Mieszkanie Grześka jest mi bliskie. Jego lokalizacja sprzyja
siedzeniu do 3, graniu w gry planszowe i nie wracaniu do siebie na noc. Tydzień
temu byłem tam z aparatem na domówce. Czas wykorzystaliśmy na tabu, mafię i
kalambury. Zobaczcie, jak dobrze się bawiliśmy!
Fotoreportaż „u Grzesia”
(można kliknąć na
pierwsze zdjęcie i przeglądać fotki w innym oknie)