątkowy plan. Jednak po pierwsze nie wbija się z buciorami jeżeli Mu na to nie pozwolimy. Po drugie, jak już mu otworzymy, to nie dziwmy się, że nagle nie możemy znać najprostszego egzaminu. Wtedy czeka na nas coś dużo lepszego.

Postawmy to pytanie dobitnie, prawie z pychą. „Ale ja chcę wiedzieć, czy niezaliczony egzamin to wola Boża?”. W takich sytuacjach staram się zamknąć się w czterech ścianach. Dopytuję się wewnętrznego głosu sumienia, czy coś jest nie tak. Jeżeli nie jest to próbuję to zmienić. Pamiętając, że Jezus nie jest policjantem, który za karę wystawi mandat i odejmie punkty. Spróbuj z Nim naprawdę pogadać, a nie od razu proś o zmniejszenie skutków swojej głupoty.