środa, 13 kwietnia 2016

Jak wystąpić z Kościoła?

„Co Bóg złączył, człowiek niech uzna za nieważne” – pointa debaty na temat „rozwodu kościelnego”. Bo Kościół nie udziela rozwodów. Może jedynie stwierdzić, że małżeństwa po prostu nie było. Analogicznie człowiek chce tak zrezygnować z wiary. Nadchodzi nowa religijna moda – apostazja.


Chciałem podziękować Małgorzacie Święchowicz oraz Rafałowi Gęburze za ich wspólny tekst w Newsweeku. Czekając na powrót babci od lekarza, zrobiłem własny przegląd prasy. Dzięki służbie zdrowia porządnie przejrzałem 4 tygodniki. Ukryty w środku numeru prawie kryminał przyprawił mnie o uśmiech. Bo jak się nie śmiać z paradoksalnych postaw bohaterów. Dlatego nie będę się powstrzymywać, czy patrzeć na nich z troską. Oni tego nie chcą.

Obrazowo apostazja jest pogrzebem z Kościołem. Porzuceniem wiary, powiedzeniem Bogu nie. Ale chęć zostania duchowym autsajderem musi mieć swoje przyczyny. Autorzy przytoczonego tekstu przedstawiają historie kilkudziesięciu osób. Ich powodami odejścia z Kościoła były: skojarzenia typu „indoktrynacja, podejrzliwość, wrogość...”, uznanie religii jako „duchowej protezy” (nie pytajcie mnie co autor miał na myśli), odkrycie „że jestem Żydem”, odrzucające zachowanie „organizacji”, nie chęć bycia w kościelnych statystykach. W innych przypadkach powodu nie podano.

Na końcu drogi aktu apostazji jest upragnione otrzymanie skorygowanego odpisu chrztu. Tygodnikowi apostaci żalą się, że tego odpisu najczęściej nie otrzymują. Cały proces porównują do stania w urzędowych kolejkach. Składają sprawy kuriach i sądach. Podsumowują, że nie chcą figurować w kościelnych statystykach. Jednakże są oni hipokrytami. Nie można wystąpić z tego w czym się nie jest. Do chcących opuścić Kościół katolicki należy zadać pytanie: – Człowieku, po co się chcesz męczyć? Jedynie profesor Zbigniew  Mikołejko, historyk religii, zachowuje się jak na tytuł naukowy przystało. Poleca najprostszy sposób na „wypisanie się” z wiary: „po prostu przestałby go Kościół obchodzić”.

W średniowieczu w czasie liturgii apostata wyrzekał się Boga przy świadkach. Obrzęd wykluczenia dokonywał się przed księdzem w czarnych szatach liturgicznych. Do dzisiaj bywa, że ksiądz odprawia pogrzeb w czarnym ornacie. W XXI w. każdy może się poddać duchowej śmierci. Procedura złożenia aktu apostazji jest następująca. W Polsce trzeba mieć ukończone 18 lat, należy podać przyczynę swojego odejścia, stawić się osobiście w parafii ze świadkami. Na świecie jest różnie. W Niemczech od 14. roku życia można wypełnić wniosek w urzędzie stanu cywilnego. Na Bliskim Wschodzie apostazja karana jest śmiercią.

Zacytuję w całości fragment, który rozbawił mnie fragment: „Płyną także skargi od wielu rodziców: chcieliby wypisać swoje dzieci - nie mogą, instrukcja episkopatu nie pozwala. Jeśli ochrzcić, to proszę bardzo, można każdego, zaraz po urodzeniu. Ale żeby wypisać, to dopiero od 18. roku życia”. Moje pytanie brzmi: to kto w takim razie przyniósł na rękach te dzieci do kościoła? Jeśli usłyszałbym taką wypowiedź od któregoś rodzica to w twarz usłyszałby, że jest nieodpowiedzialny. To rodzice są odpowiedzialni za wiarę własnych dzieci.

Jeden z filozofów, który pisał swoją pracę religijną z filozofii religii, rozstał się z Kościołem po włosku. Wysłał potwierdzony przez notariusza akt apostazji do swojego proboszcza. Następnie poinformował na Facebooku, że się wypisał. Kilka akapitów później przeczytamy, że Kościół gromadzi informacje w księgach parafialnych. Apostaci chcąc usunąć swoją kościelną kartotekę, składają pisma do Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Czyli z jednej strony walczy się z Kościołem o prywatność, a z drugiej swoje dane udostępnia się na Facebooku? Szkoda czasu na odpowiadanie na takie argumenty.

Z punktu widzenia Boga chrzest to brama prowadząca ze śmierci do życia. Przechodzi się przez nią tylko raz, aby wyzwolić się z mocy grzechu pierworodnego. Później w ciągu ziemskiego życia grzeszymy i drzwi się domykają. Do zbawienia można się dostać tylko dzięki wierze w Jezusa, który jest w tej metaforze odźwiernym. Chrztu nie można zmyć. Można w niego po prostu nie wierzyć.

Nie można nikogo zmusić do wiary. Podobnie jak nie można nikogo zmusić do niewiary. Jan Paweł II powiedział: „Wiara jest propozycją pozostawioną wolnemu wyborowi człowieka”. (Redemptoris missio, 8). Dlatego w wolności zachęcam osoby, które od dłuższego czasu myślały o „wypisaniu” się z Kościoła, do postawienia ostatecznego kroku. Akty apostazji można znaleźć w internecie. Kilka stron A4 trzeba wypełnić danymi osobowymi. Każdy ma prawo stwierdzić, że Kościół katolicki nie jest już jego wspólnotą.

Zgorszonym chcę uświadomić, że chrześcijaństwo jest dla wymagających. Najwyższa pora wybrać. Albo na poważnie wchodzę w relację z Jezusem, albo zupełnie mnie ona nie obchodzi. Albo oddaję życie za mojego brata i siostry, albo drugi człowiek mnie nie obchodzi. Albo miłość, albo śmierć. Nie można stanąć pośrodku. Wtedy zostaniesz duchowym hipokrytą.