Wpisałem w przeglądarkę: "Dlaczego ludzie się nie
modlą?". Wujek Google podpowiedział, że najczęściej nie znamy odpowiedzi
na to pytanie. Już lepiej radzimy sobie z pytaniem: Dlaczego ludzie w ogóle się
modlą? Internauci mają ciekawe spojrzenia. Może jednak nie jest z nami
najgorzej. Bo przecież modlitwa jest jedną z potrzeb człowieka.
Zobacz: ► Powiedz Bogu na wieczornej modlitwie TAK
Najczęstszy powodem problemów w relacji z Bogiem jest „brak
czasu”. Większość ludzi nie skupia się dzisiaj na rzeczach dla nich ważnych. „Zapychaczami”
zastępuje kolejne godziny następnych dni. Cytując klasyka – stwierdzenie „nie
mam czasu” nie oznacza jego braku, a nieumiejętność gospodarowania nim.
Przykład – kolega obronił tytuł inżyniera. Ostatnio, rzeczywiście siedział nad
nauką. Ale zapytałem go o pomoc w jednym z moich projektów. Na to usłyszałem,
jak „nie ma czasu”, jest bardzo zajęty i może dopiero za tydzień.
Mieszkając w akademiku doskonale widać, czym zajmują się
młodzi ludzie. Większość z nich potrafi zauważyć, że codzienna impreza nie jest
prawdziwym życie, że spożywane w cyklicznych ilościach trunków, nie jest
poranną dawką kawy. Co nie zmienia faktu, że tego często nie wprowadzają w
życie. Często zapominają o swoich zasadach z pozoru błahych problemów. Zobaczmy
moich współlokatorów i często mnie. Co zrobić, gdy pojawia się tak zwana
„nuda”? Większość ludzi to wzrokowcy, dlatego dla wielu codziennością jest
przeglądanie tak zwanych „obrazków z podpisami”. Traktują oni laptopa jak
bożka, którym możemy wypełnić dowolną ilość danego nam czasu. Marnotrawić go,
przeglądając następne strony popularnych "demotów". Śmiejąc się z
widzianych po raz kolejny wpadek ludzi na YouTube. Czy wypełniając życie grami online lub najbardziej popularnym u nas
LoL'em. Jeżeli o nim nie słyszałeś, to radzę pozostać w nieświadomości. Doba
trwa przecież tylko 24 godziny.
Generalizując – okazuje się, że dla Boga nie ma już miejsca.
Bo przecież trzeba zrobić najpierw wszystko, o czym woła do nas świat. Najpierw
obowiązki, ale szybko ukazuje się, że na nich długo się skupić nie można. Może
warto właśnie szukać czasu w przerwach. Błędne jest więc myślenie, że Bóg jest
dyrektorem wielkiej spółki i musimy wygospodarować specjalny moment w ciągu
dnia. Jeżeli tego nie zrobimy, to Prezes się zezłości. Mamy więc następny
obowiązek. Czynimy znak krzyża, podejmujemy refleksję nad fragmentem Pisma,
rozpalamy kadzidełko i jeszcze chwilę medytujemy. Zachowujemy się wtedy jak
pracownik w jakiejś boskiej korporacji, gdzie myślimy w kategorii „coś za coś”.
Bóg nie posiada stawki godzinowej.
Trzeba kombinować. Jeżeli chcemy mieć z kimś jakiekolwiek
relacje, to musimy dla tej osoby znaleźć czas. W duszpasterstwie akademickim
mamy takie powiedzenie, że jeżeli ktoś mówi, że nie może czegoś zrobić, to
odpowiadamy, żeby spróbował w „nie czasie”. O co tak naprawdę chodzi w tym
sloganie? Mam duży problem z porannym wstawaniem. Powiedzmy, że jestem już
bliski spóźnienia. Oczywiście nic nie zjadłem, a o modlitwie już nawet nie
pomyślałem. Piękny jest taki poranek, gdy biegnąc, jedną z pierwszych rzeczy,
którą robię jest modlitwa szczera do bólu. „Sorry, znowu nawaliłem, ale cieszę
się, że i tak mogłem wstać”. Moja koleżanka dojeżdża na uczelnię komunikacją
miejską z drugiego końca miasta. Najczęściej wracając, modli się fragmentem z
Pisma Świętego na dany dzień. Niektórzy w korkach odmawiają różaniec. Inni
podczas porannej rozgrzewki słuchają Modlitwy
w drodze. Chrześcijaństwo jest dla wymagających.