Imprezę tworzą ludzie, nie jej oprawa. Wystarczył głośnik
bluetooth, zgaszenie światła i dyskotekowa kula. Zabawa do 3 w nocy.
Dzień 5. w Madrycie rozpoczęliśmy od porannych modlitw w
parafii. Po nich ponownie spotkaliśmy się w międzynarodowych grupach.
Rozmawialiśmy o otrzymanych talentach, naszych lokalnych wspólnotach i
gościnności. Rozważania kolejnych propozycji br. Aloisa, przeora ekumenicznej
wspólnoty, na rok 2019 można znaleźć na stronie Taizé.
W ciągu dnia pojechaliśmy pod Regina
Sofia. Niestety w ostatni dzień roku największe muzea w Madrycie były
zamknięte. Ostatecznie mogliśmy zobaczyć co najwyżej znajdującą się niedaleko Estacion
de Atocha. Hala dworca to ogród botaniczny z pływającymi żółwiami. Później był
czas na odpoczynek – bilard, krewetki i centra handlowe.
– Wezwałem przed chwilą, aby we wszystkim, co robimy,
walczyć z pojednanym sercem. To zakłada, że schodzimy do źródła pojednania. To
źródło nie jest jakąś ideą, to jest osoba, Chrystus. On daje nam pokój. Bez
wewnętrznego pokoju, który od Niego otrzymujemy, powstaje zbyt wielkie ryzyko,
że pojawi się pokusa zniechęcenia i rozgoryczenia – mówił rozważaniu br. Alois podczas
ostatniego wieczornego spotkania Taizé w Madrycie. Całość rozważania poniżej.
O godz. 23 uczestniczyliśmy w parafii na
modlitwach o jedność chrześcijan. O północy zgodnie z hiszpańskim zwyczajem
zjedliśmy 12 winogron. Nikt nie śpieszył się z włączeniem muzyki. Mój brat
przyniósł głośnik, ktoś inny kulę dyskotekową. Tańczyliśmy godzinę. Później
podczas święta narodów każda nacja prezentowała zabawy, piosenki czy tańce czy
związane z danym państwem. Położyliśmy się po 3.
Fotorelacja z 5. dnia wyjazdu na ESM Taizé w Madrycie
(Można kliknąć na
pierwsze zdjęcie i przeglądać je jako prezentację)
– – –
Brat Alois, Madryt,
poniedziałek wieczór, 31 grudnia 2018
Zbliżamy się już do końca naszego spotkania. Tego wieczoru
będziemy świętować nadejście nowego roku. We wspólnotach, które was goszczą,
weźmiecie udział w modlitwie o pokój.
W zbyt wielu miejscach na świecie pokój jest zagrożony.
Módlmy się o pokój i o sprawiedliwość, ponieważ pierwszy nie istnieje bez
drugiej. Nie zgadzajmy się na niesprawiedliwość ani obok nas, ani gdzie
indziej. Starajmy się jednak walczyć z pojednanym sercem. Nie dodawajmy
nienawiści do przemocy.
Doświadczenie komunii, które poznaliśmy w tych dniach,
przynagla nas i zachęca byśmy się konkretnie angażowali na rzecz pokoju. Każdy
musi znaleźć swój sposób. Wielu z was podejmuje już solidarne działania. Chciałbym
krótko wskazać trzy wyzwania, które wydają się nam istotne.
Po pierwsze, zmniejszanie powiększającej się wyrwy między
bogatymi a biednymi. Czy w naszych Kościołach w małych grupach moglibyśmy
wykazać się większą wrażliwością na sytuację ubogich? Mając nawet niewiele
środków, prawie nic, można zacząć na przykład tak – odwiedzając kogoś
bezdomnego, samotnie żyjącą osobę starszą, opuszczone dzieci, przerwać ich
izolację.
Drugą pilną sprawą jest bez wątpienia przyjęcie imigrantów i
uchodźców. Wspierajmy lokalne i międzynarodowe inicjatywy zmierzające do tego,
by zapewnić im więcej bezpieczeństwa i sprawiedliwości. O bezpieczeństwo
jednych nie można zabiegać ze szkodą dla innych. Lęk przed tym zjawiskiem,
przed nowym powiększaniem się Europy, jest zrozumiały. Jedno jest jednak pewne:
nie znajdzie się rozwiązania bez osobistych kontaktów z osobami szukającymi
schronienia lub lepszej przyszłości w innym kraju.
I trzeci kierunek: pokój między ludźmi wymaga solidarności
ze stworzonym światem. Nasza cudowna planeta jest zagrożona bezmyślną
eksploatacją jej zasobów, różnymi formami zanieczyszczenia oraz ograniczaniem
biologicznej różnorodności. Wszyscy możemy podjąć konkretne kroki, aby
odpowiedzieć na to wyzwanie.
Te trzy rodzaje działań spośród kilku innych, są czymś
więcej niż nakazem moralnym. Jeśli potraktować je poważnie i poświęcić się im,
nasze życie może zyskać sens.
I ostatnia uwaga. Wezwałem przed chwilą, aby we wszystkim,
co robimy, walczyć z pojednanym sercem. To zakłada, że schodzimy do źródła pojednania.
To źródło nie jest jakąś ideą, to jest osoba, Chrystus. On daje nam pokój. Bez
wewnętrznego pokoju, który od Niego otrzymujemy, powstaje zbyt wielkie ryzyko,
że pojawi się pokusa zniechęcenia i rozgoryczenia.
W pobliżu tego źródła jesteśmy z Jezusem sam na sam.
Potrzebujemy jednak osób, które nam wskażą drogę do źródła. Są w Kościele
kobiety i mężczyźni, nie tylko księża i pastorzy, gotowi was wysłuchać. Mogą
zrozumieć, nie osądzając, przez co przechodzicie, nawet w najdalszej głębi
swego serca. Poszukajcie u siebie takiej osoby godnej zaufania, która będzie
wam towarzyszyć przez jakąś część drogi.
Dla nas wszystkich dalszy ciąg pielgrzymki zaufania zacznie
się za chwilę, już w powrotnej drodze do domu.
Tutaj, w Madrycie, możecie w parafiach dalej żyć tym
wspaniałomyślnym zapałem, jaki okazaliście goszcząc nas. W katedrze, w każdy
pierwszy piątek miesiąca, odbywa się wspólna modlitwa młodych ludzi z
arcybiskupem.
My, bracia, w powrotnej drodze do Taizé, zatrzymamy się
dwukrotnie. 2 stycznia będziemy w Avili, żeby odprawić modlitwę południową. A 3
stycznia będziemy w Barcelonie na modlitwie w kościele Santa Maria del Mar o
20.00.
Dla nas te dwa miejsca są źródłem. Teresa z Avili zachęca
nas, byśmy w swoim życiu wspólnoty szli od jednego początku do następnego. A w
Barcelonie kilka razy byliśmy przyjmowani niezwykle gorąco. Być może niektórzy
z was mogą jeszcze zmienić trasę swojej drogi powrotnej i dołączyć do nas albo
w Avili, albo w Barcelonie.
Wszystkim życzę dobrej drogi powrotnej! Nie zapominajmy o
gościnności!
– – – Powyższą relację można skomentować pod odpowiednim
postem na FB:
Lub na IG: ►
https://www.instagram.com/sebastian_banasiewicz/
Poprzednie części relacji z ESM Taizé w Madrycie:
Powrót do czytania reportażu – TUTAJ