Starszy mężczyzna pragnął wygrać kilka milionów na loterii. Marzył, jak te pieniądze pomogłyby rodzinie. Zapłaciłby za operację żony. Później polecieliby razem do ciepłych krajów. Synowi pomógłby rozkręcić firmę. Córce kupiłby mieszkanie. Jeszcze część pieniędzy przeznaczyłby na jakąś organizacje charytatywną. Dlatego codziennie chodził na Msze w intencji wygranej. Uprawiał wszelaką duchową gimnastykę. Wszystko po to, aby wygrać pokaźną nagrodę. Po paru miesiącach Pan Bóg już nie wytrzymał. Wkurzony na mężczyznę, krzyknął: - Kup wreszcie ten los!
Przy każdej możliwej okazji życzymy sobie spełnienia marzeń. Jednak same prośby nie wystarczą. Bo z marzeniem jest jak z modlitwą, żeby się spełniło, trzeba działać. Możemy bujać w obłokach, możemy być strasznie wytrwali. Jedni pokierują się nadzieją, drudzy będą się spinać. Zanim jednak zaczniemy precyzować plan na zrealizowanie naszych pragnień, powinniśmy wykonać parę wdechów. Wdrożyć pewne chińskie przysłowie, które brzmi mniej więcej tak: „Bywa, że Bóg karze nas, pozwalając osiągnąć to, o czym marzymy”.
Już w szkole powinniśmy nauczyć się marzyć
W XIX w. zaczęto badać marzenia. Królował wtedy pogląd, że marzenia to rozmyślania o naszych pragnieniach, oczekiwaniach, potrzebach. Jednak dzieci, którym za bardzo pozwalano bujać w obłokach, miały nawet cierpieć na nerwicę. Zakładano, że w dorosłym życiu nie posiądą umiejętności oddzielenia fantazji od rzeczywistości. Natomiast same marzenia uważano za objaw lenistwa.
Dzisiaj doszliśmy nawet do marzeń na jawie, tzw. daydreamingu. Odkryliśmy, że nasze marzenia stają się motorem napędowym do działania. Jednak dla mnie nie są one do końca celami, motywacją, czy modnym biegiem za realizacją jednostki. Marzenia to dążenie do czegoś pozornie niemożliwego. Wewnętrzny głos do odkrywania siebie na nowo.
Psychologowie zalecają zdrowe bujanie w obłokach. Z raportu amerykańskiego psychologa Jerome'a Singera w Journal of Psychology wynika, że ludzie w wieku 18-50 lat, aż 95 procent przyznało, iż marzą każdego dnia. C.Maxwell i Daniel Goleman, autorzy literatury psychologicznej, wskazują na inspirującą rolę marzeń w planowaniu i realizowaniu się w życiu. Zdaniem psycholog dr Ludwiki Wojciechowskiej marzenia sprzyjają naprawianiu świata. Wszyscy są zgodni, że marząc poszerzamy swoje horyzonty, przesuwamy granicę naszych dążeń i rozpalamy wyobraźnię.
Bylibyśmy niejako martwi, gdybyśmy już nie mieli o czym marzyć
- to słowa Lucy Maud Montgomery z książki „Ania na uniwersytecie”. Bo marzenia są po to, by otwierać nas na szczęście. Nie pozwalając sobie na nie, ograniczamy swoje życie do codziennej rutyny. Zamykamy się w klatce narzekania. Odcinamy się od możliwości poprawy swojego losu. Zaś marzenia mają za zadanie ubarwić naszą codzienność. Czynić każdy dzień fascynującym.
„Można nauczyć się marzyć” - podkreśla Ewa Kosińska, psycholog i terapeuta. Bo jest to jeden z procesów umysłowych. Co więcej marzenia mogą stać się wewnętrznym rollercoaster. Jeśli człowiek jest w depresji, nie umie precyzować swoich pragnień, nie wierzy w siebie, a później nauczy się marzyć - jego życie ulega zmianie.
Nigdy nie jest się za starym, by marzyć. A marzenia też się nie starzeją
- powiedziała Lucy Maud Montgomery w książce „Ania z Szumiących Topoli”. Marzyciel znajduje w sobie pokłady odwagi, nadziei i wiary. Stać się nim może każdy. Dzieci marzą o byciu strażakiem lub księżniczką. Dorośli o świetnej pracy lub zwiedzaniu świata. Starsi o zdrowiu lub przyjaźni. Gdy w 2008 roku Instytut ARC Rynek i Opinia prześledził pragnienia Polaków okazało się, że połowa z nas marzy o zdrowiu, co trzeci o pieniądzach. Zatem jedni myślą bardziej o sprawach przyziemnych, jak starszy mężczyzna z początku felietonu. Drudzy zdobędą się na bardziej nietuzinkowe pomysły typu skoki ze spadochronu, czy zwiedzanie Amazonki. Marz o czymkolwiek, byle żebyś był szczęśliwy.
„Nie ma marzeń mądrych i głupich. Są osiągalne i nieosiągalne” - twierdzi Ewa Kosińska. Nie ma marzeń dziwnych, głupich, czy nieosiągalnych. Istnieją tylko twoje marzenia. Pani psycholog przypomina również postać Jasia Meli, który zdobył oba bieguny ziemi pomimo, że w wyniku porażenia prądem stracił rękę i nogę. To czy spełnimy marzenia zależy tylko od nas, od naszego zaangażowania.
Źródło: „Warto marzyć” z dziennikpolski24.pl.
Zdjęcie z filmu „Odlot”.
Zdjęcie z filmu „Odlot”.