Podsumowanie rocznej działalności Stacji7, portalu
założonego przez Hołownię, było niczym urodzinowy tort. Wiele warstw, świetna
masa, ładnie zapakowane. Ale i tak każdy czekał na wisienkę. Pora zobaczyć się
z panem Szymonem ponownie.
Hołownia się śpieszył. Notabene na całe spotkanie spóźnił
się kilka godzin. Powiedział swój blok. Pożegnał się. Kilka osób go otoczyło. Poprosili
o podpisanie książek. W pociągu do Krakowa czytałem pierwszą książkę, którą
napisał z Marcinem Prokopem. Stanąłem w kolejce po autograf. Motywacje były dwie.
Chciałem poznać osobę, dzięki której nawróciłem się na czytanie książek.
Chciałem przekornie pochwalić się spotkaniem rodzonemu bratu, który lubi mnie
molestować zdjęciami ze znanymi ludźmi. Podałem Hołowni książkę Bóg, kasa i rock'n'roll i usłyszałem
mechaniczne: - Dla kogo? Powiedziałem swoje imię. Podniósł wzrok. Z uśmiechem dodał,
że „ja ciebie znam”. Ale jak to? Zaraz, zaraz, to najwyżej ja PANA znam. - Ale
skąd? - Przecież piszesz dla Stacji7? Zostałem rozbrojony. Rzuciłem coś w
stylu: - I jak? - Jest bardzo dobrze. Pracuj nad warsztatem... Jeszcze się
spotkamy.
Niedługo minie rok. Niełatwy dla mnie, ale z pisaniem się nie rozstałem. Wymyśliłem dalszy ciąg dla przytoczonej historii. W styczniu 2014 r. podszedłem z książką po autograf. W wakacje 2015 r. podejdę z książką po rekomendację. Najwyższa pora zebrać to, co już napisałem. Wydrukowany w wersji studenckiej blog zajął 150 kartek A4. Muszę tylko dodać, odjąć połowę, połączyć tekst w nowy smak. Zakładam literacki fartuch. Chcę podczas pisania bawić jak cukiernik w czasie gotowania. Tak, żeby po zjedzeniu tortu na 2. urodziny portalu, podejść do pana Szymona. Ładnie się uśmiechnąć. Wręczyć niepublikowany wcześniej prezent. Poprosić, że jeżeli znajdzie chwilę na przeczytanie marzeń pewnego chłopaka pomiędzy Europą a Afryką, to mógłby w locie powrotnym napisać rekomendację na tylną okładkę książki. Bo, że napiszę książkę to jest pewne. Tylko od mojego lenistwa zależy, czy ukaże się ona prędzej czy później.
Niedługo minie rok. Niełatwy dla mnie, ale z pisaniem się nie rozstałem. Wymyśliłem dalszy ciąg dla przytoczonej historii. W styczniu 2014 r. podszedłem z książką po autograf. W wakacje 2015 r. podejdę z książką po rekomendację. Najwyższa pora zebrać to, co już napisałem. Wydrukowany w wersji studenckiej blog zajął 150 kartek A4. Muszę tylko dodać, odjąć połowę, połączyć tekst w nowy smak. Zakładam literacki fartuch. Chcę podczas pisania bawić jak cukiernik w czasie gotowania. Tak, żeby po zjedzeniu tortu na 2. urodziny portalu, podejść do pana Szymona. Ładnie się uśmiechnąć. Wręczyć niepublikowany wcześniej prezent. Poprosić, że jeżeli znajdzie chwilę na przeczytanie marzeń pewnego chłopaka pomiędzy Europą a Afryką, to mógłby w locie powrotnym napisać rekomendację na tylną okładkę książki. Bo, że napiszę książkę to jest pewne. Tylko od mojego lenistwa zależy, czy ukaże się ona prędzej czy później.
Do zobaczenia panie Szymonie już niedługo!
Zdjęcie ze Stacji7.pl