Wczorajszy dzień? Pomodliłem się. Napisałem
dwa teksty. Byłem na uczelni. Na obiad oglądałem u znajomych Homeland. Ewangelizowałem z ulotkami
akademiki, zapraszając na spotkania duszpasterstwa. Byłem na treningu sekcji
koszykarskiej AZS. W końcu poszedłem kilka pięter wyżej na imprezę. Dzisiaj
motywem przewodnim będą właśnie akademickie harce.
„Wolę robić wartościowy program dla 100 osób niż słaby dla miliona” – MacKenzie
McHale
CZWARTY SEZON
Okazało się, że znajomy z dziennikarstwa mieszka
kilka pięter nade mną, dosłownie nade mną. Powiedział, że organizują imprezę.
Zgodziłem się. Wszystko zaczęło się od 17. Wyrobiłem się po 22. Na placu boju
zostały 4 osoby. Uprzejmie wysłuchałem opowieści o 50 osobach bawiących się w
dwóch pokojach o metrażu mniejszym od kawalerki Łukasza Jakóbiaka. Byłem
światkiem pożegnania najbardziej wstawionego kolegi, który otrzymał na odchodne
banknot z podobizną Jagiełły. Po północy pełniłem rolę asystenta i doradzałem w
tworzeniu kompozycji z mięska, ryżu i sosu tajskiego. Operowałem ekran dla utalentowani
wokalnie kolegów z roku, którzy za pomocą karaoke pogarszali stosunki z
sąsiadami o 2. Z uśmiechem wspominam akt desperacji odpalenia ostatniego
papierosa za pomocą kuchenki indukcyjnej, gdy kolega udając harcerza, ocierał
bibułkę i próbował wzniecić ogień. Podsumowując – nie pociągają mnie
"akademickie" imprezy, unikam ich. Ale szczerze, to bawiłem się świetnie.
Skończyłem po 4. Spożyłem zero alkoholu. Wstałem przed 8. Czuję się bardziej świetnie.
Czemu o tym wspominam? Bo Jezus dzisiaj
kontynuuje wczorajszą imprezę. Przyszedł do faryzeuszy na obiad. Prawdopodobnie
do posiłku było podawane wino. Prawdopodobnie się zasiedział. Jezus wyraził
swoje zdanie na temat przepisów, czystości, tradycji. Pod koniec posiadówki wkurzył
się. Zaczął ubliżać współbiesiadnikom. Nawyzywał ich od hipokrytów. Nigdy nie
lubiłem takich sytuacji na domówkach. Przecież oni musieli się znać. Mieli
wspólnych znajomych. Zostali zaproszeni. Później widzieli się nie raz. Jezusowi
to nie przeszkadzało.
Obmawianie, mówienie plotek, sądzenie – tego
chyba najbardziej nie lubię u podchmielonych osobników. Gorzej, bo ja potrafię
coś takiego zrobić na trzeźwo. Dlatego najbardziej nie znoszę, jak ktoś przy
mnie siada i zaczyna osądzić. Tylko serio, kim ja jestem, żeby znać historię
drugiego człowieka. Jego przeszłość, jego motywację, kontekst podjętych
decyzji. „W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, w tej sam na siebie
wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo, co osądzisz”. Nie jestem Bogiem.
Czwarty sezon „Pytajników”.
Odcinek #14 (Rz 2, 1-11), (Łk 11, 42-46):
► Zadanie
na dziś: jeżeli ktoś ciebie wkurza, coś ci się nie podoba, to idź do tej osoby
i powiedz jej o tym prosto w twarz. PS: Kto u was był wczoraj na obiedzie? Co
serwował szef kuchni? ;)
► Jak reaguję
na uczucia? Jak się czuję ze swoim wewnętrznym ja: myśli, emocje, osądy?
Obecnie odczuwam pokój?
► „Przepraszam,chciałbym kupić metr sześcienny nieba?” Tekst o oczekiwaniach, zawodzie,
sprawiedliwości.
Komentując i udostępniając moje teksty wspierasz moją pracę.
Dzięki!