piątek, 20 maja 2016

Dwudziestodolarowy banknot – 3A#4

Kiedy ostatnio miałeś taki moment, że chciałeś uciec, zapomnieć, a mimo to wstałeś i zacząłeś od nowa? W takich chwilach zadaję sobie pytanie, dlaczego? Odpowiedź uświadamia mi, ile jestem wart.


Zostałem zdradzony, oszukany, zraniony. To dla mnie nowość. Najczęściej raniłem sam siebie. Często o swój obecny stan miałem pretensje do Boga. Rzadko winowajcą mojego wewnętrznego dołka był drugi człowiek. Niespodzianka. Nie potrafiłem poradzić sobie z tą sytuacją. Wracając do domu, wziąłem książkę Paulo Coelho. W autobusie doczytałem ją do połowy. Zatrzymałem się na „zapomnianej modlitwie”, którą autor napisał w latach 80': „Panie, chroń nasze marzenia, bo marzenie jest rodzajem modlitwy. Spraw, byśmy niezależnie od wieku i okoliczności potrafili podtrzymać w sercu święty płomień nadziei i wytrwałości. By tak się stało”. Zainspirowany napisałem na odwrocie biletu kupionego za 10 zł: „Jezu, chcę być pisarzem. Dobrym pisarzem! Chcę robić od dzisiaj wszystko co dobre, żeby to marzenie zrealizować. Chcę żyć pasją, z zapałem, z radością. Żyć!”.

Przeczytałem kiedyś, że Agnieszka Chylińska napisała w swoim dzienniku: „Panie Boże, bardzo Cię proszę, żebym przed maturą została słynną piosenkarką, bo nie chcę zdawać matury”. Na następnych stronach pamiętnika mogłaby zapisać, że przeżyła sukces muzyczny, radiowy, telewizyjny, pisarski, życiowy. Rodzice Paulo Coelho kilkakrotnie oddawali syna do kliniki psychiatrycznej. Do dzisiaj styl brazylijskiego pisarza jest wyśmiewany w memach z jego podobizną. Być jak płynąca rzeka była jego pierwszą pozycją, którą przeczytałem w całości. Nie zdawałem sobie sprawy, że Coelho pisze tak prosto, bezpośrednio, wręcz prostolinijnie. Jego zbiór felietonów z lat 1998-2005 pomógł. Wróciłem na ścieżkę, którą bałem się iść, którą odkładałem na później, której tak naprawdę nigdy nie chciałem pokonać.

Coelho zapisał w książce historię o pewnym wykładowcy. Na wykładzie studenci usłyszeli pytanie, czy ktoś z nich chciałby dostać dwudziestodolarowy banknot. Las rąk. Wykładowca zmiął banknot i zapytał o to samo. Ręce w górze. W końcu rzucił go o ścianę, zdeptał, obrzucił wyzwiskami. Studenci nadal podnosili ręce. „– Nigdy nie zapomnijcie tego, co widzieliście – powiedział wykładowca. – Niezależnie od tego, co zrobię z tym banknotem, zawsze będzie wart dwadzieścia dolarów”. W życiu nieraz ktoś nas zdradzi, oszuka, zrani. Pamiętajmy, że nawet wtedy jesteśmy tyle samo warci.