Zaproszenie, spontaniczność, kajaki. Zapytanie dostałem tydzień temu. Ustalenie szczegółów odbyło się noc przed. Zapowiadało się liczebnie. Koleżanka weźmie ze sobą inne koleżanki, no dobra, jeszcze jakiegoś kolegę. Ja przyjadę na doczepkę. Poranek, informacja – „jadę sama, jedziesz?”. Niedziela, odpoczynek, wyprawa. Dzień wcześniej na koszykówce zaproponowałem znajomemu kajaki, przed wyjazdem odmówił. Zapowiadało się dwuosobowe rendez-vous.
„Jestem tak podniecony, że nie mogę usiedzieć w miejscu ani myśleć. Takie podniecenie może czuć tylko wolny człowiek. Wolny człowiek u progu podróży, której kres jest niepewny” – Red.
Z rana mama narzekała, że nigdzie nie wyjeżdżamy wspólnie. Ja źle sprawdziłem autobusy. Zbieg okoliczności i zaproponowałem wspólny wyjazd. Naszym celem było Jezioro Tarnobrzeskie, drugi największy zbiornik wodny na Podkarpaciu po Solinie. Dobry przykład, że jak się chce zrobić coś ładnego z niczego (tereny po kopalniach siarki), to można. Piękne widoki. Czyste plaże. Turystyczna infrastruktura. Mnie najbardziej przyciągnęły wodne atrakcje – żaglówki, motorówki, kajaki.
Rodzice wybrali opalanie. Dwuosobowa ekipa machająca – kajaki. Pierwszy raz miałem w ręku wiosła niecały rok wcześniej. Od razu był to spływ (rzeka Wieprz, okolice Zamościa). Na wakacje idealnie nadaje się jednak leżakowanie na jeziorze. Bo w ciągu dwóch godzin więcej było gadania, niż wiosłowania. Wpatrywania się w niebo, w przemysłowe widoki, w rozpostarte lasy. Nawet był modlitewny przerywnik. Chwilę odpoczynku przerwał SMS od znajomej, która czekała na wylot z lotniska w Hurgadzie. Poprosiła o modlitwę o bezpieczny lot. Zaproponowałem towarzyszce w kajaku, zgodziła się. Wspólne Ojcze Nasz wystarczyło.
Biedne dzieci
Dzisiejsze słowo staje w opozycji do beztroskich kajaków. Zostało mi po nim pytanie, jakim prawem mogę wylegiwać się na piasku, gdy kilkaset kilometrów dalej, już w Polsce, rodziny z Syrii zaczynają układać sobie nowe życie? Jak mogę z całkowitym spokojem jeść śniadanie i oglądać nagłówki na BBC News. Gdzie indyjski prezenter mówi o niepokojącej sytuacji Grecji, ostatnich zamachach, napływie imigrantów do Europy. Przecież za każdym z tych wydarzeń są ludzie – nie masy, a jednostki. Jak?
Jedną z odpowiedzi jest wspomnienie patronów dnia dzisiejszego – świętych pustelników Andrzeja Świerada i Benedykta. Bo oni nie wybrali życia w norze z kamieni dlatego, że nie podobało im się to, że na świecie jest tyle wojen. Dla ich otoczenia byli wariatami, nieudacznikami, egoistami. Tylko istotne nie jest to z czego rezygnowali. Liczy się to, kogo wybrali – Chrystusa. Jestem wręcz przekonany, że pustelnicy (myślę tutaj również o zakonach klauzurowych, zakonnicach, mnichach) chociaż nie pełnią roli rozgrywającego w środku bieżących wydarzeń, to dzięki ich modlitwie, jeszcze nie uderzyła w nas bomba jądrowa i możemy rozgrywać cokolwiek.
Bliższa 99% ludzkości będzie odpowiedź, jaką podsyła nam dzisiaj Jezus: «Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody». Jeżeli bezdomny prosi cię o jedzenie, to kup mu bułkę i obowiązkowo wodę. Pogadaj z człowiekiem, daj mu trochę swojej obecności. Zrób rodzicom niespodziankę i zafunduj im wycieczkę (no dobra, chociaż zaproponuj im wycieczkę). Wylosuj numer dowolnego znajomego, zadzwoń i zapytaj się, co słychać. Zaproś swoją dziewczynę na gorącą czekoladę. Nie musisz od razu kupować wozu strażackiego, spraw komuś kubek.
Interesuje cię los dzieci w Afryce? Wejdź na stronę fundacji Kasisi, czy fundacji Dobra Fabryka. Ustal zlecenie stałe na 5 zł miesięcznie. Napisz do jakiegoś z tamtejszych dzieci pocztówkę i ją wyślij. Możesz zostać wolontariuszem i wyjechać na misje. Co jak nie masz środków, nie znasz się na światowej polityce, a masz na utrzymaniu rodzinę (albo sam jesteś na utrzymaniu)? Pomódl się, serio. Nie musisz zbawić świata. Od Zbawienia świata jest Jezus, ty jedź na kajaki.
Słowo
Dzisiejsze słowo nie napawa optymizmem. W Egipcie faraon wydaje rozkaz, żeby zabić wszystkich nowo narodzonych chłopców, bo mu się niewolnicy za bardzo zaczęli rozmnażać. W Ewangelii Jezus mówi: «Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz». Otwarcie przyznaje, że chce poróżnić syna z ojcem, córkę z matką, synową z teściową. Do niechęci tych ostatnich do dzisiaj nie musi namawiać. Wizja opuszczenia rodziny, przyjaciół i miejscowości nie jest zachęcająca. W pakiecie po rozstaniu, dostaniemy jeszcze przykrości, trud i prześladowania. Chrześcijaństwo nie jest dla mięczaków.
Tylko, żebyśmy mieli jasność, o co Jezusowi dzisiaj chodzi. Jedni kierują się tym, co On mówi. Drudzy wybierają własne wyobrażenia o szczęściu. Najczęściej nie da się tego pogodzić, często trzeba się rozstać. Zmienić otoczenie, zerwać chore relacje, zrezygnować. Bo będąc dla siebie panem, dla którego liczą się emocje, przyjemność i chwila, można już tutaj skończyć w rynsztoku. Wiem, bo sam tego doświadczyłem. Na szczęście czekał mnie transfer do drużyny z najlepszym Rozgrywającym na świecie.
►Pytajniki #13 (Mt 10,34-11,1): Pamiętasz rysowanie zbiorów z matematyki? Weź kartkę i narysuj swoje miejsce we wszechświecie, na drugiej stronie (już w skali makro) narysuj swoje relacje z różnymi osobami, opisz je. W jaki sposób pomagasz najbliższym, nieznajomym, dzieciom w Afryce? Czy w ogóle pomagasz i dlaczego to robisz (albo tego nie robisz)?
►Więcej pytajników zadasz sobie po przeczytaniu ostatnich Pytajników o transakcjach dokonywanych w niebie.