Czuwajcie… bo nie wiecie kiedy zapuka do was Gandalf, albo
jakiś inny dziwak. Bo każdy wierzący w Chrystusa to dla tego świata świr. Ale
tylko wariaci mogą zmienić ten świat!
Rozdział I — Pobudka!
(Mk 13,33-37): „Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!”.
Może dzisiaj jakiś wariat zaproponował ci spotkanie z Terlikowskim,
albo z grupą raperów? Odpowiedziałeś — mam spotkanie, pracę, naukę. Odpuściłeś.
Myślałeś kiedyś, że może właśnie dzisiaj spotkałeś Jezusa, który ci powiedział
zostaw wszystko i chodź? Ale ty machnąłeś mu ręką na ulicy, pokazałeś
wypełniony po brzegi grafik, powiedziałeś, że nie masz czasu. Wszystko się
zmienia, gdy uświadomisz sobie, że Jezusa minąłeś dzisiaj kilkakrotnie. Stał
pod kościołem, żebrał. Napisał do ciebie wiadomość, a ty nie miałeś czasu
odpisać. Zaprosił cię na spotkanie z rodziną Terlikowskich, albo na świadectwo
łysych bań „Wyrwanych z niewoli”. Bądź jak Bilbo, wyjdź z domu i zaryzykuj.
Adwent zawiera tylko jedno wezwanie — czuwajcie. Bo każdego
dnia dostajesz zaproszenie do wyjątkowej podróży, z Bogiem. Ale czy opuścisz
ciepłą izdepkę — to zależy tylko od ciebie.
Adwent. Wszystkie wróble na dachach ćwierkają, że skończył
się stary rok liturgiczny, a zaczął nowy (niech lektorzy wiedzą, że nosi
oznaczenie B-III). Rozpoczynamy na nowo kościelno-liturgiczny młynek – roraty,
szopki, królowie, drogi krzyżowe, posty, alleluje, majówki, procesje…. Końca
nie masz. Rok liturgiczny przypomina nieco koło: można się umówić, gdzie jest
początek, ale i tak wszystko kręci się i kręci bez żadnej zmiany. To, czy
będzie zmiana, zależy od nas. Spróbujmy zatem z koła zrobić śrubę i wkręcić się
na głębszy poziom.
W pewnej norze mieszkał pewien hobbit… Dla tych, którzy nie
mają zielonego pojęcia, co to ten hobbit: takie małe, włochate, z dużymi
stopami, pyka fajeczkę, ubiera się kolorowo i lubi dużo jeść (ponoć jada dwa
obiady dziennie). Prócz tego hobbici są domatorami do sześcianu. Ich świat jest
prosty i określony. Nie trzeba wystawiać nosa na zewnątrz.
Jest to stan przyjemnego życia. Przypomina nieco sen.
Anthony de Mello napisał o tym dosadnie: „Ludzie najczęściej śpią, nie zdając
sobie z tego sprawy. Rodzą się pogrążeni we śnie. Żyją śniąc. Nie budząc się
zawierają małżeństwa. Płodzą dzieci we śnie i umierają, nie budząc się ani
razu”. Koniec błogiego leżakowania! Pod nosem przechodzi okazja, by wyrwać się
z tego marazmu. Bracia! – pisze św. Paweł – Rozumiejcie chwilę obecną: teraz
nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej
nas niż wtedy, gdyśmy uwierzyli.
Do Bilba Bagginsa zawitał pewien czarodziej i trzynastu
lekko stukniętych krasnoludków. To okazja do wyrwania się. Bilbo od dawna
marzył o dalekich wyprawach, pokonywaniu niebezpieczeństw, przemierzaniu
bezkresnych przestrzeni. Jednak z czasem pozwolił, by te marzenia wystygły, by
przykrył je popiół codzienności. I choć tego nie chciał, życie uśmiechnęło się
do niego.
Coś, co będzie Cię nieść na drodze Bożego życia, to Twoje
marzenia. Bo gdzieś w sercu, może głęboko, może płytko, masz świadomość, że to
co jest, nie zadowala Cię, że pragniesz czegoś więcej. Marzenia domagają się
wypełnienia. Zostałeś wybrany do wielkiej przygody. Tak! Choć uważasz się za
kogoś zupełnie nieodpowiedniego. Posłuchaj Gandalfa: Ja wybrałem pana Bagginsa!
To powinno wystarczyć. Skoro ja wam powiadam, że jest włamywaczem, to znaczy że
jest albo… w swoim czasie będzie z niego włamywacz. Coś więcej tkwi w tym
hobbicie, niż wam się wydaje, kto wie, może też o wiele więcej, niż on sam
przypuszcza.
No właśnie, na co czekamy? Możesz wziąć kartkę i napisać:
czekam…, pragnę…, marzę o… Czy to rzeczy codzienne, czy wielkie, te marzenia
będą Cię niosły. Przedstaw je Chrystusowi. To On wysyła te wszystkie
krasnoludki i innych pomyleńców pozwalających nam się obudzić i dostrzec, że
świat jest trochę większy, niż nam się wydawało. Dostrzec, że zostaliśmy
wybrani, choć celu drogi dokładnie nie widać. Coś więcej w Tobie tkwi, niż Ty
sam przypuszczasz.
Rysunek — Martyna
Czarny.