niedziela, 29 maja 2016

Jak się modlić, gdy nie mam na to czasu?

Przerysowany problem „braku czasu”, łączy się najczęściej z rozproszeniem. Najlepiej widać je, gdy włączymy komputer. Przyzwyczailiśmy się do tego, że strony internetowe są przeładowane zakładkami. Na jednej karcie otwieramy pełno okien. Naturalna ciekawość człowieka kierunkuje go do kliknięcia w kilka z nich. One odsyłają do następnych i mamy codzienne rozproszenie, które przerzuca się później na normalne życie. 


Pytanie na inteligencję: Czy korzystanie z Facebooka jest dobre, czy złe? Nie jest ani takie, ani takie. Wszystko zależy jak z niego korzystamy. Serwis społecznościowy to narzędzie. Tak samo jak nóż. Możemy nim zrobić pożytek, albo krzywdę. Jednak tutaj odpowiednie będzie zapytanie: Jak długo? Napisanie wiadomości trwa kilka minut. Tak zwany „przegląd” strony głównej również. Więc czemu okazuje się, że opuszczenie portalu odbywa się po godzinie. A bo koleżanka napisała z czego będzie następne kolokwium. Potem zacząłem szukać po osobach ściąg. Przejrzałem forum mojego kierunku. Na chwilę zahaczyłem na grupowego maila. Po czym mój kolega zaprosił mnie na koncert. Posłuchałem kilku kawałków jego ulubionego zespołu. Napisałem komentarz... Minęło kilka godzin. Zdałem sobie sprawę, że nic nie umiem na kolokwium, a spać przecież trzeba. Jakie jest twoje internetowe świadectwo?

Dobra, ale powiesz, że ty taki nie jesteś. Studiujesz na dwóch kierunkach. Pomiędzy zajęciami latasz na jakiś staż. Wieczorem jeszcze załapujesz się na sprzedawanie fast foodów. To teraz spokojnie zastanów się, czy po tych wszystkich zajęciach nie siadasz przy laptopie, żeby się odstresować lub bierzesz pilota do ręki, żeby wpaść w kwadratową hipnozę. A jak przychodzi wolny weekend, to nie robisz nic, bo przecież trzeba odpocząć. Jeżeli jednak naprawdę jesteś zapracowany, to czy zastanawiałeś się nad tym, czy naprawdę musisz to wszystko robić? 

Czym więc są owe rozproszenia? Podczas życia to wszystko, co nie pozwala nam dogłębniej przeżywać chwili. Podczas modlitwy to myśli, obrazy i sytuacje, które przysłaniają nam rozmowę. Na pewno są przeszkodą, ale dobrze wykorzystane mogą stać się naszym sojusznikiem. Popatrzmy na osobę, z której mamy czerpać przykład. Czy Jezus podczas ziemskiego życia nie był zajęty? Popatrzmy na okres jego nauczania. Ludzie zaczęli mu przyklejać łatki cudotwórcy i „cudaka”. Tłumy chciały go dotknąć, żeby odzyskać zdrowie. Głodni czekali na rozmnożenie żywności. Większość szukała sensacji. Chciała zamienić z Nim słowo. On nie był głuchy na ich wołania, a podkreślmy wołań było sporo.

Dobra, ale przecież ja nie jestem Jezusem. On zajmował się ludźmi. Ja muszę zająć się wieloma innymi sprawami. Ok, więc teraz ćwiczenie praktyczne. Weź czystą kartkę papieru. Napisz, czemu poświęcasz najwięcej czasu. Mogą być trzy pozycje. Jeżeli to zrobisz, czytaj dalej. Teraz już wiesz, co jest twoim bożkiem. Następnie zastanów się, czy nie za dużo czasu poświęcasz na te rzeczy. Pomyśl, jak wiele minut marnujesz pomiędzy nimi. Teraz już wiesz, czym są twoje rozproszenia.

Pamiętacie z Ewangelii, jak Jezus odwiedza dwie siostry. Maria usiadła u stóp Jezusa i przysłuchiwała się Jego słowom. Przyjęła postawę, jakiej oczekuje od nas Bóg. Marta to doskonały przykład nas. Zajęta zbyt dużą liczbą spraw, pominęła to co najważniejsze. Chciała dobrze, bo czy jest coś złego w ugoszczeniu gościa. Często tak jest właśnie u nas. Nie robimy przecież nic złego. Ale może warto z czegoś zrezygnować, aby właściwie wybrać? Ostatnio doszedłem do wniosku, że życie to nauka rezygnacji, bo przecież na co dzień musimy z czegoś zrezygnować. Nie można mieć wszystkiego. Po kilku dniach Jezus przyszedł z odpowiedzią. Życie to nauka wyboru. Piękne jest to, że możemy na co dzień coś wybrać, a nie to, że możemy przy tym coś stracić.