wtorek, 2 grudnia 2014

Czasami trzeba się wyrzygać


Zmiana siebie? Nowe plany? Praca nad sobą? Słysząc takie hasła, do niedawna miałem wewnętrzny odruch wymiotny. Pozwoliłem Jezusowi być najlepszym. Rzyganie minęło.



Z rozdziału I:

Po bożonarodzeniowej przerwie chciałem wrócić w godzinach porannych do Kielc. Miałem zaproszenia na godzinę 12 na kabaretowy występ Cezarego Pazury. Okazało się, że opakowany walizką i torbą z żywnością spóźniłem się na busa. Po czym do akademika zawiózł mnie tata. W trakcie jazdy na radiowej jedynce transmitowano Mszę świętą (wracałem w niedzielę). Normalnie powinienem od razu zmienić radiostację, ale żaden z nas nie nacisnął guzika. Byłem śpiący, a katolicy najlepiej wiedzą jak dobrze śpi się przy intonacji płynącej zza ołtarza. Dodatkowo głos należał do znanego w środowisku akademickim księdza Pawlukiewicza.

Najpierw zaczęło się od rozważań na temat żywego Słowa. W tym dlaczego ewangelista Jan zapomniał wspomnieć o stajni w Betlejem. Później pojawił się uwielbiany przez księdza temat z dziedziny militariów. Skracając – jesteśmy w samym środku duchowej walki światłości z ciemnością. Później zostały zacytowane pozornie sprzeczne słowa św. Pawła: „Ilekroć nie domagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12,10). Wtedy się zaczęło... Szok, trzask, Pan Bóg trafił – nie muszę być najlepszy.

Nie potrafię pokazywać uczuć. Może dlatego nie płakałem. Ale na koniec kazania, podczas czytania testamentu Bernadety Soubirou otrzymałem ważną życiową lekcję. Wskazówkę jak podchodzić do moich działań, postanowień, chociażby tych noworocznych. Przytoczę tylko pierwszą zwrotkę duchowego spadku świętej: „Za biedę, w jakiej żyli mama i tatuś, za to, że się nam nic nie udawało, za upadek młyna, za to, że musiałam pilnować dzieci, stróżować przy owcach, za ciągłe zmęczenie… dziękuje Ci, Jezu”.

Wróciłem do akademika. Nie doczytałem tylko, że na bilecie przy zdjęciu Cezarego Pazury było napisane: „Bilet ważny dla osób powyżej 30 roku życia”. Organizatorem była firma sprzedająca za pomocą artysty swoje kulinarne produkty. Z przykrością przeprosiłem zaproszoną koleżankę. Jednego poranka wykazałem się brakiem umiejętności czytania, spóźniłem się na busa, wykorzystałem tatę jako przewoźnika. Po raz pierwszy w życiu podziękowałem Bogu za moje porażki.

Tydzień wcześniej pojechałem na Europejskie Spotkanie Młodych Taizé. Do Strasburga przywiozłem Tymbarka. Pod zakrętką widniał napis: „Bądź sobą”. Pierwsze skojarzenie – to porada dla mojego brata. Fanatyka wszelkiej muzyki, stylizującego się nadmiernie na Kamila Bednarka. Ale te słowa były bardziej skierowane do mnie. Może Bóg chce, żebyś nie był doskonały, czasem miał problemy, ciągle narzekał. Kiedyś dostałem SMS-a od przyjaciółki: „Nie kocha cię dla twoich zalet, ale kocha cię z twoimi zaletami”. Przestawienie akcentów. W niebie nie będziemy się lenić. Warto spróbować spełniać swoje adwentowe postanowienia już tutaj.


PS: Jak przełknąłeś ten tekst to bardzo się cieszę. Dzięki. Teraz możesz „zwymiotować” go do sieci :D