Zmiana siebie? Nowe plany? Praca nad sobą? Słysząc takie
hasła, do niedawna miałem wewnętrzny odruch wymiotny. Pozwoliłem
Jezusowi być najlepszym. Rzyganie minęło.
Z rozdziału I:
Po bożonarodzeniowej przerwie chciałem wrócić w godzinach
porannych do Kielc. Miałem zaproszenia na godzinę 12 na kabaretowy występ
Cezarego Pazury. Okazało się, że opakowany walizką i torbą z żywnością
spóźniłem się na busa. Po czym do akademika zawiózł mnie tata. W trakcie jazdy
na radiowej jedynce transmitowano Mszę świętą (wracałem w niedzielę). Normalnie
powinienem od razu zmienić radiostację, ale żaden z nas nie nacisnął guzika.
Byłem śpiący, a katolicy najlepiej wiedzą jak dobrze śpi się przy intonacji
płynącej zza ołtarza. Dodatkowo głos należał do znanego w środowisku akademickim
księdza Pawlukiewicza.
Najpierw zaczęło się od rozważań na temat żywego Słowa. W
tym dlaczego ewangelista Jan zapomniał wspomnieć o stajni w Betlejem. Później
pojawił się uwielbiany przez księdza temat z dziedziny militariów. Skracając –
jesteśmy w samym środku duchowej walki światłości z ciemnością. Później zostały
zacytowane pozornie sprzeczne słowa św. Pawła: „Ilekroć nie domagam, tylekroć
jestem mocny” (2 Kor 12,10). Wtedy się zaczęło... Szok, trzask, Pan Bóg trafił
– nie muszę być najlepszy.
Nie potrafię pokazywać uczuć. Może dlatego nie płakałem. Ale
na koniec kazania, podczas czytania testamentu Bernadety Soubirou otrzymałem ważną
życiową lekcję. Wskazówkę jak podchodzić do moich działań, postanowień,
chociażby tych noworocznych. Przytoczę tylko pierwszą zwrotkę duchowego spadku
świętej: „Za biedę, w jakiej żyli mama i tatuś, za to, że się nam nic nie
udawało, za upadek młyna, za to, że musiałam pilnować dzieci, stróżować przy
owcach, za ciągłe zmęczenie… dziękuje Ci, Jezu”.
Wróciłem do akademika. Nie doczytałem tylko, że na bilecie
przy zdjęciu Cezarego Pazury było napisane: „Bilet ważny dla osób powyżej 30
roku życia”. Organizatorem była firma sprzedająca za pomocą artysty swoje
kulinarne produkty. Z przykrością przeprosiłem zaproszoną koleżankę. Jednego
poranka wykazałem się brakiem umiejętności czytania, spóźniłem się na busa,
wykorzystałem tatę jako przewoźnika. Po raz pierwszy w życiu podziękowałem Bogu
za moje porażki.
Tydzień wcześniej pojechałem na Europejskie Spotkanie Młodych
Taizé. Do Strasburga przywiozłem Tymbarka. Pod zakrętką widniał napis: „Bądź
sobą”. Pierwsze skojarzenie – to porada dla mojego brata. Fanatyka wszelkiej
muzyki, stylizującego się nadmiernie na Kamila Bednarka. Ale te słowa były
bardziej skierowane do mnie. Może Bóg chce, żebyś nie był doskonały, czasem
miał problemy, ciągle narzekał. Kiedyś dostałem SMS-a od przyjaciółki: „Nie
kocha cię dla twoich zalet, ale kocha cię z twoimi zaletami”. Przestawienie
akcentów. W niebie nie będziemy się lenić. Warto spróbować spełniać swoje adwentowe
postanowienia już tutaj.
PS: Jak
przełknąłeś ten tekst to bardzo się cieszę. Dzięki. Teraz możesz „zwymiotować”
go do sieci :D