Moją wadą główną jest późne wstawanie. Wyobraźnią już widzę czekający
na mnie w czyśćcu budzik, nastawiony przynajmniej na czwartą. Tylko, że tam nie
będzie opcji „drzemki”. Czyśćcowe męki to po prostu konsekwencje mojej
dzisiejszej głupoty.
„I jeśli nie ma Boga – Rysiek Riedel – To jesteś sam, całe życie
patrzysz na niebo przez szybę” Rover
PIĄTY SEZON
Popycham wyobraźnię dalej. Umarłem. Na anielskim dworcu mogę
wreszcie z Bogiem po ludzku pogadać. Spacerujemy, wspominamy, dopytuję o wiele
spraw. Wszystkie sytuacje mi się rozjaśniają. Już znam kontekst. Już wiem, jak
wypowiedziane kiedyś słowo mogło kogoś zranić, jak bardzo odbiło się to na tej
osobie, jaki był skutek tamtego
wydarzenia. Na koniec uczciwie stawiam sprawę. Jestem grzesznikiem. Patrzę
na swoje braki. Widzę, jak dużo zostało do zrobienia. Razem podejmujemy
decyzję, że pora udać się na peron z napisem „Czyściec”. Jasne, że wolałbym
umrzeć takim, jakim chciałby mnie mieć Bóg. Ale może dopiero stając w Bożej
obecności, mam odwagę powiedzieć sobie, że moje życie nie do końca się udało.
Mogę być fair wobec siebie, wobec
Boga.
W chwili śmierci dokładnie możemy zobaczyć swoje życie. Człowiek
po śmierci staje się bezradny. Może stanąć przed Bogiem niepełny, On oczekuje od
niego czegoś innego. Czasami niewiele brakuje. Czasami już bardzo się chce. Jednak
dopiero po śmierci już wiesz, że Bóg istnieje, że ciebie kocha, że czekał aż
przyjdziesz. Paradoksalnie największym cierpieniem czyśćca może być to, że chciałbym coś zrobić dla mojego zbawienia.
Niestety wtedy już nie mogę. W obozie resocjalizacyjnym panują twarde zasady.
Dla jednych wychowawcy przygotowali pobudkę o trzeciej, dla innych poranne
biegi przełajowe. Jedni będą nadrabiać polonistyczne zajęcia z książek
Mickiewicza, inni będą rozwiązywać przepisane zadania z matematyki. Mąż
wreszcie pogada szczerze z teściową. Żona zacznie szanować swojego pracodawcę.
Prawdopodobnie będziesz naprawiać to, co sknociłeś. Napisz na kartce swoje
grzechy, wady i niewłaściwe wybory od ostatniej spowiedzi. Już samo myślenie,
że miałbyś to naprawić, może być cierpieniem.
Jak nie trafić do czyśćca? Wyjście jest jedno – Jezus
Chrystus. Jego osoba może mnie uratować. Może mnie przemieniać już tutaj. Na
początek wystarczy zrobić jeden krok – naprawdę
w Niego uwierzyć. Sakramenty i nabożeństwa na nic się zdadzą, jeżeli nie
zawierzymy swojego życia Jezusowi. Dopiero wtedy, bez strachu przed śmiercią,
możemy naprawiać siebie. Sami nastawimy wreszcie budzik na 7. Przeczytamy
zadaną lekturę. Podziękujemy teściowej za troskę. Zaprosimy szefa na piwo.
Nawet jak nam się nie do końca uda, to pamiętajmy, że Jezus jest miłosierny.
Możliwe, że czasami tak jak w szkole – podwyższy ocenę, chociażby za dobre
chęci.
Warto zaznaczyć, że będąc na ziemi możemy pomagać duszom
czyśćcowym. Mamy cały wachlarz
możliwości duchowego wsparcia. Pośród nich często wymienia się ogólnikową
liczbę czterech form pomocy. Można zacząć od prostej modlitwy (np. Wieczny
odpoczynek..., akt strzelisty, Różaniec). Należy natomiast ją skończyć na Mszy
św. za zmarłych. Różnica jest znacząca. Podczas modlitw prywatnych człowiek
zwraca się do Boga. Na Mszy sam Jezus modli się do swojego Ojca, składając
ofiarę swojego życia. Dalej mamy posty. W tym również nasze cierpienia i
umartwienia. Trzecia będzie jałmużna, a na nią składa się również ofiara za
Wypominki. Ostatnie, ale nie najmniej ważne, są odpusty. Aby uzyskać je za
siebie lub zmarłych należy przyjąć Komunię św., pomodlić się w intencjach papieża,
jak również odciąć się od przywiązania do jakiegoś grzechu, nawet najlżejszego.
Szczególnie warto pomyśleć o tych formach pomocy w czasie listopadowym. Odpust
za zmarłych można uzyskać również nawiedzając
groby w ciągu pierwszego tygodnia listopada.
Specjalna edycja Pytajników. Pytajniki Przedśmiertne #2 (Rz 13, 8-10), (Łk 14, 25-33):
► Warto
myśleć o tym, co będzie po śmierci? Co będzie wtedy według Ciebie?
► Czym
według Ciebie będzie czyściec? Jak według ciebie wyglądają męki czyśćcowe?
Podziel się swoją refleksją w komentarzu.