czwartek, 19 grudnia 2013

Boska matematyka zbawienia


Ostatnie adwentowe rekolekcje online "LAST MINUTE" - odcinek 2. 
R jak Rekolekcje studenckie w Lublinie u sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi w dn. 13-15 grudnia. Część druga świadectwa. Poniżej tekstu fotoreportaż „Boska matematyka zbawienia”.

Żyć w ciemności jest dużo łatwiej. Lecz mam dla ciebie zadanie - spróbuj wieczorem zgasić światło w pokoju. O coś się potkniesz, czegoś nie zauważysz. Wtedy uświadomisz sobie, że w ciemności nie widać brudów. To czego nie widać, tego „sercu nie żal”. Jednak wystarczy zapalić małe światełko świecy. Nagle okaże się, że to nasz pokój. Sądziłeś, że wszystko w porządku. Sądziłeś, że inni są gorsi. Nie sądź, tylko zapal światło. Dowiemy się wtedy, że możemy się starać ponad nasze siły. Nie można zrobić od razu wszystkiego. Jezus chce nam powiedzieć, że „Łaską jesteście zbawieni przez wiarę” Ef 2,8. Nie można się zbawić przez swoje uczynki. Ale my i tak żyjąc w ciemności wyjmujemy wagę i ważymy. Czy już zasłużyłem na zbawienie, czy jeszcze? Nie zasłużysz na zbawienie. Ono jest łaską.

Czyli nie muszę nic robić? To po co w ogóle żyć? Brat Paweł na takie pytania odpowiedziałby zapewne krótkim: - Nie wiesz, bo nie czytasz Pisma Świętego. W Nim jest odpowiedź na pytania z kategorii jak żyć. Są wskazówki o stawianiu sobie celów, rozróżnianiu wartości, tworzeniu relacji z innymi. Jest instrukcja obsługi życia w postaci Dziesięciu Przykazań, uzupełnionych o Przykazania miłości. Odpowiedzi są na kartach Ewangelii. - No, ale jak ty nie czytasz... czytaj! - br. Paweł kontynuował dawanie wskazówek - próbuj. Bo z Pismem Świętym jest jak z kobietą. Nie daje się pierwszemu lepszemu.

Proste zasady wejścia do nieba

W sobotę jednym z naszych zadań była skrutacja. Dla laików - pobożne „drzewko”. Dla osób konsekrowanych  - jedna z metod czytania Biblii z wykorzystaniem odnośników biblijnych tzw. sigla. W skrócie to wyjaśnianie jednego fragmentu Pisma Świętego drugim. Akurat po niej został mi jeden obraz. Tylko przez moment z tydzień przed rekolekcjami na widziałem Facebooku pewien rysunek. Na dole znajdywała się cała masa osób. W ukośnej perspektywie było widać dwie drogi przedzielone grubym murem. Kilka osób niosło drewniany krzyż na górę, na której znajdował się ukrzyżowany Chrystus. Całe tysiące innych wybrało za namową uśmiechniętego koleżki drugą ścieżkę. Z pozoru wszystko jest super - bogate domy, zielone krzewy, istny raj. Jednak daleko na końcu drogi - urwisko. Ludzie spadając z niego, wpadają prosto w paszczę wielkiego potwora.

Jak się zbawić? Powinniśmy raczej zapytać - kim się zbawić? Osobą Jezusa Chrystusa, od Jego pochodzi zbawienie. Czeka na nas za darmo, bo On musiał zapłacić cenę swojego życia. Nauka naszego życia płynie właśnie przez krzyż. To na kartach Ewangelii znajduje się odpowiedź. Bo jest ona Słowem kierującym nas do zbawienia. Które nie dokonuje ludzi prawem uczynków, a prawem wiary. Boża matematyka jest prosta: - Wierzysz? - Jeśli tak, to jesteś zbawiony. Wiem, że to wszystko może brzmieć infantylnie. Jednak „spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawiać wierzących” 1 Kor 1, 21. Dla świata głoszenie Słowa może być głupstwem. Ale właśnie w Nim jest prawda!

Przez niedostatek do szczęścia

Bo tak już z nami jest, że z Panem Bogiem uprawiamy duchowego ping-ponga. Kiedyś sporo grałem w tenisa stołowego. Z rozgrywki pamiętam, że w tej dyscyplinie najważniejszy jest serwis. Pamiętam, że nawet w domu na stole w jadalni zdarzało mi się trenować podkręcone podania z różnymi rotacjami (mama z tego powodu nie była za bardzo zadowolona). W relacji z Bogiem często zachowujemy się jak ja wtedy - gramy sami. Albo jak już wykonamy „ping” to czekamy na natychmiastowe „pong”. Panie Boże daj zdrowie - czekamy na zdrowie. Panie Boże daj pracę - czekamy na pracę. Nie pomyślałeś, że brak zdrowia, pracy, czegokolwiek, może okazać się łaską. Daj Bogu zagrać w twoim życiowym niedostatku.

Jedna z dziewczyn odwiedzających siostry w Lublinie, poprosiła nas o napisanie listu od cichego przyjaciela. Akcja polega na podzieleniu się kilkoma ciepłymi słowami, stworzeniu wiersza, kartki, rysunku dla dzieciaków chorych na nowotwór. Kto wie, może właśnie szybko sklejone zdania okażą się ich najwspanialszym bożonarodzeniowym prezentem. Napisany przeze mnie list opierał się na zdaniu sprzedanym przez jedną z nowo poznanych koleżanek - uśmiech jest tańszy od elektryczności i daje więcej światła. Przekazywana radość doskonale wpisała się w trzecią niedzielę Adwentu zwaną z łaciny „Gaudete”. Odzwierciedla  to również używany w liturgii różowy kolor ornatu, dając do zrozumienia, że za chwilę czeka nas ponownie przyjdzie Chrystusa.

Taki duży, taki mały...

U  sióstr Franciszkanek mogliśmy także zwiedzić muzeum ich misji. Aczkolwiek pasowałaby do niego nazwa - wystawa ludzkich różności. Ostatnie piętro zostało wypełnione przeróżnymi przedmiotami z wielu kontynentów. Mandolina, chińskie kapelusze, ludowe stroje, stare pieniądze, skóra węża... Jedna z sióstr będących na kilkunastoletniej misji w Sudanie i Mauretanii opowiadała nam dzień wcześniej o swoim świadectwie. Patrząc na pamiątki z Afryki, nie przestawaliśmy zachowywać się jak dzieciaki. Bo byliśmy tak samo różni jak opisywani przez nią ludzie - od fanatyków Luxtorpedy, studentów, licealistów, chętnych grających do 4-tej nad ranem w „Psychiatrę” (nie pytajcie), po fanów sióstr. Miło, że Pan Bóg daje nam takich wariatów.

Pod koniec rekolekcji mój stan duchowy, wewnętrzny, emocjonalny porównałbym do pustki. Czułem już dużo - niewiedzę, żal, stratę, ból, wiarę, chorobę, szczęście, smutek, pasję, po Rio niesamowity spokój. Ale pustki to chyba jeszcze nigdy, na pewno nie takiej opisującej samotność, opuszczenie, nicość. Może pamiętasz scenę z Bruce'a Wszechmogącego, kiedy to Bóg i Bruce wspólnie zmywają podłogę. Do mnie pasuje bardziej metafora z malowaniem. Wyobraź sobie, że kupujesz nowe mieszkanie. Pozostały jeszcze stare ściany, stara farba. Jednak dwójka nowych lokatorów (Jezus i ja) zaczyna remont. Kupują farby i pędzle, zakładają robocze ubrania. I malują - razem. A pustka? Nią nie należy się za bardzo przejmować. Matka Teresa z Kalkuty żyła w duchowej ciemności przez pół wieku. Pisała: „czuje się niechciana, odrzucona, pusta, bez wiary”. Jak pochodzi ona od Boga to trzeba Mu na nią pozwolić.

Rysunek Martyna Czarny.
Zdjęcia Patrycja Kawucha.

Link do pierwszej części świadectwa z rekolekcji w Lublinie:


Fotoreportaż "Boska matematyka zbawienia"

Rekolekcje studenckie w Lublinie u sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi w dn. 13-15 grudnia.