10 dni na obczyźnie wystarczy. Asyż, Rzym, Adriatyk. Veni, vidi, vici. Czy można sobie wyobrazić
piękniejszy prezent na 23. urodziny? Można.
„Gdy ktoś prawie umiera, nic się nie zmienia. Gdy ktoś umrze, zmienia
się wszystko” – House
TRZECI SEZON
Trzy lata temu również byłem na rekolekcjach w Asyżu. 20
września, w dniu moich urodzin, odwiedziliśmy wieczorem Porcjunkulę.
Architektoniczna matrioszka, niewielki kamienny kościółek we wnętrzu wielkiej
Bazyliki Matki Bożej Anielskiej. W XIII w. św. Franciszek dostał ją za pół
darmo od benedyktynów. Do dzisiaj franciszkanie płacą za dzierżawę roczny
czynsz w wysokości kosza ryb. Miejsce piękne, urokliwe, z historią. Na urodziny
dostałem tam odpust zupełny za wszystkie dotychczasowe grzechy. Podobnie było w
tym roku.
Życiowe pudełko
Dzisiaj chcę odłożyć na bok wszelkie duchowe prezenty,
wielkie czyny, czy miłe słowa. W powyjazdowym zmęczeniu dostrzegam tylko wszystko
co świeci, pachnie, czego można dotknąć. Do tej pory były dwa takie prezenty,
które pobiły wszystkie posiadane przeze mnie rzeczy materialne. Pokonały takie podarki
jak pierwszy rower na komunię, Pismo Święte w skórzanej oprawie otrzymane od
zaprzyjaźnionego zakonnika, czy wielką pluszową maskotkę w kształcie
prezerwatywy od zwariowanych znajomych na 18. urodziny. Obydwa dostałem na 22. urodziny.
Liczę, że szybko zostaną przebite.
Zacznijmy od drugiego. Od wielkiego pudła, jasnozielonego z
czerwonymi tulipanami. Myślałem, że darczyńca za bardzo wziął sobie do serca
moje żarty o glanach, które on już posiadał, ja jeszcze nie. Nieśmiało zdjąłem
pokrywę. Przygotowanie zawartości musiało zająć długie roboczogodziny. 365
cukierków. Do każdego przywiązana kolorowa karteczka z motywującym cytatem.
Prezent uczący sumienności – mojej wady głównej. Czerwona karteczka, w dniu
napisania tego tekstu, brzmiała: „Ludzie wierzą, że aby zdobyć sukces trzeba
wcześnie wstawać. Otóż nie – trzeba wstawać w dobrym humorze” Marcel
Achard. Konsumując cukierek o smaku
toffi, pomyślałem – jest jeszcze dla mnie nadzieja.
Prezent mierzę miarą serca. Najważniejsze są dla mnie intencje.
Obdarowujący i obdarowywany zawsze muszą
patrzeć na zawartość pudełka przez pryzmat tego, co ono przekazuje. Ale równie
ważna jest kreatywność. Najczęstszym prezentem otrzymywanym do moich rodziców
były pieniądze. Pieniądze są świetne, ale wręczone na Boże Narodzenie wydają
się raczej żałosne. Można pójść na łatwiznę. Ale po co?
Zielony zeszyt
Jak wykorzystywać te porady w praktyce? Trenować. Świat
będzie o wiele lepszym miejscem, jeżeli nauczymy się dawać. Bezinteresownie
wyślemy do kogoś motywującego SMS-a. Kupimy bukiet róż i w dzień kobiet wręczymy
je napotkanym na ulicy dziewczynom. Ustalimy zlecenie stałe i co miesiąc nasze 5
zł powędruje na konto dobroczynnej fundacji. W prezentach liczy się pomysł.
Ostatnim składnikiem ideału jest znajomość osoby.
Spotkaliśmy się. Dostałem misia. Usłyszałem piękne życzenia.
Spacerowaliśmy piękną okolicą. Weszliśmy na scenę amfiteatru. Z torby został
wyciągnięty wielki zielony zeszyt. Zacząłem go oglądać z zaciekawianiem
dziecka, rozpakowującego prezenty w Wigilię. Był obklejony wieloma nalepkami. Wewnątrz
na pierwszej stronie moje zdjęcie. Wertuję strony. Jeszcze więcej zdjęć,
cytatów, pocztówek. Czytam pierwszy akapit. Pierwsza myśl – pięknie napisane. Przeczytałem
stronę. Zaraz, zaraz... znam to. Wow! Zeszyt był własnoręcznie przepisanymi
tekstami z bloga. Usłyszałem: – Oto twoja pierwsza książka.
Dziękuję. Za każdy
uśmiech, miłe słowa, wszelkie podarki. Jestem łakomy, chcę więcej ;) Buziaki :*
Trzeci sezon „Pytajników”. Odcinek
#20 (Mdr 2, 12. 17-20), (Jk 3, 16 – 4,3), (Mk 9, 30-37):
► Po
przyjeździe, na akademickiej salce, złapał mnie jeszcze jeden kolega i zapytał,
czego chciałbym sobie życzyć na urodziny? Odpowiedziałem coś banalnego, bo najtrafniejszą
odpowiedziom byłby ODPOCZYNEK. Zostawiam was z tym pytaniem, bo najczęściej
życzymy sobie tego, czego życzą nam inni, zamiast życzyć sobie tego, czego byśmy
chcieli naprawdę.