Kiedy ostatnio miałeś taki moment, że chciałeś uciec,
zapomnieć, a mimo to wstałeś i zacząłeś od nowa? W takich chwilach zadaję sobie
pytanie, dlaczego? Odpowiedź uświadamia mi, ile jestem wart.
Zobacz: ► Wstaje, mimo tylu ran
Zostałem zdradzony, oszukany, zraniony. To dla mnie nowość.
Najczęściej raniłem sam siebie. Często o swój obecny stan miałem pretensje do
Boga. Rzadko winowajcą mojego wewnętrznego dołka był drugi człowiek. Niespodzianka.
Nie potrafiłem poradzić sobie z tą sytuacją. Wracając do domu, wziąłem książkę
Paulo Coelho. W autobusie doczytałem ją do połowy. Zatrzymałem się na „zapomnianej
modlitwie”, którą autor napisał w latach 80': „Panie, chroń nasze marzenia, bo
marzenie jest rodzajem modlitwy. Spraw, byśmy niezależnie od wieku i
okoliczności potrafili podtrzymać w sercu święty płomień nadziei i wytrwałości.
By tak się stało”. Zainspirowany napisałem na odwrocie biletu kupionego za 10
zł: „Jezu, chcę być pisarzem. Dobrym pisarzem! Chcę robić od dzisiaj wszystko
co dobre, żeby to marzenie zrealizować. Chcę żyć pasją, z zapałem, z radością.
Żyć!”.
Przeczytałem kiedyś, że Agnieszka Chylińska napisała w swoim
dzienniku: „Panie Boże, bardzo Cię proszę, żebym przed maturą została słynną
piosenkarką, bo nie chcę zdawać matury”. Na następnych stronach pamiętnika
mogłaby zapisać, że przeżyła sukces muzyczny, radiowy, telewizyjny, pisarski,
życiowy. Rodzice Paulo Coelho kilkakrotnie oddawali syna do kliniki
psychiatrycznej. Do dzisiaj styl brazylijskiego pisarza jest wyśmiewany w
memach z jego podobizną. Być jak płynąca
rzeka była jego pierwszą pozycją, którą przeczytałem w całości. Nie
zdawałem sobie sprawy, że Coelho pisze tak prosto, bezpośrednio, wręcz
prostolinijnie. Jego zbiór felietonów z lat 1998-2005 pomógł. Wróciłem na
ścieżkę, którą bałem się iść, którą odkładałem na później, której tak naprawdę
nigdy nie chciałem pokonać.
Coelho zapisał w książce historię o pewnym wykładowcy. Na
wykładzie studenci usłyszeli pytanie, czy ktoś z nich chciałby dostać
dwudziestodolarowy banknot. Las rąk. Wykładowca zmiął banknot i zapytał o to
samo. Ręce w górze. W końcu rzucił go o ścianę, zdeptał, obrzucił wyzwiskami.
Studenci nadal podnosili ręce. „– Nigdy nie zapomnijcie tego, co widzieliście –
powiedział wykładowca. – Niezależnie od tego, co zrobię z tym banknotem, zawsze
będzie wart dwadzieścia dolarów”. W życiu nieraz ktoś nas zdradzi, oszuka, zrani.
Pamiętajmy, że nawet wtedy jesteśmy tyle samo warci.