Milioner nr 3, jak nazywa go pewna poczytna blogerka,
zaproponował jej 100 000 zł za znalezienie żony. Za taką kwotę również pobawiłbym
się w biuro matrymonialne. Lecz zażądałbym dużo więcej, bo jak już ktoś podaje
się za milionera... Wyzwanie zostało podjęte. Kandydatka znaleziona. Doszło do
spotkania. Historia skończyła się fiaskiem - ani żony, ani pieniędzy.
Wyciągając wnioski, dzisiaj szukam żony dla siebie.
W Prima Aprilis oświadczyłem, że zrywam z pisaniem. Mniejsza część znajomych dała się wkręcić. Większa kontynuowała żart. Koleżanka zadeklarowała, że od dzisiaj jest mężczyzną. Kolega gratulował, że wreszcie się wezmę za prawdziwą robotę. Odpowiedziałem, że najwyższa pora brać z niego przykład, czyli zakładam rodzinę. Zaczęło się. Dokładniej zaczął się casting na moją przyszłą żonę. Zapraszam na nowy program „Gra o żonę”.
Jak napisać
ogłoszenie matrymonialne? (Poradnik raczej dla panów)
Pierwszy raz jest ponoć najtrudniejszy. Jak większość
nastolatków szukałem informacji jak powinien wyglądać w internecie. Skarbnica
wiedzy podsunęła mi, że takie ogłoszenie powinno mieć 25 słów. W proporcjach
7:3 powinno dotyczyć skupieniu się na sobie samym, oraz na poszukiwanej osobie.
Dodatkowo warto dodać do tego swoją pomysłowość, szczerość czy śmiałość.
Ogłoszenia z Kielc są strasznie podobne do tych, na które można
się natknąć w prasie. Najpierw przeczytamy o dokładnym wyglądzie ("164/55
kg, długie, czarne włosy, piwne oczy"). Następnie podawane są cechy
charakteru ("miła, opiekuńcza"). Ważny jest wiek, przynajmniej ten
oczekiwany ("od 45 do 55 lat"). Dostaniemy informacje dodatkowe
(wykształcenie "średnie", czy nie bagatelne u pań "prawo
jazdy", czy "potrafię gotować"). Na koniec przechodzimy do
oczekiwań ("nie szukam seksu", "zadbanego",
"oddanego").
Stosując standardowe metody moje ogłoszenie wyglądałoby
następująco: "182/70, przystojny, zadbany, męski, odważny, perfekcjonista,
z zawodu przyszły "Bob budowniczy", z pasji pisarz, prawo jazdy A+B,
karta motorowerowa się liczy? Szukam żony również do seksu". Ogłoszenie
najlepiej wrzucić do sieci. Można skorzystać z portali randkowych. Później pozostaje
czekać na tuziny zwrotnych odpowiedzi.
Czego mąż oczekuje od
żony? (Poradnik raczej dla pań)
1. Wyglądu
Przyszła żona przede wszystkim powinna być ładna. Faceci to
wzrokowcy. Jest różnica zobaczyć na ulicy dziewczynę okrytą swetrami a inną w powiewnej
sukience. Jednak uspokajam, bo kiedyś piękne były kobiety na dziełach Rubensa.
Dzisiaj w cenie jest naturalna... szczupłość.
2. Oparcia
Żona musi być jak dobry ksiądz, wysłucha, przebaczy i zada
"pokutę". To taka towarzyszka, oparcie dla zdobywcy. Za każdym
sukcesem mężczyzny stoi kobieta. O nie toczyło się wojny. Dla nich pisało się
poematy. Jak już się ją zdobyło to ma stać z boku. W praktyce jest jednocześnie
szyją i budżetem. Królowi zostaje królowanie... przed telewizorem.
3. Opieki
Na drugie żonie ma być Perfekcyjna Pani domu. Tylko
feministki zobaczą tutaj kurę domową. To raczej korzystanie z otrzymanej przez
pokolenia wiedzy jak tworzyć domowe ognisko. W skrócie: wygląda jak Rozenek, zajmuje
się dziećmi jak Zawadzka, a gotuje jak Geslerowa.
4. Inwencji
Dodatkowo żona musi mieć inwencję. To kobieta zaczyna
zmieniać, mieszać i przestawiać. Ona wybiera kolor rolet, wzór płytek, rodzaj
kanapy. Nie ma co się dziwić, jak do przekonywania o swoich racjach używa tak zaawansowanych
metod jak: strzelanie "focha", matkowanie, upraszczanie pomysłów (żeby
mężczyzna zrozumiał o co jej chodziło).
5. Seksu, ale to
przecież oczywiste.
Czyli powinno się
szukać ideału?
Nie, bo nie można go znaleźć. Można ewentualnie znaleźć
miłość.
Zasady castingu
Kontynuując z przymrużeniem oka „Grę o żonę” czas na
konkurs. W dowolnej, pomysłowej formie należy przedstawić swoje ogłoszenie
matrymonialne. Może to być CV, list motywacyjny, portfolio, list, film,
cokolwiek. Kandydatki (no dobra kandydaci też) powinni przysłać swoje zgłoszenie
na maila. Do wygrania kolacja i możliwość dopytania o sprawy damsko-męskie.
(Konkurs trwa do niedzieli 13.04. włącznie. Zarzekam sobie
prawo do niewyłonienia zwycięzcy, jeżeli prace będą po prostu słabe).
Fragment zdjęcia: lebork.naszemiasto.pl
"Specjalna oferta": projekt Bartka
Grosickiego