wtorek, 4 sierpnia 2015

Nadzieja matką wierzących – P#4

„Właśnie tu jest go najwięcej. Potrzebujesz jej by nie zapomnieć. Zapomnieć, że są miejsca na świecie nie zbudowane z kamienia. Jest coś w samym środku, do czego nie mogą się dostać. Czego nie mogą dotknąć. Coś twojego” – Andy Dufresne.


 „W pewnym momencie, kiedy pochłonęła mnie ciemność, coś... tam, gdzie się znalazłem, poza swą świadomością, dostrzegłem niejasną świadomość w tej ciemności i czułem... Czułem, jak moje definicje blakną. I pod tą... ciemnością było coś jeszcze. Coś głębszego, cieplejszego. Niczym coś realnego” – Rust Cohle

DRUGI  SEZON

Już myślałem, że już się nie uda. Już myślałem, że nie podołam. Już myślałem, że nic nie potrafię... na koniec doszedłem do wniosku, że za dużo myślę. Myślenie zastąpiłem wiarą. Moją pisaniną od początku kieruje jedno – nadzieja. Dzisiaj chcę odpowiedzieć na ważne pytania. 

Dlaczego piszę? Ładnie odpowie za mnie dzisiejsza atyfona na wejście: „Duch Pański spoczywa na mnie, ponieważ mnie namaścił i posłał mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, uzdrawiał skruszonych w sercu” (Łk 4, 18). Pierwotnie te słowa dotyczyły proroka Izajasza, później Jezus stosuje ten tekst do siebie, dzisiaj są nawiązaniem do Jana Chrzciciela. Ale to zdanie dotyczy każdego chrześcijanina. Piszę, bo chcę pisaniem pomagać ludziom. Najbardziej tym, którzy przeżywają kryzysy, czują się samotni, nie widzą sensu. Chcę przekazywać ludziom nadzieję.

Zgadzam się w 100% ze stwierdzeniem metropolity Nowego Jorku, kardynała Timothy'ego Dolana, wyczytanym w Holyfood Szymona Hołowni. Ostatnio ciągle powtarzam te słowa – nie „sex sells” (seks sprzeda wszystko), lecz „hope sells” (ludzie chcą kupić nadzieję). Dlatego najlepiej sprzedającą się książką wszechczasów jest Ewangelia. Ludzie potrzebują nadziei. Ja jej potrzebuję. Dzisiaj już wiem, że nie trzeba mieć nadziei, żeby pełnić wolę Bożą. To pełnienie woli Boga, daje nadzieję na każdy dzień. 

Dlaczego blog? Zapewne jest tym samym, co kiedyś robiła moja babcia, w dziś zakurzonym zeszycie. Co robił mój tata ze swoimi kolegami przy piwie. Blog to dzielenie się sobą. Korzystanie z wiedzy drugiej osoby jest niezbędne. Dlatego sam chcę się uczyć, by przekazywać wiedzę dalej.

Czytałem kiedyś blog o samolotach. Nie interesuje mnie latanie. Jednak od razu było widać, że dla autora był to cały świat, jego pasja. Zamiast danych technicznych najnowszego Boeinga zapamiętałem jednak dwa zdania – „Gdyby Pan Bóg chciał żebyśmy latali, to dałby nam skrzydła. Gdyby nie chciał, to nie dałby nam wyobraźni”. Chcę dzielić się swoją pasją z innymi.

Dzisiejsza Ewangelia jest nie tyle podręcznikiem "jak chodzić po wodzie", ja z niej odczytuję poradnik "jak pływać w czasie sztormu". Kryzysy są naturalne. Codziennie życiowo tonie wiele osób. Jednak wypłynąć na powierzchnię mogą ci, którzy zaczną krzyczeć o pomoc. Powiedzą o swoim problemie. Zaufają drugiemu człowiekowi. Dadzą sobie następną szansę. Taką postawę nazywam nadzieją. 


Drugi sezon „Pytajników”. Odcinek #4 (Lb 12, 1-13), (Mt 14, 22-36)

► Czy kierujesz się w swoim życiu nadzieją? Na co masz nadzieję? 

► Dlaczego realizujesz siebie, swoje pomysły, pasje?

► Czy musisz innym o swoim kryzysie? Może warto spróbować.

► Więcej pytań zadasz sobie po przeczytaniu „Pytajników” o dziwnych wypiekach.