sobota, 20 grudnia 2014

uBoga droga


Adwent może być doskonałym momentem, aby zobaczyć jaką drogą podąża nasze życie. Po powrocie z wigilii do akademika zacząłem się zastanawiać nad wezwaniem papieża Franciszka - „Kościół dla ubogich”. Zacząłem czytać fragment Ewangelii o wdowim groszu, o kobiecie dającej nawet ze swojego niedostatku. Zatrzymałem się już na pierwszym zdaniu. W życiu okazuje się, że najbardziej ubodzy są ci, którzy z pozoru mają wszystko. Wydawałoby się, że najbardziej biedny był leżący Samarytanin, ale czy nie biedniejsi byli mijający go ludzie? Jezus narodził się w skrajnej biedocie betlejemskiej groty. Jednak w Jego przypadku możemy powiedzieć o skrajnym ubóstwie. Ubóstwo nie pyta, ile mam, ale ile dałem. Natomiast od biedy dzieli je jedno - miłość.



Dla Wojciecha życzenie miłości

Po życzeniach zasiedliśmy przy białym obrusie. Pomiędzy stołami zaczęły krążyć uszka, czerwony barszcz, pierogi, pączki. Niedzielna schola zaczęła śpiewać kolędy. Siadłem przy starszym mężczyźnie z ręką w gipsie. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że Wojciech skończył polonistykę, kilkadziesiąt lat temu mógł zostać nauczycielem. Jednak wyjechał za pieniędzmi do Austrii. Spędził tam kilkanaście lat. Później tułał się po Europie - Włochy, Anglia, a nawet zahaczył o Tunezję. Ma trójkę dzieci. Był 5 razy żonaty. Zawsze w życiu miał dużo pieniędzy, powtarzał, że właśnie dlatego mógł utrzymać tyle kobiet. Podsumował swoje życie, że był jeden moment, jeden dzień przekreślający wszystko. Zapytałem: - czy jesteś szczęśliwy? Odpowiedział: - nie jestem. - Czy gdybyś mógł jeszcze raz przeżyć swoje życie, dokonałbyś innych wyborów? Popatrzył na mnie, jakbym odkrył jego największy sekret. - O niczym innym nie marzę.

Czy rozróżnienie biedy i ubóstwa jest takie łatwe? Pozornie tak, bo zaczyna się od ludzkiego wyboru. Najpierw Boga lub świata, później gromadzenia dóbr dla innych lub siebie.  Bo człowiek biedny może mieć bardzo wiele, a i tak będzie nadal biednym. Św. Paweł przypomina nam wiadomość przewracającą ludzkie życie, że Jezus „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” (Flp 2, 6-7). Ten news może zrewolucjonizować twoje życie - bądź sługą. Nie chodzi tutaj o jakiś rodzaj poniżenia, a o zasady boskiej matematyki. Bo tylko służąc, im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz.  

Dla Jurka życzenie obecności

Zaczęliśmy razem śpiewać kolędy. Wigilia dla ubogich dobiegała końca. Zaskakujące, że minęła tak szybko. Jeszcze chciałbym z nimi pobyć posiedzieć, wysłuchać ich historii, ofiarować im uśmiech. Nie mogłem im dać nic więcej ponad jednego daru - czasu. Nasz duszpasterz akademicki wszystkich pobłogosławił. Każdy ubogi wychodząc od kapucynów miał otrzymać paczkę świąteczną. Prezent zawierał jedzenie, najpotrzebniejsze produkty. Osoby prawie rzuciły się na podarki. Wtedy przypomniałem sobie opłatkowe zażalenia, że ja ich nie zrozumiem, nie wiem jak to jest jak umierają ci najbliższe osoby w ciągu ostatniego roku, że nigdy nie siedziałem w pace. Uśmiechnąłem się. Jurek miał rację, że go nigdy nie zrozumiem. Nawet nie chciałem. Chciałem po prostu z nimi być.

Nie powinniśmy na początku zadawać pytania dlaczego. Bieda jest sumą przeróżnych czynników. Ubóstwo jest sumą wielu wyborów. Na co dzień widzimy, że nasze społeczeństwo jest pełne sprzeczności. Z jednej strony przyczynia się do powiększania liczby ubogich, wypycha za marginesu, zapomina o problemach. Z drugiej strony jesteśmy społeczeństwem bogatym, ale zagrożonym ryzykiem związanym z dobrobytem. Jak pomóc razem ubogim? Na pewno pomocą nie jest rzucone od niechcenia kilka złotych. Pomaganie tylko wtedy jest pomocą jak pomaga się mądrze. Dajemy swój czas, podajemy wędkę. Staramy nauczyć kogoś łowić. Jednak musimy pamiętać, że raz na jakiś czas znajdzie się człowiek, któremu możemy podać tylko rybę.

Dla Zofii życzenie zbawienia

Zaczęliśmy sprzątać papierowe naczynia. Wyrzucać śmieci. Wynosić krzesła i stoły. Przypomniałem sobie o oczach Zofii. Staruszka miała cały czas zaczerwienione oczy, ale nie płakała. Opowiadała o swojej samotności, o tym jak z niej zrezygnowano. Ma rodzinę, jednak jest ona daleko. W tym wszystkim nie zrezygnowała jednak z życia. Walczy, wierzy. Wróciłem do akademika, w pokoju zobaczyłem moich współlokatorów. Pomyślałem o moim akademiku - iluż tam ludzi jest bardziej samotnych od nowo poznanej staruszki. Ona ma chociaż Boga, a podczas duszpasterskich kolęd widać - wielu studentów ma swój komputer i siebie. Żyjąc w takim zamknięciu, nie ma szans dostrzec bezdomnego śpiącego w śmietniku na miasteczku akademickim, kilkanaście metrów od twojego pokoju.

Parę tygodni przed naszą wigilią spotykałem przy alejce do akademików pewnego bezdomnego. Paweł, bo tak miał na imię, zawsze uprzejmie pytał, czy może zadać pytanie. Tym razem wybrał najwłaściwsze, bo powiedział, że chce parę złotych na jedzenie. Odpowiedziałem, że nie dam mu pieniędzy, ale możemy przejść się razem do pobliskiego akademickiego sklepiku i coś tam mu kupię. Podpytywałem, co się w jego życiu wydarzyło, dlaczego wylądował na bruku. Opowiadał o swojej rodzinie, dzieciach, żonie. Dał mi swoją życiową radę, żebym nie ufał kobietom. Miło się uśmiechnąłem i na pożegnanie rzuciłem, że się za niego pomodlę. Może było warto, bo od tamtej chwili go nie widuję.

Dla ciebie życzenie otwartości

Jeżeli przez cały rok mamy tysiące spraw na głowie to końcówka grudnia jest odpowiednim momentem na wytchnienie. Wrzuceniem o kilka cyfr niższego biegu, zostawieniem pracy i obowiązków na bok. Może wtedy zobaczymy, że od paru lat ktoś na naszej ulicy potrzebuje pomocy. Może sąsiadka jest samotną wdową, sąsiad co chwilę wraca po piwku, żyjąca obok rodzina wieczorami urządza kłótnie. Rodzajów biedy jest masa. Sposobów na jej zwalczanie było już tysiące. Jednak możliwe, że zabrakło tego jednego - ciebie. Pamiętaj o tym, że kiedyś w czasie wigilii zadzwoni do twoich drzwi dzwonek. Otworzysz ubogiemu? Dzięki Jezusowi chrześcijaństwo już od ponad 2 tysięcy lat jest skierowane na jeden tor - pomoc bliźniemu.