czwartek, 16 lipca 2015

Żyj tak, jakby dzisiaj było ostatnim dniem twojego życia – P#16

Od dwóch dni mam zatwardzenie twórcze. Lenię się na potęgę. Nic mi się nie chce. Nawet zacząłem od początku oglądać Breaking Bad. Szczerze, najchętniej wyrzuciłbym laptopa za okno. Tylko wiem, że jutro wstanę, a po porannej modlitwie będę chciał go otworzyć i na nowo zacząć pisać. Bo ja kocham pisać.


„Jestem tak podniecony, że nie mogę usiedzieć w miejscu ani myśleć. Takie podniecenie może czuć tylko wolny człowiek. Wolny człowiek u progu podróży, której kres jest niepewny” – Red. 

Dzisiaj usłyszałem kazanie, zaczynające się od szkolnych wspomnień. Poczciwy franciszkanin za młodziaka prowadził pamiętnik. Jego katecheta wpisał się tam z jakąś motywującą myślą, typu nie zmarnuj żadnego dnia swojego życia. Jak się w tej chwili ma przed sobą trumnę, to te słowa nabierają innego znaczenia.

Może to i głupie, ale w pokoju mam przyklejoną do szafy czystą kartkę formatu A4. Biały papier ma mi przypominać, że mało istotne jest ile w życiu osiągnąłem, jeszcze mniej ważne jest ile mam za sobą porażek. Najważniejsze jest dzisiaj – jakim dzisiaj będę człowiekiem, dlaczego, dla kogo i co zrobię, w jakim nastroju położę się spać. Jeden dzień wydaje się tylko niezauważalną kartką z pamiętnika, ale jak te kartki będzie puste, pogniecione czy brudne, to czy nadal to będzie pamiętnik?

Przerwa

Na tegoroczne wakacje miałem dwa skrajne pomysły. Pierwszy to powtórzenie przedostatnich, gdzie więcej dni spędziłem poza granicami kraju niż w ścianach domu. Opierał się na jeżdżeniu gdzie się da, z kim się da i za co się da. Drugi pomysł to nawiązanie do ubiegłorocznych wakacji, gdzie głównie wylegiwałem się w rodzinnych stronach. Tylko tym razem miałem zrealizować, to czego nie udało się ostatnio. Wybrałem opcję numer dwa – pisanie, Pytajniki, książka, zdalna współpraca z redakcjami itp. Pomysłów więcej, niż sił i umiejętności na ich realizację.

Rodzinny Opatów zwalnia z kosztów za dojazdy, utrzymanie i przede wszystkim zapewnia codziennie gorące obiadki. Spokojnie, do mnie należy montowanie drzwi, wynoszenie śmieci i zmywanie. Rozumem chciałbym zamknąć się w czterech ścianach i pisać. Sercem jestem uzależniony od ludzi, więc a to pizza, a to koszykówka, a to kajaki. Ale jak jestem w domu, to staram się pomagać, również w parafii. Jedną z posług są pogrzeby.

Pogrzeb

Dzisiaj był pierwszy. Mężczyzna, ponad 60 lat, zostawił rodzinę. Jego żona przyjmowała mnie za dzieciaka do gabinetu lekarskiego. Kojarzę twarze innych. Czarne okulary, czarne sukienki, czarne garnitury. Staję przed nimi w białej albie i czytam czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Rzymian: „Bracia: Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi. /Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga. Napisane jest bowiem: «Na moje życie, mówi Pan, przede Mną klęknie wszelkie kolano, a każdy język wielbić będzie Boga». /Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu”.

Podczas pogrzebów najczęściej nie czyta się Słowa z dnia. Ewangelia przypadająca na dzisiejsze wspomnienie objawień Matki Bożej z Góry Karmel pasowałaby idealnie. Bo w tak ciężkich chwilach powinniśmy zwrócić się do Jezusa. On sam dzisiaj zwraca się tymi słowami: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”. Bo do kogo mamy się zwrócić, gdy w chwili śmierci zostajemy sami?


Pytajniki #16 (Mt 11, 28-30), (Rz 14, 7-12): ► Co chciałbyś zapisać na swojej jutrzejszej „białej kartce”?

► Jakbyś chciał(-ła) przeżyć ostatni dzień swojego życia?

► Więcej pytajników zadasz sobie po przeczytaniu ostatnich Pytajników o miłości.