niedziela, 15 listopada 2015

Koniec Europy?

Zadzwonił do mnie przyjaciel, zrozpaczony zapytał: – „Sebastian, kilka miesięcy temu pisałeś, żeby tych imigrantów przyjmować. Jak możesz mi spojrzeć w oczy po tym, co się stało w Paryżu?”. Zdania nie zmieniłem. Uchodźców należy przyjmować.

 Foto: PAP/EPA/UWE ANSPACH

– „Ja już teraz boję się pojechać na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa za rok. Wyobraź sobie miliony katolików w jednym miejscu. Przecież to idealne miejsce na przeprowadzenie zamachu. Islamiści mogą Krakowem rozpocząć wojnę. Szczerze, papieża Franciszka będę oglądał w telewizji”. Doskonale rozumiem, że po rzezi we Francji boimy się o swoje bezpieczeństwo. Obywatele Europy doskonale zdają sobie sprawę, że mijający rok jest przełomowy dla przyszłości wspólnoty Starego Kontynentu. W styczniu zabicie dziennikarzy „Charlie Hebdo”, w lipcu zamach w londyńskim metrze, od wakacji imigracyjny potop. W głosie mojego kolegi była niepewność, żal, zarzut. Odpowiedziałem: – „Na świecie są bojownicy, ekstremiści, ludobójcy. Trzeba się im przeciwstawić, ale trzeba również zaakceptować fakt ich istnienia. Jeżeli nie przyjedziesz do Krakowa, to będzie oznaczało, że ich cel został osiągnięty”.  
  
Dzień po zamachu mówiłem konferencję na temat cierpienia w Chęcinach u franciszkanów. Ponad 50 osób, mieszkańcy, młodzież, członkowie lokalnej wspólnoty „Przystań”. Mówiłem na temat obecności, choroby, nawrócenia. Przed spotkaniem miałem w głowie tylko ten telefon. Na początku poprosiłem wszystkich o powstanie. Powiedziałem o rozmowie z przyjacielem, o moich wątpliwościach, poprosiłem o wspólną modlitwę. W takich chwilach powinniśmy się jednoczyć. Odpowiedzią chrześcijan na zło, może być tylko robienie takich ilości dobra, żeby dla zła nie było już miejsca. Dla Paryża, dla Francji, dla Świata: „Wieczny odpoczynek...”.

Francja dla Francuzów?

We wrześniu pisałem: „Rozumiem obawy o bezpieczeństwo, prawo, gospodarkę. Ale nie może być tak, że każdego przybysza będziemy chrzcić mianem „terrorysty”. Gdy często uważamy się za ludzi tolerancyjnych, takie słowa są hipokryzją. Ja zgadzam się ze słowami papieża Franciszka: «KAŻDA parafia, KAŻDE sanktuarium, KAŻDY zakon ma przyjąć przynajmniej jedną rodzinę uchodźców». Natomiast premiera Węgier zapraszam do zamieszkania przez kilka miesięcy przynajmniej w barakach w Turcji. Oferta last minute, bo za chwilę zima”. 

Do końca września do Europy przybyło ponad 500 tys. imigrantów, ponad połowa z nich to Syryjczycy. Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) przewiduje, że w 2016 roku ta liczba zwiększy się do 1,4 mln. Jasne, że pośród nich są uchodźcy, imigranci socjalni, ekonomiczni, są również islamiści, dżihadyści i terroryści. Zatem, czy nie przyjmujemy w pakiecie konia trojańskiego? Wiem jedno,  brak reakcji ze strony Europejczyków oznacza, że ludzie na Bliskim Wschodzi będą ginąć w milionach. Bo nikt mi nie wmówi, że w Syrii nie ma teraz piekła.

Początek III Wojny Światowej?

„Jestem wstrząśnięty, przepełniony bólem; nie rozumiem... Ale trudno zrozumieć takie rzeczy dokonane przez ludzi – powiedział. – Dlatego jestem wstrząśnięty, przepełniony bólem i modlę się” – tak skomentował zamachy terrorystyczne w Paryżu papież Franciszek w krótkiej wypowiedzi dla włoskiej stacji telewizyjnej TV2000. „Tak, to jest kawałek trzeciej wojny światowej. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takich czynów – ani religijnego, ani ludzkiego” – dodał. Papież zdaje sobie sprawę, że najbardziej krwawe zamachy terrorystyczne we francuskiej historii w czasach pokoju, to początek nowej ery, historii świata, w którą wpisana jest wojna. W Paryżu zginęło co najmniej 127 osób, a ponad 200 zostało rannych.

„Przeprowadzone przez armię terrorystów z Państwa Islamskiego, dżihadystyczną armię i były wymierzone we Francję oraz w wartości, których bronimy na całym świecie oraz w to czym jesteśmy: wolnym krajem, który coś znaczy dla całej planety” – tak o „akcie wojny” mówił francuski prezydent Francois Hollande. Prezydent ogłosił trzydniową żałobę, poziom zagrożenia terrorystycznego podniósł do najwyższego, zwołał specjalną sesję parlamentu. Oświadczył, że atak był zorganizowany i planowany. Terroryści zaatakowali w wielu miejscach: barach i restauracjach, w hali koncertowej, na narodowym stadionie Stade de France, podczas meczu towarzyskiego Francja-Niemcy. Na zewnątrz trybun doszło do dwóch eksplozji, które były wyraźnie słyszalne podczas transmisji. Prezydent Francji został natychmiast ewakuowany.

Przyjmować, nie przyjmować?

Dwa dni przed zamachami w Paryżu odbył się w Warszawie Marsz Niepodległości. Tegoroczne hasło wydarzenia brzmiało: „Polska dla Polaków, Polacy dla Polski”. Uczestniczyło w nim ok. 100 tysięcy osób. Liberalne gazety w Europie komentowały pochód sloganami: „marsz nacjonalistów”, „marsz skrajnych prawicowych aktywistów”, zajmowały się spaloną flagą Unii Europejskiej. W polskich telewizjach pokazywano transparenty i kiboli krzyczących: „Chcemy kotleta a nie Mahometa”. Prawda była taka, że Polacy stanęli na wysokości zadania. Pokazali jedność. Dorośli do tego, że marsz nie musi być polityczną zagrywką, może wyrażać radość z narodowej niepodległości. Natomiast, jeżeli już ktoś krzyczy „Wielkiej Polsce katolickiej”, to zastanawiam się tylko nad jednym, czy hasło „Polska dla Polaków” jest zgodne z Ewangelią?

Szymon Hołownia komentując marsz, napisał na swoim fanpage'u: „Gdyby czytał (chodzi o „młodego księdza nacjonalistę z Wrocławia” – przyp. red.) wiedziałby pewnie, że zamiast krzyczeć z kibolami na marszach o "Wielkiej Polsce katolickiej" i "Chcemy kotleta a nie Mahometa", powinien dziś (a nie jutro) oddać swoje życie za prostytutki, "pedałów", "tęczową hołotę", "lewacką zarazę" oraz "ciapatych". Dziś (a nie jutro) przyjąć na siebie obelgi którymi są obrzucani muzułmanie, a jak im będzie chłodno - oddać im swój (ładny) polar z Orłem Białym. Brać na siebie ich krzyż, bo coś mi się zdaje że to oni - a nie Roman Dmowski - wpuszczać nas będą do nieba”. 

Wszystko sprowadza się do przykazania: „kochaj bliźniego jak siebie samego”. W Ewangelii nie jest napisane: „kochaj siebie samego jak bliźniego”. Mamy kochać. Co to znaczy? W ostatecznej definicji – zrezygnować z kasy, bezpieczeństwa, relacji, zrezygnować ze swojego życia. Dla kogo? Również dla uchodźcy, imigranta ekonomicznego, dżihadysty. Jezus opowiadając historię o Dobrym Samarytaninie, jednoznacznie odpowiedział, kto jest moim bliźnim. Każdy. Ta Ewangelia jest moją odpowiedzią na to, co się wydarzyło 13.11.2015 roku w Paryżu. Będziemy pamiętać o tej dacie, bo od niej żyjemy już w Europie, w innej rzeczywistości.


Felieton napisany we wrześniu, w którym zadeklarowałem chęć pomocy uchodźcom: http://banasiewicz.blogspot.com/2015/09/szklana-pogoda-p7.html