Do tworzenia prezentów podchodzę tak samo jak do gotowania.
Żongluję produktami, łączę na nowo smaki, na koniec dekoruję. Zachowuję się jak
francuski kucharz, nawet z resztek potrafię przygotować piękne danie. Bo w
prezentach liczy się tylko kreacja.
Odłóżmy ma bok wszelkie akty serca, wielkie czyny, czy miłe
słowa. W tym felietonie skupmy się tylko na wszystkim co świeci, pachnie, czego
można dotknąć. Do tej pory były dwa takie prezenty, które pobiły wszystkie
posiadane przeze mnie rzeczy materialne. Pokonały takie podarki jak pierwszy
rower na komunię, Pismo Święte w skórzanej oprawie otrzymane od
zaprzyjaźnionego zakonnika, czy wielką pluszową maskotkę w kształcie
prezerwatywy od zwariowanych znajomych na 18. urodziny. Obydwa dostałem na
ostatnie urodziny.
Życiowe pudełko
Zacznijmy od drugiego. Od wielkiego pudła, jasnozielonego z
czerwonymi tulipanami. Pomyślałem, że darczyńca za bardzo wziął sobie do serca
moje żarty o glanach, które on już posiadał, ja jeszcze nie. Nieśmiało zdjąłem
pokrywę. Przygotowanie zawartości musiało zająć długie roboczogodziny. 365
cukierków. Do każdego przywiązana kolorowa karteczka z motywującym cytatem.
Prezent uczący sumienności - mojej wady głównej. Czerwona karteczka, w dniu
napisania tego tekstu, brzmiała: „Ludzie wierzą, że aby zdobyć sukces trzeba
wcześnie wstawać. Otóż nie - trzeba wstawać w dobrym humorze” Marcel
Achard. Konsumując cukierek o smaku
toffi, pomyślałem - jest jeszcze dla mnie nadzieja.
Prezent mierzę miarą serca. Najważniejsze są dla mnie intencje.
Obdarowujący i obdarowywany zawsze muszą
patrzeć na zawartość pudełka przez pryzmat tego, co ono przekazuje. Ale równie
ważna jest kreatywność. Najczęstszym prezentem otrzymywanym do moich rodziców
były pieniądze. Pieniądze są świetne, ale wręczone na Boże Narodzenie wydają
się raczej żałosne. Można pójść na łatwiznę. Ale po co?
Drewniany album

Po 15 wersach komplementów, 4. rozdział Pieśni nad pieśniami kończy się odpowiedzią Oblubienicy: „Powstań,
wietrze północny, nadleć wietrze z południa, wiej poprzez ogród mój, niech
popłyną jego wonności! Niech wejdzie miły mój do swego ogrodu i spożywa jego
najlepsze owoce!”. Wybranka Rodriga mieszkała w domu z ogrodem. Poprosił, że
jeżeli chce go poznać to ma wywiesić tabliczkę z zacytowanym fragmentem na
furtce do jej ogródka („niech wejdzie miły mój do swego ogrodu”). Od daty jej
urodzin będzie czekał tam na nią przez tydzień o dwóch porach w południe i o
północy (bo wiatr był z północny i z południa). Czwartego dnia Oblubienica
wywiesiła kartkę. W prezent wpisana jest wolność. Możesz go przyjąć, albo nie.
Możesz zapamiętać go do końca życia, albo za dzień wystawić na portalu
aukcyjnym.
Zielony zeszyt
Jak wykorzystywać te porady w praktyce? Trenować. Świat
będzie o wiele lepszym miejscem, jeżeli nauczymy się dawać. Bezinteresownie
wyślemy do kogoś motywującego SMS-a. Kupimy bukiet róż i w dzień kobiet wręczymy
je napotkanym na ulicy dziewczynom. Ustalimy zlecenie stałe i co miesiąc nasze 5
zł powędruje na konto dobroczynnej fundacji. W prezentach liczy się pomysł.
Ostatnim składnikiem ideału jest znajomość osoby.
Uwielbiam pisać. Pracuję nad pierwszą książką. Te informacje są niezbędne do zrozumienia wartości najlepszego prezentu, jaki dostałem. Jest nim zeszyt formatu A4. Spotkaliśmy się. Dostałem misia. Usłyszałem piękne życzenia. Spacerowaliśmy pośród pięknej okolicy. Weszliśmy na scenę amfiteatru. Z torby został wyciągnięty wielki zielony zeszyt. Zacząłem go oglądać z zaciekawianiem dziecka, rozpakowującego prezenty w Wigilię. Był obklejony wieloma nalepkami. Wewnątrz na pierwszej stronie moje zdjęcie. Wertuję strony. Jeszcze więcej zdjęć, cytatów, pocztówek. Czytam pierwszy akapit. Pierwsza myśl - pięknie napisane. Czytam dalej. Zaraz, zaraz... chyba już kiedyś to czytałem. Wow! Zeszyt był własnoręcznie przepisanymi tekstami z mojego bloga. Usłyszałem: - Oto twoja pierwsza książka.
Uwielbiam pisać. Pracuję nad pierwszą książką. Te informacje są niezbędne do zrozumienia wartości najlepszego prezentu, jaki dostałem. Jest nim zeszyt formatu A4. Spotkaliśmy się. Dostałem misia. Usłyszałem piękne życzenia. Spacerowaliśmy pośród pięknej okolicy. Weszliśmy na scenę amfiteatru. Z torby został wyciągnięty wielki zielony zeszyt. Zacząłem go oglądać z zaciekawianiem dziecka, rozpakowującego prezenty w Wigilię. Był obklejony wieloma nalepkami. Wewnątrz na pierwszej stronie moje zdjęcie. Wertuję strony. Jeszcze więcej zdjęć, cytatów, pocztówek. Czytam pierwszy akapit. Pierwsza myśl - pięknie napisane. Czytam dalej. Zaraz, zaraz... chyba już kiedyś to czytałem. Wow! Zeszyt był własnoręcznie przepisanymi tekstami z mojego bloga. Usłyszałem: - Oto twoja pierwsza książka.