sobota, 9 marca 2013

Blondynka w strunach E03

„Jestem kamieniem na podobieństwo Twoich słów stworzona…” 

Dlaczego tak ciężko zaangażować nam się w nowe związki? Czego się boimy? - bólu, nieporozumień. Boimy się, że ktoś znowu nas skrzywdzi, że ktoś nas zrani? Piosenka „Jestem kamieniem” obrazuje mi w pewien sposób ten stan, gdy boimy się angażowania w nowy związek.



Dlaczego tak jest? Po części odpowiedź znajduję w tej piosence. Boimy się, że nowy partner/partnerka będą tacy jak byli partnerzy. Gdy ktoś uderza nas w czuły punkt „złymi słowami”, one często zapisują się nam, gdzieś tam w środku. Na początku czujemy ból, rozgoryczenie, może i nienawiść. Po czasie potrafimy wybaczyć, ale czy równa się to z zapomnieniem? Nosimy pewne zranienia w sobie, które nie dają nam spokoju. Boimy się angażować w nowe relacje ze względu na te zranienia, które siedzą gdzieś tam w środku ukorzenione. Ale co z tym wybaczaniem i zapominaniem? Czy to przychodzi z czasem?

Wybaczać, zawsze się starałam, ale gdzieś siedziały we mnie te złe słowa – kamienie. Gdy po czasie o nich zapominałam, myślałam sobie: Jestem gotowa, by przeżyć „coś” nowego. A tu nagle taki wielki mur zbudowany z moich kamieni.

Poznałam chłopaka, który mi się spodobał. Niesamowicie uprzejmy, życzliwy, dobry, no i … przystojny :D . Ale od razu sobie pomyślałam: O nie! Mam plany na przyszłość i nie chcę ich zmieniać, ze względu na Niego. To był taki przeraźliwy strach, że nie chce kolejnego związku, który zepsuje mi wszystkie moje zaplanowane rzeczy, a i tak się źle zakończy. Przez pewien czas dawałam Mu znaki, że z tego może być tylko przyjaźń, ale nic więcej. Ale dlaczego? Bo się uparłam, że nie chcę kolejnego zawodu, nie chcę poświęcić się i zostać zraniona, nie chcę popełnić tego samego błędu. I wczoraj zrozumiałam, co straciłam, gdy Go na chwilę zabrakło…

Nie ma związku bez nawet najmniejszych zranień, nieporozumień. Jesteśmy takimi kamieniami, które są ulepione nie tylko z tych „dobrych”, ale i z tych „złych” słów. One nas wzmacniają i tylko od nas zależy, jak będziemy je postrzegać i odbierać. Wielu z nas ma przykład rodziców, którzy się nawzajem ranią, kłócą, może i są rozwiedzeni i nie mieszkają razem. W głębi serca boimy się, że popełnimy takie same błędy jak oni. To są również te nasze małe kamienie, które przyjmowaliśmy przez całe życie.

Każdy z nas jest takim jednym, wielkim kamieniem, poobijanym, urzeźbionym przez różne czynniki,  takie jak ból, cierpienie, strach, lęk, nieudane nasze związki, zawody miłosne, nieudane małżeństwo naszych rodziców. Jak sobie poradzić z tymi kamieniami? Czy potrafimy je zaakceptować i żyć z nimi? Czy potrafimy porozmawiać o nich z tą drugą osobą? Czy powinniśmy się ich pozbyć czy raczej zaakceptować i nauczyć się żyć z nimi?