To nie znaczy to samo
On i Ona - dwa punkty na
ziemskiej mapie. Dwie gwiazdy oświetlające siebie nawzajem. W miarę im dłużej
dwójka ludzi się poznaje ich otoczenie zaczyna się przenikać. Dwa światy
zaczynają się splatać. Mogą się w końcu zderzyć i stworzyć jedno. Właśnie o
dwóch zupełnie różnych biegunach będzie ten felieton. Przeanalizuję moje
spostrzeżenia na temat wyspy, na której żyją kobiety, oraz półwyspu zaludnionego
przez mężczyzn. Przemyślę próby budowania mostów pomiędzy tymi światami, a
także różnicę koncepcji konstrukcyjnych po obu stronach. Spróbuję pokazać jeden
punkt widzenia na przeciwko drugiego.
Ten felieton, a raczej jego
wersja „light” ukazała się w pierwszym wydaniu naszego pisma „Rzemyki”.
Zachęcam do nadrobienia zaległości jeżeli jeszcze nie czytałeś, szczególnie
pozostałych artykułów. Chętnych odsyłam na naszą stronę duszpasterstwaakademickiego „Francesco”.
Słuchać,
nie znaczy usłyszeć
Pewien mój znajomy lubi rozdawać
płytki z różnymi ciekawymi konferencjami. Trzecia pożyczona od niego nosi nazwę
„Relacje”. Spokojnie ponad 30 min rozważań Allana Peace na temat zależności
pomiędzy obiema płciami. Właśnie ona skłoniła mnie do rozważań na temat relacji
pomiędzy kobietami a mężczyznami. Postaram się opisać te dwie połówki. Czasami
będę wprost zrzynał porównania od pana Allana, starając się dorzucić do wrzątku
swoją metaforę. Mam nadzieję, że wyjdzie wspaniałe danie, które zaspokoi Twoje
umysłowe podniebienie.
Dawać,
nie znaczy podzielić
Dzisiejszy świat, szczególnie
zachód, krzyczy o równouprawnienie płci. Definicja, która każdemu przychodzi na
myśl jest rzeczowa i zwięzła. Ludzie, nie zależnie od płci, wykonujący tą samą
pracę powinni otrzymywać takie samo wynagrodzenie. Każdy człowiek ma mieć takie
same prawa, obowiązki - w skrócie wszyscy są równi. Ogólnie definicja jest
właściwa i pytanie jak ją wcielić w dzisiejszy świat. Możemy się zastanawiać
czemu tak nie jest. Nasuwają się pytania - czemu na przykład kobieta i
mężczyzna pracujący na tym stanowisku otrzymują inne wynagrodzenie. Dlaczego
prawa płci damskiej i męskiej nie są w ten sam sposób respektowane. I tym
podobne. Odpowiedź, która mi się nasuwa jest częścią jakiejś prawdy. Po prostu
jesteśmy inni. Nie oszukamy natury i nie próbujmy z nią walczyć. Myślę, że
należy docenić, że jesteśmy różni i właśnie przez te różnice powinniśmy się
uzupełniać. Niektórzy źle zrozumieli naszą różnorodność - stawiając ją na równi
z wyborem „lepszy, czy gorszy”.
Dostać,
nie znaczy wykorzystać
Na początku było Słowo. Potem
był raj, następnie wąż, zabawy w chowanego z Bogiem, karanie i poprawa. Na
serio to była Miłość, a człowiek powstał z potrzeby dzielenia się Nią. Jednak
zamysłem Stworzenia było uczynić mężczyznę - człowieka. Następnie z jego żebra
stworzyć kobietę. Symbolika tej kości jest prosta - leży ona zawsze blisko
serca. I teraz zadaniem mężczyzny jest łączenie się z kobietą i stworzenie
jednego ciała, aby byli płodni i się rozmnażali. Prawdziwie aby dzielili się
miłością i w niej wzrastali. Takie to proste, a człowiek i tak wszystko po
swojemu. Dochodzę do wniosku, że ludzie mają potrzebę utrudniania sobie życia.
Niestety człowiek, grzech i ten świat to mieszanka groźniejsza niż bomba
atomowa.
Mówić,
nie znaczy rozmawiać
Mijają miliardy lat i możemy
obserwować jak dzisiaj wyglądają nasze relacje. Zacznę od publicznej toalety. Ciekawa
jest różnica zachowań za drzwiami z różnymi znaczkami. Za tymi z kółkiem obce
sobie panie potrafią gadać, nie tylko o kolorze swojego makijażu i kroju nowej
sukienki. Rozmawiają spowiadając się czasem nieznajomej. Może wyolbrzymiam, ale
tak jest gdy kobiety stoją w długich kolejkach do ubikacji. Do drzwi z
trójkątem kolejek nie ma. W środku natomiast można usłyszeć muchę. U nas się
nie rozmawia - niespisane prawo męskiej toalety. Drugie patrz przed siebie i
nie spuszczaj wzroku. Oczywisty zakaz spoglądania na pobliski pisuar.
Kiedyś,
nie znaczy dziś
Wróćmy na chwilę do czasów
dinozaurów. Tutaj rola mężczyzny i kobiety była naturalna. Mężczyzna zajmował
się, usłyszanym i trafnym określeniu - „rzucaniem w zebrę”. Dbał o pożywienie.
Musiał wyjść z rana, wziąć maczugę, włócznię, albo łuk. Szukać zwierzyny.
Upolować ją swoją dłoniom. Następnie znajdywał drogę do domu. Wracał i
przynosił swoją zdobycz do jaskini. Stawał jako bohater przed swoją kobietą,
myśląc, że strasznie się napracował, a teraz czeka na pochwałę i nagrodę.
Kobieta zaś była opiekunką gniazda. Zajmowała się jaskinią, dziećmi. Jej
zadaniem było zbieractwo. Używała do tego obydwu rąk, co nie jest bez skutków w
dzisiejszym świecie.
Czemu większość zawodów
związanych z przedmiotami ścisłymi wykonują mężczyźni? Facet trzymając w ręku
zabitą łanię musiał z nią wrócić do jaskini. I były dwa wyjścia albo znalazł
drogę, albo nie. Jeżeli zgubił się to mamy sprawę prostą - ginął. Dzisiejsi
mężczyźni to potomkowie tych co drogę do domu zapamiętali. Mamy więc rozwinięty
zmysł przestrzenny. Potrafimy się posługiwać mapami, sami je tworzyć w głowie.
I wracać do domku na ciepły obiadek. Jak już wrócimy to potrafimy skupić się
tylko na jednej rzeczy. Jesteśmy skoncentrowani na jednym celu. Musimy go osiągnąć.
Tak jesteśmy zaprogramowani.
Czemu nauczyciele, humaniści,
osoby związane z językami, tłumacze to głównie kobiety? Podczas zbierania,
szukania używały one dwóch rąk. Zajmowały się kilkoma rzeczami na raz -
gotowały, opiekowały się dziećmi, czuwały, żeby ognisko nie zgasło. Dzisiaj
jest tak samo. Robią w pracy kilka czynności. Mianowicie piszą na klawiaturze,
patrząc jednocześnie w monitor, mając słuchawkę w uchu, rozmawiając, pijąc
kawę, zerkając przy tym na koleżankę, albo swoje paznokcie. Szaleństwo, ale wam
się to udaje. Jeszcze ciekawiej wygląda dzisiaj zbieractwo zwane popularnie
zakupami. To jest dopiero ciekawy temat, bo nie zmieniło się ono przez lata.
Wraz z grupą wsparcia znikacie na kilka godzin pochłonięte szukaniem. Wytężenie
zmysłów, rozszerzenie źrenic i atak na stoisko z wyprzedażą o 50 %.
Różnice wynikają z wieloletniej
ewolucji, jak również z budowy mózgu. Ten organ u mężczyzn ma strukturę
przetwarzania informacji - nazywaną pokojową. W jednym pokoju mamy zmysł
przestrzenny, w drugim słówka z angielskiego, w trzecim przepis na kurczaka w
sosie sojowym. Pokoje te nie chcą się łączyć. Jeżeli uszkodzimy sobie część
mózgu odpowiedzialną za mówienie to już mówić nie będziemy. U kobiet istnieje
większa współpraca, wymiana pomiędzy pokojami. Wy po wypadku będziecie mówić
dalej. Ponieważ za mówienie było odpowiedzialnych więcej płatów. Macie, w
cudzysłowie oczywiście, większy chaos w głowie i potraficie rozłożyć swoją
uwagę.
Patrzeć,
nie znaczy widzieć
Wracam do domu. Tata nie widział
mnie cały tydzień. Zadaje mi jedno pytanie: -„Jak ci minął tydzień?”. Ja na to:
-„W porządku”. Mężczyźni nie potrzebują rozmowy. Mama na tym oczywiście nie
poprzestanie. Musi wiedzieć co robiłem, z kim to robiłem, o której porze. Musi
mnie dotknąć, posłuchać, zobaczyć. Pytanie za pytaniem. Tak to już jest z tymi
dwoma światami.
Mąż wraca do domu po ciężkim dniu. Miał kilka spotkań. Prezentację
biznesową. Rozwalił mu się samochód. Nie dojechał do szefa na czas. Użył już
swoją normę słów. Powiedział 10 tys. wyrazów. Wraca zmęczony do domu. Zasiada
przy telewizorze z pilotem w ręku. Postępuje jak człowiek pierwotny - wpatruje
się w ognisko. Do pokoju wchodzi małżonka powiedziała dzisiaj 2 tys. słów, bo
pracowała z dziećmi. Potem wyszła na spacer z psem. Koleżanka ją wystawiła.
Musi teraz dojść do normy i zostało jeszcze 20 tys. słów. Ko ich musi
wysłuchać? Mąż chcąc być miły popełnia kardynalny błąd i zadaje jedno pytani: "Jak
Ci minął dzień?". Noc z głowy.
Szybko,
nie znaczy lepiej
Został
jeszcze temat, który „tygrysy lubią najbardziej”. Kwintesencja miłości, czyli
seks. Właściwie przez dzisiejszy świat to słowo zostało popsute. Można w nim
umieścić prawie wszystko. Mianowicie został on sprowadzony to aktu płciowego,
który jest „normalnym” zaspokajaniem swoich podstawowych pragnień. Ludziom
zaczyna się wmawiać od najmłodszych lat, że należy siebie „zaspokajać”. Prawda
jest taka, że człowiek ma potrzebę pragnienia miłości. Jeżeli nie wie czym jest
prawdziwa miłość zaczyna zaspokajać ją fast food'em. Mamy więc produkt
„seksopodobny” i modę na pogoń za łóżkiem. Jak to wszystko odkręcić? Mówić
prawdę. Jest to temat rzeka, więc dla uspokojenia atmosfery pozostawiam was z
dźwiękami grupy Love Story - „Czystość w czasach popkultury”.
Wierzyć,
nie znaczy wiedzieć
Dwie połówki jabłka. Tak różne, tak inne. Stworzone po to, żeby
się na nowo połączyć i wydać z siebie jabłoń. Na jej owocach zbudować następne
pokolenia. On - siła, pewność, bezpieczeństwo - stabilny dla domu korzeń. Ona -
powabność, wielotorowość, spokój - potrzebna dla domu łodyga. Razem - wiara,
nadzieja, miłość - drzewo rodzące życie.
Zaczynać...
znaczy „kawał pracy” :D
PS Dziękuję za wytrwałość. Pozostawiam prezent jeżeli ci się
podobało. Felieton to zapowiedź tego co będzie się dział na blogu w styczniu. Śledź
uważnie, a nie pożałujesz. Jednak to na razie tajemnica. Pozostaje mi
podziękować tym razem nowemu panu fotografowi. Jest nim Radek Czajor. Odsyłam
na jego stronkę www.radekczajor.com.
Jeżeli stęskniliście się za zdjęciami Kasi to nie martwcie się. Na koniec największe
dzięki dla osoby, która się ze mną kłóciła, czyli Moniki Szybiak.