piątek, 14 marca 2014

Nie zadzieraj z mężczyzną fryzjerem

Chciałem usłyszeć świadectwo kupla o czystości. 6 lat chodził z jedną kobietą, 3 lata z nią mieszkał. Wystarczył jeden moment, by chłopak się nawrócił. Zaczął przychodzić na spotkania akademickiej wspólnoty. Zerwał z dziewczyną. O nowym życiu opowiadał 20 osobowej grupie gimnazjalistów przygotowujących się do sakramentu bierzmowania. Właściwie mówiło „nas trzech. W każdym z nas inna krew. Ale jeden przyświecał nam cel”. Cały miniony dzień był jedną wielką lekcją o męskości, ale po kolei... od końca.



Po najdłuższym dniu od dawna wróciłem do akademika. Zmywałem po szybkiej nocnej kolacji, kiedy spojrzałem pod zlew. Kosz już się nie domykał, a wokół niego piętrzyła się sterta butelek. Wkurzony przystąpiłem do czynności operacyjnych. Zapakowałem śmieci do worków. Olśnienie. Dzisiejsze wydarzenia pokazały mi, że z moim życiem postępuje podobnie jak mój pokój (trzech facetów) ze śmieciami. Najpierw mnożę moje grzechy, wady, obowiązki. Później bawię się w ich recykling, zamiast wszystko raz na zawsze w***.  Zacząć z nową kartą.

Prawie jak Zohan     
  
Zanim kolega odwiózł mnie pod akademik, podjechaliśmy pod salon fryzjerski, w którym pracuje wspomniany kumpel. Przywitaliśmy się z czekającą na niego parą. Z pasją opowiadaliśmy im o naszym orędziu dla gimnazjalistów. Patrzyli na nas jak na dziwaków. On trafił pod nożyczki, ona podchwyciła słowo czystość. Pomiędzy kolorowymi pismami „dla pań” gadaliśmy o tym, jak wpływają na nas media. Jednak temat relacji szybko przegrał z katalogami farb do włosów. 

Wymieniliśmy z parą słowa na pożegnanie, a ja już wylądowałem „pod myjką”. Znawca fachu uznał, że się „zapuściłem”. Nie protestowałem. To było jedno z jego najdłuższych strzyżeń.
„To ty zaczynasz, czy ja?” - zapytał. „Dokończ, bo już część usłyszałem” - odpowiedziałem. Opowiedział zdecydowanie więcej niż na parafialnej salce. Zaczął od Mszy o uzdrowienie i modlitwy wstawienniczej. Według niego minuta, według obserwatorów kwadrans. Moment, gdzie jego ciało miało się na posadce wyginać i drgać. Ksiądz odprawił nad nim egzorcyzm. Nie pamięta, co się wtedy działo. Wspomina tylko o cieple. Po wyjściu z kościoła rozstaje się z dziewczyną, pakuje walizki. Nawrócenie? Wystarczy posłuchać w jaki sposób mówi o swojej wierze. 

Patrzyliśmy na siebie przez ogromne lustro. Jego oczy uderzały prawdą. Poprawił swoją bejsbolówkę, wyjął nożyczki. Zacząłem mu opowiadać swoje świadectwo z czasu choroby. Czasami przerywał strzyżenie i tylko słuchał. Wtedy czas określiłem jako „nie czas”. Ponad jedna godzina przy włosach, druga twarzą w twarz. Ściany tego salonu usłyszały już kilka takich historii, bo od paru miesięcy skurzany fotel zamienił się w kozetkę jakby z poradni duchowej. Tematy rozmów z klientami też się zmieniły. Okazuje się, że użycie imienia Jezusa potrafi strasznie otworzyć człowieka.

Duch Święty?

Do salonu przyjechaliśmy z salki parafialnej, gdzie opowiadaliśmy o relacjach. Prowadząca grupę przyszłych bierzmowanych zachęciła ich do przyjścia na spotkanie słowami: „będzie trzech przystojniaków”. Fryzjer mówił o czystości, fizjoterapeuta o akceptacji i pisarz/budowlaniec o męskości. Na oczach gimnazjalistów było wypisane pytanie: „to tak w ogóle można?”. Zakończyliśmy wszystko wspólną modlitwą, podczas której przypomniały mi się słowa o. Augustyna Pelanowskiego. Prosiłem dla chłopaków o łaskę, którą paulin określił jako „noc, w czasie której młody chłopak kładzie się spać, a budzi się jako dojrzały mężczyzna”. Dla dziewczyn również wymyśliłem zgrabną wersję.

Wchodząc spóźniony do salki zobaczyłem na slajdach napis - męskość. Wiedziałem już o czym mam mówić. Właśnie wróciłem ze skałki wspinaczkowej. Z obolałymi mięśniami zacytowałem słowa Jana Pawła II, które zostały wypowiedziane podczas apelu na Jasnej Górze w 1983 r.: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali”. Pamiętając przy tym, że śmieci się wyrzuca, nie kolekcjonuje.