poniedziałek, 7 grudnia 2015

Najlepsze mikołajki w życiu

6 grudnia 2015 r. poczułem się znowu jak dzieciak. Był Mikołaj, były prezenty, była radość. Myślę, że biskup Miry ma duże poczucie humoru i się nie gniewa, że co roku pokazują go w czerwonych fatałaszkach. Pozwolę sobie we wstępie na wyznanie wiary – wierzę w św. Mikołaja!


Ikea zrobiła Hiszpanii pewien eksperyment. Zaproszono 10 rodzin. Dzieci zostały zaprowadzono do pokoju. Poproszono je o napisanie listu do św. Mikołaja (na Półwyspie Iberyjskim to bardziej do Trzech Króli). Dzieciaki były wylewne. Prosiły o gry, gitary, zabawki... jednorożca. Za chwilę otrzymały drugą kartkę. „O co chcecie poprosić waszych rodziców na te święta?”. Musiały się zastanowić... „Drodzy Rodzice! Chcę, żebyście spędzali ze mną więcej czasu. Żebyśmy robili więcej eksperymentów w domu. (...) Chcę, żebyście mnie łaskotali”. Na twarzach rodziców płacz. Ostatnie było pytanie. Dzieciaki zostały postawione przed wyborem. „Jeśli mógłbyś wysłać tylko jeden z dwóch listów, który byś wysłał: do św. Mikołaja, czy do mamy i taty?”. Wybrali ten do rodziców. Wczoraj mogłem się poczuć znowu jak jeden z tych dzieciaków.

„Mikołaju, Mikołaju, co Ty robisz w naszym kraju?”

Przyjaciel wymyślił mikołajki. Zaprosił znajomych. Wieść rozeszła się pocztą pantoflową. Do anonimowego losowania zgłosiło się około 20 osób, głównie z duszpasterstwa. Prezenty miały oscylować w granicy 30 zł. Umówiliśmy się u organizatora. Przychodzimy na miejsce. Za nami ktoś krzyczy: – „Hoł, hoł, hoł!”. Kolega przebrał się za św. Mikołaja. Strój dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, nawet brwi miał śnieżno-białe. Cała brygada ulokowała się na mieszkaniu. Były czekoladowe babeczki, dużo uśmiechów i napoje bez procentów.          

W tle włączyliśmy amerykańskie pozycje świąteczne („Last Christmas” nie było). Wyczytana osoba musiała wyjść na środek, powiedzieć dla Mikołaja wierszyk, albo zaśpiewać piosenkę. W nagrodę mogła sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie i otrzymywała prezent – od tych grzecznych (pistolet na gorący klej, notes-kolorowanka, piękna szkatułka z lusterkiem), przez katolickie (audiobook o. Szustaka, „Dzikie serce” J. Eldredge'a, mój faworyt – w pakiecie książka „Plaster miodu” i ananas), do tych niegrzecznych (trunków wysokoprocentowych, czy cygara). Za kulisowo to wyglądało tak – pytało się bliższego znajomego otrzymanej osoby, co ta chciałaby dostać, a później się to kupowało. Ja dostałem na pierwszej stronie Radka Kotarskiego i jego książkę „Nic bardziej mylnego!”. Chyba jakaś aluzja, żebym wreszcie coś zaczął tworzyć na YouTube.

Znajomy bloger napisał piękny list do św. Mikołaja. Na początku ładnie podziękował, że jest tam, gdzie jest. Dzięki niemu wiem, że św. Mikołaj jest również patronem studentów – informacja warta zapamiętania. Eryk poprosił, żeby nie wydawał rozrzutnie pieniędzy, żeby dzielił się prostymi rzeczami, żeby nauczył się reagować na biedę, żeby doceniał to, co ma. Dopiero na końcu coś tam dodał o książce, płycie, drobiazgach. Dla mnie, właśnie tak powinno się pisać listy od małego – do rodziców, św. Mikołaja, samego siebie. Polecam!

PS: Za wczorajsze spotkanie u Grześka, dziękuję. Tekst z dedykacją dla was! :P Jak przyślecie zdjęcia, to wstawię. ;)