niedziela, 13 stycznia 2019

Nie daję pieniędzy Owsiakowi!

Pieniądze daję na WOŚP. Wrzucam do puszki. Biorę udział w aukcjach WOŚP na Allegro. Wpisuję odpowiedni hasztag i 5 zł leci na zakup sprzętu medycznego dla dzieci. #GRAMY


„Chętnie pójdę z Owsiakiem do piekła” – mówił śp. ks. Kaczkowski. Cytował on abpa Życińskiego, który na „róbta, co chceta” mówił „kochajta i róbta, co chceta”. Katolicy nie mają monopolu na robienie dobra na tym świecie. Wspierajmy tych, którym chce się je robić.

W 2011 r. Janusz Korwin-Mikke na swoim blogu napisał, że „dający złotówkę na WOŚP, dają ją w rzeczywistości na czołgi”. Na Facebooku powstały akcje zaczynające się od zwrotów "nie daję", "nie wspieram". Jedni promują znak w postaci odwróconego serduszka. Drudzy zarzucają, że noworoczna zbiórka promuje liberalno-lewicowe wartości. Zazdroszczą wsparcia mediów nieporównywalnego z innymi charytatywnymi projektami. Twierdzą, że nie wszystkie zebrane pieniądze są przekazywane na zapowiedziany cel. Na koniec organizatorów sprzeciwu drażni sam twórca akcji. Na taką krytykę Jerzy Owsiak odpowiada każdemu – „Psy szczekają, karawana jedzie dalej”. Spór powtarzający się co roku odstawmy na bok.

Pozostaje pytanie: Czy wrzucić pieniądze do puszki? Jasne, że wrzucić. Chociażby dla przypomnienia sobie, co oznacza 5-literowe słowo "pomoc". W porządku, ale może lepiej pomóc żebrakowi, którego codziennie mijamy pod sklepem. Zaraz nasuwają się wątpliwości, czy nie jest on przypadkiem pijaczyną, który otrzymane złotówki przeznaczy na "gazowane" napoje. To może wybiorę już tych bardziej pewniejszych, jakąś akcję charytatywną, fundację , Caritas. Albo nie dam nic, bo tylu ludzi daje, a biedy na świecie nie ubywa. Jeżeli masz takie wątpliwości, to w dziedzinie ludzkiej ofiarności po prostu poległeś.

Jeżeli podjęliśmy pozytywną decyzję o wsparciu, to musimy się jeszcze zmierzyć z pytaniem: Ile wrzucić? Z obowiązującej już w pierwszych wiekach Kościoła zasady, powinieneś przeznaczyć na ubogich jedną trzecią swoich dochodów. Ewentualnie zastosować się do starotestamentalnego wskazania o oddawaniu jednej dziesiątej majątku na Kościół. Okazuje się, że ta druga metoda może być bardzo skuteczna również dzisiaj. Uczestnicząc w Tygodniu Misyjnym, poprzedzającym Światowe Dni Młodzieży w Rio de Janeiro, doświadczyłem tej pomocy na własnych oczach. W Brazylii nie ma uwielbianej przez polaków duszpasterskiej "kolędy". Podczas niedzielnych Mszy przed ołtarzem ustawiona jest taca. Wierni podchodzą, dając tyle ile mogą. Kościół jest wspierany przez comiesięczną dziesięcinę. Zakupione z tych pieniędzy paczki żywnościowe rozwieźliśmy do potrzebujących w naszej parafii w Kurytybie. Uśmiech mieszkającego w garażu dziadka i pewnej staruszki na wózku noszę z sobą do dzisiaj. Najbardziej cieszy fakt, że akcja nie miała pokazać przyjezdnym Polkom, jacy to dobrzy są ci Brazylijczycy. Comiesięczna dziesięcina jest wspaniałą pamiątką. Przypomnieniem, że tego co teraz mamy, nie będziemy mieć zawsze.

Świetnie, ale powiedzmy, że jesteś studentem. Nawet uczysz się świetnie, ze stypendiów wpływa ci co miesiąc na konto przykładowo 1500 zł. Według pierwszej wskazówki powinieneś oddać z tego 500 zł ubogim. Mniej restrykcyjna wersja zakłada 150 zł. Zastanówmy się, czym jest przy tych kwotach wrzucone do puszki 10 zł? W gorszej opcji dostajesz ze stypendium tylko 250 zł socjalnego i 100 zł mieszkaniowego. W całości nie starcza ci na płatność za akademik. Twoim rodzicom nie wiedzie się najlepiej. Dodatkowo łapiesz pracę w call center. Ledwo wiążesz koniec z końcem. Masz czas? Daj czas.

Co możemy zrobić?

Masz krew? Oddaj krew. Uśmiechnij się, powiedz dobre słowo, podaj kubek wody. Rusz głową. Na ile sposobów jesteś kreatywny, na tyle się dzielisz. Gdzie można zmienić perspektywę swojego patrzenia? Caritas, WOŚP, Szlachetna Paczka, regionalnego centrum wolontariatu, organizacje pozarządowe, fundacje, duszpasterstwa, koła naukowe... propozycji jest setka. W Kielcach zorganizowaliśmy na przykład „S.O.S. dla Afryki”. Zaprosiliśmy ponad 10 kawiarni, w których każda złotówka wydana na cappuccino szła dla potrzebujących. Zbiórki pieniężne odbyły się w 10 parafiach w Kielcach, a w każdej słowo głosił inny misjonarz. Weekendową akcję uwieńczył happening na Placu Artystów z koncertem Maleo Reggae Rockers. Da się robić akcje na wielką skalę, nawet w mniejszych miejscowościach. Czemu nie można przenieść tego na naszą codzienność?

Uważasz, że nie masz ani chwili wolnego? Skończ z przeglądaniem demotów, oglądaniem Youtube'a, z siedzeniem na Facebooku. Okazuje się, że od razu masz dwie godziny więcej dziennie. Przeznacz je na coś ważniejszego. Może na jedno z najbardziej zdewaluowanych słów – jałmużnę. Nie chodzi w niej o to, żeby dawać z tego co posiadasz. Masz dzielić się ze swojego niedostatku. Pamiętasz historię o ubogiej wdowie. Staruszka oddaje swoje dwa pieniążki, po czym nie ma już żadnego. Ciekawe czemu miała ich aż dwa? Bo gdyby miała tylko jeden, to nie miałaby wyboru. W świątyni musiała złożyć ofiarę. Mogła zachować jeden pieniążek dla siebie. Jednak zaryzykowała.

Biedny „niekościelny” czytelnik zapewne dostaje już spazmów od tej całej boskiej matematyki. Jałmużna to obok modlitwy i postu nierozerwalny filar chrześcijaństwa. Zły zrobił z jałmużny wydarzenie upokarzające biorcę, a wywyższającego dawcę. Ewangelia mówi wyraźnie, że gdy dajesz jałmużnę, to twoja lewa ręka ma nie wiedzieć, co czyni prawa (Mt 6, 3). Jezus mówiąc o jałmużnie, zawsze wskazywał na spotkanie z człowiekiem! W chrześcijaństwie nie chodzi o to, żeby zastanawiać się nad swoimi dotacjami. Nie musisz dawać dużo. Możesz zrobić zlecenie stałe i wpłacać co miesiąc 5 zł dla dzieciaków. Dawaj tak często, żeby twoja lewa ręka zdrętwiała, a prawa pogubiła się w rachunkach.

Dostałeś wiele od Boga. Dając coś drugiemu człowiekowi, działasz w Jego imieniu. Wydaje ci się, że jesteś dobrym chrześcijaninem? Kto nie daje jałmużny, ten z chrześcijaństwa nie zrozumiał nic. Jałmużna to „dawać z siebie”, ale żeby nie była bezpłodna, jak pisał św. Cyprian, należy dodać do niej modlitwę. Jeżeli chcesz, żeby modlitwa leciała do nieba, daj jej skrzydła – post i jałmużnę. Tak mówił święty Augustyn, powtarzając najprostszą receptę na doskonałość.

Wszystko zaczyna się od nas, od naszych relacji z ludźmi, z Bogiem. Bo jak Bóg widzi ten świat? Spogląda na niego przez nasze ręce, oczy, uszy. To my jesteśmy Jego receptorami. Nawet więcej, bo przez nas może na ten świat oddziaływać. Dając coś drugiemu człowiekowi, działasz w Jego imieniu. Bóg jest tak samo w tobie, jak w drugim człowieku. W Dziejach Apostolskich św. Piotr uzdrawia niewidomego. Wie, że nie jest bogaty, ale to co ma, daje. Najważniejszym darem nie są pieniądze. Gdyby Piotr dałby temu człowiekowi złoto, to niewidomy pozostałby ślepy aż do śmierci.

Odmieniając "pomoc" przez przypadki, w dopełniaczu otrzymamy słowo "wolontariusz". „Spraw, aby ludzie po spotkaniu z tobą odchodzili, choć trochę szczęśliwsi”. Te słowa Matki Teresy z Kalkuty spokojnie mogłyby być światowym hasłem wolontariatu. W Polsce dominuje stereotypowe myślenie o wolontariuszach, że jest to „robienie za darmo”. To teraz zapytam się ciebie: Dlaczego pomagasz na przykład swoim rodzicom przy kupowaniu zakupów? Przecież nie dla tego, że ci za to płacą. Jezus nie zwracał uwagi, czy pomoże swojej Matce, celnikowi, prostytutce. Jedna ze wspólnot w Krakowie opiekuje się starszą panią. Kupują jej zakupy, posprzątają, rozmawiają. Robią to z miłości i troski. Prawdziwą pomocą jest bycie przy drugiej osobie.

Może lepiej np. na Szlachetną Paczkę?

Znam kieleckich wolontariuszy Szlachetnej Paczki. W skrócie – wolontariusz znajduje rodzinę w potrzebie. Następnie szuka darczyńcy, który potrafi te potrzeby spełnić. Na koniec rodzina dostaje konkretną pomoc. Na akcję wpadł ks. Jacek Stryczek, jeden z „bożych szaleńców ”. Powinniśmy oddzielić to dzieło od tego, co wypłynęło w poprzednim roku. Na marginesie, przed tym projektem zrobił z 1000 innych, a wypalił dopiero 1001. W akcji biorą udział inni „wariaci”, tacy jak lider akcji w Chęcinach. Stający na głowie, żeby załatwić węgiel starszej pani, czy lodówkę potrzebującej rodzinie. Podczas edycji przejeżdża starym Tico obklejonym w loga Szlachetnej Paczki kilkaset kilometrów, odwiedzając domy potrzebujących. Przedstawił mi ideę dzieła w jednym zdaniu – „konkretna pomoc dla osób w niezawinionej biedzie”.

Byłem kiedyś na spotkaniu z podróżnikami z „Busem przez świat”. Babcia głównego organizatora wyjazdu powtarzała mu zawsze, że jak będzie miał tarapaty, to ma szukać pobliskiego kościoła. Podczas ich pierwszej wyprawy skrzynia biegów odmówiła posłuszeństwa. Wylądowali w szczerym polu. W promieniu kilkunastu kilometrów zero mechaników. Nieoczekiwanie pomógł im pastor. Nie dość, że naprawili im na miejscu "ogórka", to jeszcze nakarmił i dał nocleg. Zabawili tam tydzień. Więc jeżeli będziesz kiedyś potrzebował jakiejkolwiek pomocy, to zapraszam do kościoła.

– – –
PS W jaki sposób wy pomagacie WOŚP? Tekst można skomentować pod odpowiednim postem na: https://www.facebook.com/banasiewiczblog/

#MastercardGrazWOSP #mastercard @fundacjawosp #GramyRazem @mbankpl @huberturbanski_official @karolpaciorek #mbank #wośp #wosp #livestream #play @play o 13 #owsiak #kaczkowski #pomaganie #międzypodziałami #światełkodonieba @allegro #allegro