wtorek, 7 października 2014

Zostało mi pół roku życia


Dzisiaj jest ostatni dzień twojego życia. Jakbyś go spędził? Poszedłbyś na uczelnię, czy do pracy. Może wybrałbyś wyznanie miłości, albo skok na bandżi. Czemu nie robimy w życiu tego, czego naprawdę chcemy?


Im zostało pół roku życia. Na swój sposób dorobili się wszystkiego. Edward Cole - fortuny, Carter Chambers - rodziny. Spotykają się u schyłku życia. Bohaterowie filmu „Choć goni nas czas” otrzymali wyrok - pół roku, może rok. Połączył ich rak. Scalił wspólny cel - lista życzeń. Odkurzone zadanie od nauczyciela filozofii, polegające na wypisaniu rzeczy, które chcemy zrobić przed śmiercią.

Moja lista życzeń

Postać grana przez Morgana Freemana to wierzący w Boga przykładny ojciec, który jako mechanik zapewnił byt swojej rodzinie. Na czele listy wypisuje szlachetne punkty: pomóc nieznajomemu, śmiać się do łez, zobaczyć coś majestatycznego. Jack Nicholson przedstawia niewierzącego w nic biznesmena, który przez lata nie rozmawiał z własną córką. Do zgniecionej listy dopisuje bardziej szalone pozycje: skoczyć ze spadochronu, zrobić sobie tatuaż, pocałować najpiękniejszą dziewczynę na świecie.

Postawiłem się w sytuacji filmowych bohaterów. Doszedłem do wniosku, że Edward i Carter to ta sama osoba. Pierwsze trzy punkty mojej listy: pójść do nieba, być szczęśliwym, napisać książkę. Później było miejsce na rodzinę, przyjaciół, pracę. W drugiej dziesiątce wymyśliłem takie pozycje jak zagranie koncertu dla tysięcznej publiczności, podróż autostopem wzdłuż polskiej granicy, zrobienie ogromnego latawca. Na koniec rzuciłem się w wir fantazji - będę najlepszym pisarzem, zarobię miliony dolarów, zmienię świat. Może chcesz pomóc?

Jaki jest sens w tworzeniu takich list? Z doświadczenia wiem, że łatwiej (i wcześniej) wstaje się, jeżeli wiem co dzisiaj chcę robić. Cele są czymś w rodzaju drogowskazu. Przystanku, dzięki któremu wiem jaką drogę mam za sobą i na co czekam. Marzenia motywują, rozwijają, pozwalają żyć. A co jeżeli się nie uda ich zrealizować? Odkryłem to kiedyś w górach. Ważne jest zdobywanie szczytów. Ale ważniejsza od nich jest sama droga. Najważniejsze jest to że wszedłeś na szlak, masz obok siebie kompanów podróży, po prostu idziesz. Mądrością jest to, że gdy wyżej jest burza to potrafisz odpuścić. Spróbować jutro.

Lista marzeń niespełnionych

Dlaczego nie realizujemy swoich marzeń? Ponad dwie trzecie Polaków odkłada realizację ważnych planów na później. Z badań przeprowadzonych przez TNS Polska na zlecenie ING Banku Śląskiego wynika, że głównym powodem rezygnowania z marzeń są finanse (54%). Na szczęście do pisania, autostopu i zdobycia Mont Blanc dużo nie potrzeba. Dlatego mnie dotyczą następne wymówki: brak czasu (29%), brak wytrwałości (15%), brak wiary, że się uda (12%), czekanie na lepszy moment (12%). Podsumowując - wymówką jesteśmy my sami.

Starożytni Egipcjanie wierzyli, że po śmierci bogowie zadawali im dwa pytania. Ich odpowiedzi miały decydować czy dusze trafią do nieba. W różnych momentach życia warto zadać sobie te pytania. Czy uda nam się zrealizować cele, czy nie. Pierwsze pytanie brzmiało: czy odnalazłeś radość życia? Drugie: czy twoje życie uszczęśliwiło innych?

Niestety większość z nas nie zadaje sobie podstawowego pytania - co JA chciałbym robić w swoim życiu? A nawet jeżeli już sobie zadaje, nie odpowiada prawdziwie. Prosta sonda wśród znajomych - „ja nie wiem”, „bo tak”, „coś trzeba robić”. Strasznie mnie wkurza, że często postępuje inaczej niż naprawdę bym chciał. Wieczorami dochodzi do mnie - przecież nie tego chciałem. Jednak wtedy z pokorą przyjmuję pomyłkę na klatę. Jest nadzieja - jutro można spróbować od nowa.

Podczas jednych z rekolekcji akademickich ksiądz zadał nam nietypowe zadanie. Pokazał nam dziesiątki pudełek modeliny. Każda osoba miała za zadanie ulepić z nich swoje marzenie. Poziom umiejętności plastycznych uczestników był przeróżny. Postawiliśmy na dobre chęci - całe popołudnie chodziliśmy z ubrudzonymi dłońmi. Wieczorem wychodziliśmy na środek. Opowiadaliśmy o swoim marzeniu. Kładliśmy wizualizacje na stoliku. Po ostatnim marzeniu ksiądz wstał. Za jednym zamachem zmiażdżył nasze pomysły. Wszystkie zamieniły się w jedną wielką kulę.

Dynamika miała nam pokazać, że nasze pomysły powinniśmy odnosić do planu Boga wobec nas. Chcę zostawić na bok to, czy wierzysz w Boga czy nie. Kluczem do tego, żeby marzyć jest wiara... w to, że się uda. Nie wygrywają tylko ci, którzy nigdy nie spróbowali. Więc nie ważne czy chcesz zostać prezydentem, czy treserem słoni. Zastanów się czy będziesz jutro szczęśliwy, nawet gdyby miał to być ostatni dzień w twoim życiu.


PS: Z dedykacją dla Marty, dzięki której napisałem ten tekst. A jak wyglądałaby twoja lista?