
Nadasz Mu imię Jezus…
Tytułem
wstępu małe wyjaśnienie. W ostatnie rozważanie wkradł się chochlik liturgiczny.
O ile antyfona „O Oriens” jest tradycyjnie powiązana z dniem 21 grudnia i pod
tą datą jest umieszczona w brewiarzu, to obecnie obowiązujący lekcjonarz
mszalny umieszcza ją trochę później, na mszę 24 grudnia rano (wiadomo, że nie
wieczorem…).
Opowieści,
które snuje Profesor z Oxfordu, są wielowątkowe. Można je odczytywać jako
rodzaj ciekawej lektury, dającej możliwość oderwania się od różnych spraw tego
świata. Jest sporo eposu obfitującego we wzniosły styl. Inni zwrócą uwagę na
Śródziemie jako świat polityczny. I tak też można. Jest warstwa religijna,
starannie ukryta. Było to niemałym zmartwieniem autora, gdy wśród wielości
interpretacji, jakie podawali krytycy, jednej wciąż brakowało: „Jedynym
zarzutem, który mnie rozzłościł, było to, że w książce nie ma żadnej religii. Tymczasem jest to monoteistyczny
świat teologii naturalnej. Dziwny fakt braku kościołów, świątyń, obrzędów czy
uroczystości religijnych stanowi po prostu część opisanego tła historycznego.”
Śródziemie
jest zatem światem religijnym. Wszyscy bohaterowie działają według prostego
kodeksu moralnego: dobro jest dobrem, a zło jest złem i trzeba z nim walczyć.
Trudno wyjaśnić takie postępowanie, jeśli nie ma Boga. Bóg tymczasem jest.
Tolkien pisze o nim w „Silimarillionie”. Nosi imię Eru, Jedyny, który stworzył
świat, a elfy i ludzie to jego Dzieci. Nad wszystkim unosi się Jego Opatrzność.
Jedne z ostatnich słów „Hobbita” brzmią: „Nie myślisz przecież, że wszystkie
swoje przygody i cudowne ocalenia zawdzięczasz wyłącznie szczęściu, które ci
sprzyjało tylko przez wzgląd na twoją osobę!”
Czy jednak
Śródziemie jest światem chrześcijańskim?
Na czym
polega istota chrześcijaństwa? Chrystus, Syn Boga stał się również Synem
Człowieczym. Jest centralnym punktem objawiania się Boga. To w tym Człowieku,
synu cieśli z Nazaretu, możemy spotkać Najwyższego, bo On jest z nim jedno. Jest
stąd i jednocześnie jest Nim. Czegoś takiego nie ma żadna religia. Ludzie w
potędze swej wyobraźni nie wpadli nigdy na pomysł, że Bóg może w ten sposób
zbratać się z ludźmi, mało tego, oddać za nich swoje życie. Tego nie ma nawet w
Śródziemiu! Pisze sam Tolkien: „Ja w każdym razie jestem chrześcijaninem, lecz
Trzecia Era nie była światem chrześcijańskim”.
W całej
twórczości Tolkiena jest tylko jeden ślad Wcielenia Boga. Niewydany za życia
fragment zatytułowany „Athrabeth”. Pierwotnie miał być częścią „Silmarillionu”,
jednak sądząc z listów Profesora, sprawa zstąpienia Boga między ludzi była zbyt
wielka, by można ją było opisać.
Jest to
zapis dyskusji między Finrodem, jednym z władców elfów (starszy brat
Galadrieli) i kobietą z ludzkiego plemienia, Andreth. Rozmowa dotyczy śmierci,
przeznaczenia i przyczyny zła, które cierpią Dzieci Jedynego. Zazwyczaj to elfy
górują nad ludźmi wiedzą, jednak Andreth wie coś, o czym Finrod nigdy nie
słyszał: „Powiadają - odpowiedziała Andreth - powiadają, że to sam Jedyny
wstąpi w Ardę i uzdrowi ludzi i wszystkich, którzy ulegli Skażeniu, od początku
aż do samego końca.” Za chwilę jednak, wątpiąc, dodaje: „ Jakże mógłby wejść w
świat, który sam stworzył, On który jest ponad miarę większy? Czy śpiewak może
wkroczyć w swą opowieść a twórca w wykonany przez siebie wizerunek?” Wcielenie
to zbyt wielka sprawa, by można ją było opisać czy zrozumieć…
Wykreowane
wyobraźnią Tolkiena Śródziemie to świat piękny. Niektórzy chcieliby w nim
zamieszkać… Jednak ten świat czeka wciąż na Objawienie, które my posiadamy. Bóg
jest z nami, zamieszał pośród ludzi. Św. Józef słyszy w nocy anielskie
wezwanie: Nie bój się wziąć do siebie
Maryi, albowiem z Ducha Świętego jest To, co się w niej poczęło. Do szopki
pospieszą pastuchy, królowie, a wraz z nimi i cały lud. Czyli my, cieszący się,
że Bóg czyni sobie mieszkanie z naszych serc. I że nie jest to jakaś metafora,
ale On naprawdę w nas i wśród nas mieszka. I ma na imię Jezus. Wzywanie tego
Imienia jest naszą chlubą i zaszczytem. A kiedy dopada nas zło, które jest w
nas i wokół nas – także ratunkiem.
Śródziemie
nie zna jeszcze imienia Zbawiciela, ale czeka na Niego. Razem z kapitanem
Gondoru, Faramirem, zwróćmy nasze spojrzenia w kierunku tego, co ponad tym
światem i gdzie leży nadzieja: Zwracamy oczy w stronę Numenoru, który
przeminął, poza Numenor ku ojczyźnie elfów i jeszcze dalej poza nią, ku tej
krainie, która nie przemija.