Pamiętasz Nietykalnych? Dla wielu jest to ich najlepszy dotychczasowy seans. Ale przy Nietykalnych nie uroniłem łez. Przy Rozumiemy się bez słów leciały mi bez przerwy.
„Jestem tak podniecony, że nie mogę usiedzieć w miejscu ani myśleć. Takie podniecenie może czuć tylko wolny człowiek. Wolny człowiek u progu podróży, której kres jest niepewny” – Red.
Przyjechać do Częstochowy i pójść do kina – paradoks. W ciągu ostatnich trzech miesięcy widziałem więcej nowości, niż w całym swoim życiu. Wiem, poziom filmów to kinowy pop typu Avengers 2. W Kielcach nie udało się pójść na Terminatora: Genesis, dlatego Grzesiek rzucił hasło, że koniecznie musimy iść na seans. Sprawdzałem godziny. Jeżeli chcieliśmy zdążyć na Apel Jasnogórski, to musiało to być najbliższe kino studyjne z pierwszą lepszą produkcją. Na Filmwebie miała ona wysoką ocenę. Jeszcze coś przekręciłem, więc Grzesiu mamrotał, że nie chce iść na film o niewidomej skrzypaczce. To nie jest film ani o niewidomej, ani o skrzypaczce.
Francja
Po seansie jestem zakochany we Francji. Do trójkolorowej flagi ciągnie mnie już od dawna. W ostatniej klasie podstawówki zacząłem chodzić na francuski. Jako nieliczny w gimnazjum robiłem notatki, konwersowałem z nauczycielką, nawet odrabiałem prace domowe. Jeździłem po województwie na konkursy wiedzy o kraju z nad Loary i Sekwany. Może to przez to moje francuskie "r". Może przez miłość do książek Erica-Emmanuela Schmitta. Może przez widok Lazurowego Wybrzeża. Byłem we Francji kilka razy. Oprócz śniadań, mógłbym tam mieszkać.
Rozumiemy się bez słów z pozoru jest historią 16-letniej Pauli, u której talent do śpiewu zauważa jej nauczyciel. Dziewczyna ma masę kompleksów, nie wierzy w siebie, nie zwierza się ze swoich problemów – typowa nastolatka. Postać namacalnie bliska, bo widziałem w niej siebie ze szkoły. W końcu decyduje się zaryzykować. Louane Emery, która gra główną bohaterkę, w swoim debiucie musi być po prostu sobą. Za naturalność tej kreacji została wyróżniona nagrodą Cezara. W śpiewie radzi sobie wyjątkowo. Jest na najlepszej drodze do zostania sławą francuskiej piosenki śpiewanej, taką jak Aznavoura, Mathieu, czy Sardou. Casting wydawał się formalnością. Bo prawdziwym debiutem Emery był występ we francuskiej wersji "The Voice". Wygrała go.
Baranowie
La famille Bélier (na szczęście nikt tego nie przetłumaczył, trzeba koniecznie wybrać się na seans z napisami, ale bélier to baran) mieszka na prowincji, w malutkiej francuskiej wiosce. Rodzina utrzymuje się z produkcji serów. Ich życie to doglądanie zwierząt, prace w gospodarstwie, rutyna.
W czteroosobowej rodzinie słyszy tylko jedna osoba. Paula o poranku pomaga rodzicom. Zakłada słuchawki. Siada na rower. W szkole zajmuje się pierwszymi miłościami. Po szkole sprzedaje sery. Jest łącznikiem świata, który słyszy, z jej rodziną, która tego świata usłyszeć nie może.
Film jest próbą odzwierciedlenia tego, w jaki sposób osoby głuche komunikują się ze światem. Matka Pauli, do nieznajomych tylko się uśmiecha. Ojciec, jest ciągle frustrowany. Brat, chowa wzrok w gry. Paula jest ich tłumaczem. Język migowy wydaje się być bardziej naturalny od mówionego. Twórcą wręcz pomaga w żartach sytuacyjnych. Jeżeli ktoś dodatkowo lubi łamanie seksualnego tabu, a wręcz perwersyjną, francuską otwartość, to jest to opowieść dla niego.
Historia Pauli to uniwersalna opowieść o poszukiwaniu własnej niszy. Swojego miejsca, gdzie można realizować własne marzenia, pasje, cele. Film imponuje bliskością, bo ta decyzja nie jest łatwa. Jednak rozwiewa wątpliwości, bo w życiu trzeba podejmować decyzje. Przypomina, że najczęściej jest tak, że już zdecydowaliśmy, teraz tylko musimy zrozumieć dlaczego akurat w ten sposób. Dopiero wtedy można pokonać strach. Zaryzykować.
Owce
Dzisiejsze czytania z jednej strony pokazują, że Bóg opiekuje się człowiekiem. Z drugiej przypominają prawdę, że często, nawet ze strony najbliższych, jesteśmy nierozumiani. Dzisiaj Jakub wreszcie zobaczył swojego syna. Bóg nawet ze zła braci Józefa, potrafił wyprowadzić dobro. Często zachowujemy się jak filmowe barany, potrafimy się tylko pokłócić, odwrócić, nie przeprosić. Później dotyka nas poczucie winy. Nawet byśmy chcieli coś naprawić, ale czujemy wstyd. Może wystarczy modlitwa do Ducha Świętego, który pouczy nas, jak mamy zachować się w każdym położeniu.
W Ewangelii Jezus mówi otwarcie, że chrześcijanie będą prześladowani. Zawsze będą prześladowani. Dlatego jeżeli chcesz być chrześcijaninem, chcesz grać o najwyższe cele, chcesz zrobić coś dobrego, to musisz o tym pamiętać. Podjąłeś decyzję, super. Chcesz żyć zgodnie z wolą Boga, super. Ale pamiętaj, że będzie ci się równie trudno komunikować ze światem, jak rodzinie Bélierów. Bo ten świat najczęściej traktuje chrześcijan jako stado baranów. Nie ma co się z tego powodu denerwować. Tak po prostu jest. Szczerze, w pewnym momencie to zupełnie nie przeszkadza, robić dobro dalej.