Chciałem usłyszeć świadectwo kupla o czystości. 6 lat
chodził z jedną kobietą, 3 lata z nią mieszkał. Wystarczył jeden moment, by
chłopak się nawrócił. Zaczął przychodzić na spotkania akademickiej wspólnoty.
Zerwał z dziewczyną. O nowym życiu opowiadał 20 osobowej grupie gimnazjalistów
przygotowujących się do sakramentu bierzmowania. Właściwie mówiło „nas trzech.
W każdym z nas inna krew. Ale jeden przyświecał nam cel”. Cały miniony dzień
był jedną wielką lekcją o męskości, ale po kolei... od końca.
Po najdłuższym dniu od dawna wróciłem do akademika. Zmywałem
po szybkiej nocnej kolacji, kiedy spojrzałem pod zlew. Kosz już się nie domykał,
a wokół niego piętrzyła się sterta butelek. Wkurzony przystąpiłem do czynności
operacyjnych. Zapakowałem śmieci do worków. Olśnienie. Dzisiejsze wydarzenia
pokazały mi, że z moim życiem postępuje podobnie jak mój pokój (trzech facetów)
ze śmieciami. Najpierw mnożę moje grzechy, wady, obowiązki. Później bawię się w
ich recykling, zamiast wszystko raz na zawsze w***. Zacząć z nową kartą.
Prawie jak Zohan
Zanim kolega odwiózł mnie pod akademik, podjechaliśmy pod salon
fryzjerski, w którym pracuje wspomniany kumpel. Przywitaliśmy się z czekającą
na niego parą. Z pasją opowiadaliśmy im o naszym orędziu dla gimnazjalistów. Patrzyli
na nas jak na dziwaków. On trafił pod nożyczki, ona podchwyciła słowo czystość.
Pomiędzy kolorowymi pismami „dla pań” gadaliśmy o tym, jak wpływają na nas
media. Jednak temat relacji szybko przegrał z katalogami farb do włosów.
Wymieniliśmy
z parą słowa na pożegnanie, a ja już wylądowałem „pod myjką”. Znawca fachu
uznał, że się „zapuściłem”. Nie protestowałem. To było jedno z jego
najdłuższych strzyżeń.
„To ty zaczynasz, czy ja?” - zapytał. „Dokończ, bo już część
usłyszałem” - odpowiedziałem. Opowiedział zdecydowanie więcej niż na
parafialnej salce. Zaczął od Mszy o uzdrowienie i modlitwy wstawienniczej.
Według niego minuta, według obserwatorów kwadrans. Moment, gdzie jego ciało miało
się na posadce wyginać i drgać. Ksiądz odprawił nad nim egzorcyzm. Nie pamięta,
co się wtedy działo. Wspomina tylko o cieple. Po wyjściu z kościoła rozstaje
się z dziewczyną, pakuje walizki. Nawrócenie? Wystarczy posłuchać w jaki sposób
mówi o swojej wierze.
Patrzyliśmy na siebie przez ogromne lustro. Jego oczy
uderzały prawdą. Poprawił swoją bejsbolówkę, wyjął nożyczki. Zacząłem mu opowiadać
swoje świadectwo z czasu choroby. Czasami przerywał strzyżenie i tylko słuchał.
Wtedy czas określiłem jako „nie czas”. Ponad jedna godzina przy włosach, druga
twarzą w twarz. Ściany tego salonu usłyszały już kilka takich historii, bo od
paru miesięcy skurzany fotel zamienił się w kozetkę jakby z poradni duchowej. Tematy
rozmów z klientami też się zmieniły. Okazuje się, że użycie imienia Jezusa
potrafi strasznie otworzyć człowieka.
Duch Święty?
Do salonu przyjechaliśmy z salki parafialnej, gdzie
opowiadaliśmy o relacjach. Prowadząca grupę przyszłych bierzmowanych zachęciła
ich do przyjścia na spotkanie słowami: „będzie trzech przystojniaków”. Fryzjer
mówił o czystości, fizjoterapeuta o akceptacji i pisarz/budowlaniec o męskości.
Na oczach gimnazjalistów było wypisane pytanie: „to tak w ogóle można?”. Zakończyliśmy
wszystko wspólną modlitwą, podczas której przypomniały mi się słowa o.
Augustyna Pelanowskiego. Prosiłem dla chłopaków o łaskę, którą paulin określił jako
„noc, w czasie której młody chłopak kładzie się spać, a budzi się jako dojrzały
mężczyzna”. Dla dziewczyn również wymyśliłem zgrabną wersję.
Wchodząc spóźniony do salki zobaczyłem na slajdach napis -
męskość. Wiedziałem już o czym mam mówić. Właśnie wróciłem ze skałki
wspinaczkowej. Z obolałymi mięśniami zacytowałem słowa Jana Pawła II, które
zostały wypowiedziane podczas apelu na Jasnej Górze w 1983 r.: „Musicie od
siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali”. Pamiętając przy tym, że śmieci
się wyrzuca, nie kolekcjonuje.