80 lat, 8 dzieci, jedno z niepełnosprawnością umysłową. Najpierw
doświadczyła śmierci męża, później syna. W minionym roku pożegnała 73-letnią ciocię,
którą zajmowała się przez lata.
Lubię tam przyjeżdżać. Wieś przypomina o tym, że świat to
nie tylko gwar dużego miasta. Eksponuje pięknymi zaspami białego śniegu. Uczy,
że można wolniej, że jeszcze ktoś żyje inaczej.
Babcia jest dla mnie przykładem tego, jak można swoje życie
poświęcić dla drugiego człowieka. Obecnie czytam „Łobuzów”, w których Łukasz
Wojtusik rozmawia z o. Grzegorzem Kramerem i Piotrem Żyłką. W drugiej rozmowie
dzielą się oni swoim doświadczeniem towarzyszenia chorym w Puckim Hospicjum pw.
św. Ojca Pio, które założył ks. Jan Kaczkowski. Przez podobne doświadczenia
przeszła moja babcia – wieloletniej opieki nad chorą ciocią i śmierci
niepełnosprawnego dziecka. – Kim jest dobry katolik? – pyta na początku książki
Wojtusik. Nie wiem. Natomiast z pewnością mogę powiedzieć, że babcia zrobiła w
życiu dobrą robotę.
W rocznicę jej 80. urodzin mogliśmy jedynie ją odwiedzić,
być, wysłuchać. Przywiozłem na wieś zdjęcia z Europejskiego Spotkania Młodych
Taizé w Madrycie. Wyliczałem te ponad 6 tys. przebytych kilometrów. Opowiadałem
o Paryżu, Hiszpanii, Nicei. – Cieszy mnie to, że jeździcie razem, że się nie
boicie – powiedziała do mnie i brata. Babciu, boimy się, ale chcemy sprostać
wyzwaniom stawianym przez życie. Tak jak ty.
Za twoje zaangażowanie, przykład, uśmiech. Za to, że zawsze
mówiłaś o wierze z nadzieją. Dziękuję.