piątek, 18 stycznia 2019

Pierwszy raz na Santiago Bernabeu

Polacy wykazali się sprytem, stojąc w kolejce do kas biletowych Realu Madryt. Kilka minut zajęło im znalezienie 20 chętnych osób. Zakup biletów grupowych zmniejszył koszt wejścia dla osoby z 25 na 18 euro. Zwiedzanie zajęło 3 godz.


Dzień 3. w Madrycie rozpoczęliśmy od porannych modlitw w parafii. Po nich zostaliśmy podzieleni na międzynarodowe grupy. Rozmawialiśmy w nich o początku świata, aktualnych niebezpieczeństwach, lęku o przyszłość. Rozważania pierwszej i drugiej propozycji na rok 2019 można znaleźć na stronie Taizé

Santiago Bernabeu było marzeniem Dawida, mojego brata. Zwiedzając obiekt, przypomniały mi się słowa starszej pani, która przyjęła nas w Madrycie. Słysząc, że Dawid jest piłkarzem i fanem Realu Madryt, wskazała ręką na sufit. Chciałaby zobaczyć kiedyś zawodnika z dredami w białej koszulce Królewskich. „The sky is the limit”. Naiwne? Jak najbardziej, ale uważam, że w dzisiejszym świecie za rzadko patrzymy w gwiazdy. 

W ciągu dnia oglądaliśmy w pubie mistrzostwa w darta, zachwyciliśmy się wizerunkiem Matki Bożej z Bazyliki Pontificia De San Miguel i utknęliśmy w tłumie na Plaza Mayor.

– Kiedy patrzył na Jezusa, udawało mu się iść naprzód, ale kiedy tylko dopuścił do tego, że opanował go lęk, zaczął tonąć. Dla uczniów Jezus jest nie tylko mistrzem, który ich uczy. Wzywa ich, żeby byli z Nim i posyła ich, bo im ufa. Obyśmy my również mogli zobaczyć w Jezusie kogoś, kto w pełni nam ufa – mówił podczas wieczornego spotkania w drugim rozważaniu br. Alois, przeor wspólnoty Taizé.

Na modlitwie poruszyły mnie słowa 5. pieśni z tegorocznych kanonów Taizé: „Niech cię nic nie marwii, nie przeraża. Kto ufa Bogu, nie brak mu niczego”. Br. Alois odniósł się do nich chwilę później: „Teresa z Avili, niezwykła kobieta z XVI wieku, która inspiruje nas jeszcze dziś, napisała słowa, które śpiewamy: „Nada te turbe, nada te espante, quien a Dios tiene nada le falta” (Niech cię nic nie martwi, nic nie przeraża, kto ufa Bogu, nie brak mu niczego). Mówiła także: „Aventuremos la vida!” (Ryzykujmy życiem). Tak, życie staje się piękne dla kogoś, kto zaczyna działać i podejmuje odważne decyzje”. Całość rozważania poniżej.

Fotorelacja z 3. dnia wyjazdu na ESM Taizé w Madrycie
(Można kliknąć na pierwsze zdjęcie i przeglądać je jako prezentację)





















#hiszpania #espana #spain #madryt #madrid #taize #taizemadrid #madryt #realmadryt #halamadrid #vamos #madridista #madrid #real #realmadrid #football #ramos #ronaldo #bale #santiago #museum #lovefootball

Brat Alois, Madryt, piątek wieczór, 28 grudnia 2018

W tych dniach zebraliśmy się w Madrycie z wielu rozmaitych krajów. A ci, którzy nas goszczą, należą do różnych pokoleń. Z wszystkimi tymi osobami, których wcześniej nie spotkaliśmy, przeżywamy doświadczenie komunii. I to daje nam radość.

Nasza pielgrzymka zaufania jest także przygodą wewnętrzną. Dziś wieczorem chciałbym zwrócić waszą uwagę na ten właśnie aspekt naszego spotkania: zaufanie do innych, zaufanie do siebie samego i zaufanie do Boga są bardzo mocno wewnętrznie powiązane.

Zaufanie nie jest ani ślepe, ani naiwne, nie jest też mrzonką, umie odróżniać dobro i zło. Jest ono jednak pewnością, że niezależnie od okoliczności, nawet pośród ciemności, zawsze może się otworzyć droga prowadząca do życia.

Zaufanie nie jest biernością, jest siłą, która w każdej sytuacji popycha nas do tego, by uczynić jeszcze jeden krok w stronę pełniejszego życia i by pomagać innym, żeby żyli pełnią życia. Zaufanie pobudza wyobraźnię, daje odwagę i gotowość do podejmowania ryzyka.

Wszyscy jednak wiemy, co oznacza brak zaufania. Znużenie, porażka, zdradzona przyjaźń, przemoc, klęski żywiołowe, choroba, to wszystko podkopuje zaufanie. Łatwo je zranić.

Nasze zaufanie do Boga też jest kruche. Wszyscy w jakimś stopniu przeżywamy wątpliwości: wątpimy, że Bóg nas kocha, niektórzy nawet wątpią, czy On istnieje. Gdzie więc znaleźć źródło zaufania?

Żeby zaufanie w nas rodziło się i odradzało, potrzebujemy kogoś, kto nam zaufa, kto nas przygarnie, kto ofiaruje nam gościnę.

Czytaliśmy dziś wieczorem wywołującą ogromne wrażenie opowieść z życia Jezusa. Idzie po jeziorze, żeby podczas burzy dołączyć do swoich uczniów. Dla naszych współczesnych uszu brzmi to nieprawdopodobnie. Pamiętajmy jednak słowa Jezusa: „Ja jestem! Nie bójcie się!”. A do Piotra, który chciał po wodzie wyjść Mu na spotkanie, powiedział: „Przyjdź”. Piotr więc wskoczył do wody. Kiedy patrzył na Jezusa, udawało mu się iść naprzód, ale kiedy tylko dopuścił do tego, że opanował go lęk, zaczął tonąć.

Dla uczniów Jezus jest nie tylko mistrzem, który ich uczy. Wzywa ich, żeby byli z Nim i posyła ich, bo im ufa. Obyśmy my również mogli zobaczyć w Jezusie kogoś, kto w pełni nam ufa...

Choćbyśmy byli największymi grzesznikami na świecie, powie nam to samo, co swoim uczniom: „Ja jestem! Nie bój się!”. Do każdego i do każdej z nas kieruje takie samo wezwanie, którym zwrócił się do Piotra: „Przyjdź”, opuść swoje drobne zabezpieczenia, odważ się stawić czoło szorstkiej czasem rzeczywistości.

Teresa z Avili, niezwykła kobieta z XVI wieku, która inspiruje nas jeszcze dziś, napisała słowa, które śpiewamy: „Nada te turbe, nada te espante, quien a Dios tiene nada le falta” (Niech cię nic nie martwi, nic nie przeraża, kto ufa Bogu, nie brak mu niczego). Mówiła także: „Aventuremos la vida!” (Ryzykujmy życiem). Tak, życie staje się piękne dla kogoś, kto zaczyna działać i podejmuje odważne decyzje.

Czym są odważne decyzje? Odpowiedź należy do każdego z nas i będzie nią dopełnienie wewnętrznego pielgrzymowania prowadzącego od wątpliwości i lęku do zaufania. Chodzi o to, byśmy wszyscy przyjęli miłość Chrystusa, by wokół siebie i coraz dalej wprowadzać zaufanie i pokój.

– – – Powyższą relację można skomentować pod odpowiednim postem na FB:

Poprzednie części relacji z ESM Taizé w Madrycie:
Powrót do czytania reportażu – TUTAJ